Nie wiedziałem, że to Ty bo wysyłałeś zaproszenia z innego konta. Wyślij zapro teraz.
A Sopranosi to arcydzieło wszech czasów.
Wiadomo Tony, ale Chris tez niezle:)jezeli chodzi o kobiete wiadomo ze Adriana bardzo fajna laska:)
W tym serialu były wiele ciekawych postaci ale najlepszy był Paulie te jego humory i kłótnie z każdym o wszystko szczególnie z Chrisem, potrafił namieszać. Świetny był też Ralph taki nieobliczalny czubek. Lubiłem też sceny z Heshem, zawsze rozsądny z głową na karku przeciwieństwo tych dwóch narwańców.
Na pierwszym miejscu Tony, bardzo podobala mi sie postac Johnnego Sacka. Generalnie wszystkie postacie meskie byly barwne na swoj sposob. Co do zenskich ciezko zdecydowac, ale chyba Ade :)
Zacznę od tyłu:
- Szach Iranu czyli Phil Leotardo - konkretny skur...czybyk. Pięknie załatwił NJ pod koniec. Nie głupi, twardy z zasadami.
- Johnny Sack - jw. plus mafiozo z honorem, klasą i charyzmą. Podobało mi się jak chciał zabić Ralphie'go za znieważenie swojej żony. Przez jakiś czas myślałam z początku, może jakoś uda mu się wyjść z więzienia, smutny koniec miał.
- Junior - stary cwaniak :D Podobał mi się w duecie z Bobbym i te jego żarciki. Tak samo jak w przypadku Sacka, też mi go było żal że tak kiepsko skończył. Odcinek z zakończeniem jego historii, był genialny i te łzy w oczach Tony'ego...
Genialne też było ostatnie ujęcie z przedostatniego odcinka z Juniorem, jak siedzi opuszczony przez wszystkich i zapomniany w wózku inwalidzkim. Kojarzy się z Michaelem Corleone.
I bez miejsc, bo nie potrafię wybrać, którego bardziej lubiłam, ale moimi ulubionymi postaciami w tym serialu stali się Paulie, Chris i ostatecznie jednak Tony. Gadatliwy Paulie przekomiczna postać, to jego "hehe", gestykulacja i mimika, genialna postać :D Oczywiście czasami jego brak ogłady, walenie prosto z mostu, egoizm i bycie narwańcem, działało na nerwy, ale ogólnie bardzo go lubiłam.
Chris to za to jaki trochę Tony w wersji light. Też miał momenty gdzie mnie irytował. Charyzmatyczna i złożona postać. Nie głupi, choć bywał narwany jaki i Paulie, prał Adrianne, mordował i robił inne złe rzeczy, ale mimo tego był w nim coś budzącego sympatię. Podobał mi się jego wątek z filmami, jego relacje z Tonym wobec którego był właściwie zawsze lojalny i miał żal że ten go nie docenia, wątek z uzależnieniem. Świetna postać.
No i sam Tony. Generalnie moje uczucia do tej postaci są skomplikowane :D Przyznam że przez większość serialu, miałam problem z tą postacią i nie wyrobiłam sobie zdania o nim od razu. Był taki moment, gdzie już mi się wydawało że zaczynam go lubić, to on zaraz robił coś co mnie od niego odpychało. Oczywiście, postać sama w sobie jest świetnie napisana i zagrana. Gandolfini nie grał, on był Tonym. Już pomijając to że zdradzał Carmele ze wszystkim co miało parę cycków i dziurę, to gość był takim obłudnym, często prymitywnym, zawistnym, prostackim,no...jełopem, co tu dużo mówić. Po prostu postać pełna wad z gdzieś tam przebijającymi się pozytywami, które są jednak bardziej przesłonięte negatywami. A mimo tego jest w tej postaci coś takiego, że żywi się do niego jakiś rodzaj sympatii. To chyba to "Blue Moon in your eyes" :D
Wyróżnię jeszcze, choć do topki nie zaliczam:
Silvio - człowiek bez karku z wieczną miną al'a Grumpy Cat. Przyznam że jestem nieco rozczarowana, że na przestrzeni tych 6 sezonów, jest go właściwie mało. Niemniej, był postacią budzącą sympatię, rozważny, lojalny, stojący gdzieś tam z boku taki ktoś w rodzaju doradcy. Jednak jak trzeba było, to się nie pierdzielił w tańcu i wykonywał brudną robotę.
Bobby - chyba jedyny taki dobroduszny, normalny good guy.
Adriana - miała w sobie coś takiego uroczego, że nie sposób było jej nie lubić :)
Pozostałe postacie w większości raczej budziły moją sympatię, jednak nie aż taką, jak panowie powyżej. Właściwie każdy bohater został skonstruowany tak, by mieć dobre i złe strony i naprawdę nie ma w tym serialu ani jednej słabej postaci. Każdy jest prowadzony i zagrany bardzo naturalnie i realistycznie.
Wyjątkiem jest AJ. No bo jakie on ma zalety? Nietrafiony wybór w obsadzie (Włocha nie przypomina ani trochę, Carmela puściła się na boku), ciągle powtarza "I don't know". Zwykły przygłup bez żadnych zmartwień, który całe życie wszystko miał podane na tacy. Po śmierci Tonego, zarówno on jak i Carmela długo by nie przetrwali, bo nic w życiu nie osiągnęli i nie potrafili. Meadow do pewnego momentu zmierzała w tym samym kierunku, ale ostatecznie stała się niezależna.
No jak się tak zastanawiam, to ciężko mi znaleźć u Ejdżeja jakieś zalety :D Ale nawet on mi jakoś ogólnie nie działał na nerwy. Generalnie to go nie ogarniam, mając takiego ojca, to mógłby praktycznie być kim tylko by chciał i mieć wszystko, a on taka sierota totalnie tego nie wykorzystywał.
Raczej by trochę jednak pociągnęli w końcu tego hajsu sporo było :D Ale ogólnie to racja. Jakoś wątpię żeby Carmela ogarniała tak jak żona Pussy'ego. W końcu jak była w separacji z Tonym to do pracy nie poszła, tylko żądała pieniędzy od Tony'ego.
No właśnie, separacja idealnie podsumowała dotychczasowe życie Carmeli. Nic nie potrafi poza zajmowaniem się domem. Myślała, że w końcu się od niego uwolni dzieląc majątek, a jak plan nie wypalił, to z podkulonym ogonem zgodziła się na jego powrót.
Carmela próbowała coś robić, jak budowanie domu z ojcem na sprzedaż, czy inwestowanie w akcje, ale to wszystko i tak opierało się na pieniądzach Tonego.
To po części przez to Tony ją zdradzał. Poza Iriną każda z jego kobiet była samodzielna, co Tony zawsze podkreślał na terapii. U kochanek szukał cech jakich nie widział w żonie.
Z tą budową domu na sprzedaż, chyba mnie najbardziej wkurzyła. Niby chciała coś zrobić, ale co z tego jak praktycznie wszystko zasponsorował Tony i potem wielce zdziwiona, że on chciał część pieniędzy. I jeszcze ta kradzież kasy z kuferka z karmą dla kaczek.
Najbardziej z tego co pamiętam, to chyba to podkreślał u Svetlany.
AJ też w pewnym momencie zaczynał stawać na nogi, zaczął pracować w tej pizzeri, no to potem wszystko zaprzepaścił przez tą całą Blancę.
Z facetów: Tony Soprano, Paulie Gualtieri.
Z kobiet: Carmela Soprano, Dr Melfi.
Silvio, dlatego że to wcielenie Michaela Corleone :-). Na drugim miejscu Paulie.
Oczywiście Junior. Jego poczucie humoru było genialne. No i właściciel restauracji - Artie Bucco. Jedyne postaci, które darzyłem szacunkiem w porównaniu do pozostałych. Jednak najlepsza gra aktorska to zdecydowanie James Gandolfini. Po prostu mistrz.