nigdy nie wybaczę reżyserom, że uśmiercili Adrianę. Od tego momentu (serial oglądałam już trzykrotnie) nie mogę oglądać
dalej filmu. Po prostu nie mogę tak mnie to wku****.
przepraszam napisałam filmu, jak to oglądam to czuję się jakby to był film .:P
Zasłużyła na to w 100%. Kablowanie i przede wszystkim chęć przekonania Chrisa by sypał na swoich to cios poniżej pasa. A jej kłopoty wynikały tylko z własnej głupoty, znalazła sobie koleżankę z FBI, a potem jeszcze próbowała ukryć dowody zbrodni. xD Za to tylko kula w łeb.
Wiem wiem zasady mafijne nie ulegają podważaniu - nawet jeśli chodzi o własną matkę... nie musisz mi tłumaczyć, wiem. Napisałam tylko jakieś tam swoje subiektywne odczucia co do tej sytuacji. :D
No i ok, rozumiem to. Dla mnie jednak, to jedna z najgorszych i najbardziej zakłamanych osób w serialu. I cieszyłem się, że spotkał ją los na jaki sobie zapracowała. Jak Chris podarował jej klub, czy przynosił najdroższe prezenciki to miała kisiel w majtach. Gdy sama wpakowała się w kłopoty, to chciała kablować na ludzi, dzięki którym to wszystko miała. Chciała pławić się w luksusie kosztem innych, okłamując przy okazji Chrisa, że być może nie będzie mogła mieć dzieci.
Adriana jest w moim mniemaniu klasycznym czarnym charakterem w "tym środowisku". Podobnie skończył Pussy, który był wyżej w hierarchii niż laska Chrissiego. A tak w ogóle scena w której na jachcie Tony, Paulie i Sil kładą spać Pussyego z rybami - bezcenna.
Jeszcze lepszy jest chyba późniejszy sen z rybami i Pussym w roli głownej o ile mnie pamięć nie myli :) Teraz uważnie obserwuję zachowanie Adriany i zapamiętuje co ważne, jak skończę to zobaczę jaka będzie moja opinia.
Jestem już na 4 sezonie i nadal nie widzę w niej czarnego charakteru. Ona szczerze kocha Chrisa, fakt leci na kaskę (nie tylko, ale jest ważym czynnikiem), ale to taki typ kobiety. Fakt, że zgodziła się donosić wynika tylko z jej głupoty - bo za mądrą kobietę uznać jej nie można. Po prostu uwierzyła, że mogą zacząć od nowa. I dla niej bardziej liczyła się ona i Chris niż rodzina Soprano. Tu był jej błąd.
Taaa...uderzyło mnie z jaką łatwością "kochający" Chris pozbył się narzeczonej. Od początku miałem go za podłego tchórza, ta para byłą tak dziwnie niedobrana... Tylko, że ona jego kochała a on...przestraszył się życia w nędzy (dobitnie zobrazowali to poprzez rodzinkę na stacji benzynowej, której się przyglądał) i pozwolił zabić swoją ukochaną jak psa. To było wg mnie straszne. Nawet po niej nie zapłakał, tylko się naćpał... Chyba mniej by to zabolało, gdyby ją faktycznie udusił w afekcie.
Życie w nędzy jak to ująłeś to jedno, a drugie to wieczne ukrywanie się i życie jak szczur. Jak sobie tak siedzieli razem na kanapie i wyobrażali przyszłość, to potem przy tej rodzince dopadła go szara rzeczywistość, że to tylko było bujanie w obłokach. Zresztą w epizodzie College Chris sam bym świadkiem jak Tony nie odpuścił kablowi nawet po wielu latach i dokończył robotę. Jego mógłby taki sam los spotkać w każdej chwili, mafia nie wybacza.
Chris mimo wszystko ją kochał i sam nie miał odwagi jej zabić.
Racja, ucieczka pewnie nie miałaby sensu, miałem na myśli fakt z jakim wyrachowaniem Chris podszedł do kwestii pozbycia się Adriany. Ja tu nie widzę miłości (bo to, że jej nie zabił sam, nie znaczy wcale, że kochał), pozwolił obcemu (no bo kim był dla niej Silvio?) dla niej typowi wywieźć ją do lasu, a sam wyszedł na spacer i już jej nie widział na oczy. Wiesz, gdyby udusił ją sam (zabrzmi to może nie fajnie) to byłoby jakieś pożegnanie, ona wybaczyłaby mu, przecież wiedziała co to mafia... on- nie pozwoliłby jej sponiewierać komuś obcemu, nie wiem- zadbałby o jakiś pochówek, wiesz świadczyłoby to o jakimś jego przywiązaniu, to byłoby bardziej intymne. Tymczasem Chrissy woli sobie strzelić i myśleć, że "wywieźli ją na farmę".
W epizodzie The Ride (6x9) jest retrospekcja, gdy Chris przyszedł do Tonego. Widać, że był załamany zaistniałą sytuacją i błagał Soprano, by nie kazał mu zabić Adrianny, bo sam nie da rady. Chyba łatwiej mu było się w ten sposób pogodzić z jej stratą, że zrobi to ktoś inny, a on nie będzie wiedział jak i gdzie.