Jestem dopiero po obejrzeniu finału pierwszego sezonu ale w oczy rzuciła mi się jedna rzecz. Czy w New Jersey mafiozi czują się naprawdę tak bezkarnie, że strzelanina w biały dzień i masa świadków nikomu nie przeszkadza? Kilka przykładów to choćby nieudany zamach na Tony'ego, zabicie przez Michael'a tego faceta, który pośredniczył w zamachu na Soprano czy choćby zabicie człowieka Juniora na łodzi.
Hmm ludzie wychodzą, z założenia że Mafia jest wszędzie (i po części mają racje). W 2 sezonie jest odcinek zatytuowany Bust Out. W którym jakiś gościu widzi jak Tony morduje X(Nie będę ci zdradzał kogo :D). Gościu chce zeznawać itd. Ale gdy dowiaduje się że toTony strzelał. To od razu zmienia zdanie. Zresztą co spotyka tych co maja za długi język obserwujemy w odcinku College.
PS Udzielałeś się na forum breaking Bad? Bo skądś cię kojarze :)
Udzielałem się. Ciągle szukam czegoś co zrekompensuje koniec tamtego serialu i trafiłem teraz na ten :)
Dla mnie nie tyle rekompensuje co jest po prostu lepszy. Zresztą Breaking bad jest wzorowane po części na Sopranos. (Ulubiony serial Vince'a)
Jak wrażenia po 1 sezonie?
Póki co podoba mi się i dobrze się go ogląda. Skoro już mówimy o BB to mamy tutaj na pewno większy realizm. Wydaje się, że tak właśnie wygląda życie mafioza. Do tego podoba mi się postać Tony'ego - chociaż nie lubię za bardzo tej jego złej strony ale świetnie zagrał.
Gandolfini jest mistrzem nad mistrzami. Ale Cranston jednak lepiej zagrał. Z olei tony jest lepszą postacią niż Walter. Bardziej rozbudowaną. Wręcz definicja każdego samca alfa. Ja często wyznaje teorię: że Ojciec chrzestny strzoył gatunek filmów o mafii. Sopranos doprowadziło ten gatunek do perfekcji.
1 sezon jeden z gorszych :) Od 3 zaczyna się prawdziwy serial
Cranston nie zagrał niczego, z czym Gandolfini miałby problem. Tony był przecież furiatem, mordercą, sentymentalnym rozklejającym się facetem, kochającym ojcem, kłamcą itp itd. Gandolfini w każdym z tych stanów wypadł fantastycznie.
Właśnie o to chodzi. Że na początku odcinka potrafi płakać by na samym końcu być furiatem zdolnym do wszystkiego.
No a dla mnie jednak Crnaston jest odrobinkę lepszym aktorem. Zresztą chyba wszyscy trzej się zgodzimy, że zarówno James, jak i Bryan to geniusze małego ekranu
To jest właśnie model mafii tej prawdziwej, której każdy się boi. Gdyby normalny obywatel zabił tak jak to zrobił Tony czy Junior, czy ktokolwiek powiązany z rodziną nawet by pewnie do domu nie doszedł. Ludzie byli zastraszeni nie bezpośrednio przez Mafię ale przez jej wszechobecną dominację w dziedzinach życia ameryki