Zakończenie historii z ELSA było tak łatwe do przewidzenia... Jak czekasz 55 lat, żeby w końcu wybrać się za granicę i kogoś znaleźć... To jasne, że go nie znajdziesz, bo może dawno zejść z tego świata. Ech tam, duży zawód, że się nie spotkali. Wanycz wrośnięty w to miasto, tak trudno było nos z niego wysciubic na kilka tygodni. Poza tym nie wiem skąd pewność, że to była jego córka, przecież wielokrotnie Else zgwałcili w tym obozie.
Kolejna bezsensowna śmierć Wioletty. Cały sezon zadawałam sobie pytanie dlaczego ja zabił i ... Nie wiem. Dlaczego był tak zafiksowany na punkcie nieswojego dziecka? Też nie wiadomo.
UWAGA SPOILERY!
Wiele rzeczy się tu kupy nie trzyma. Z "Rojstem" zawsze był jakiś problem i chyba najmocniej on uderzył w "Millenium" – to wszystko piękne wykonane, scenografia, detale, zdjęcia, ale niestety wszystko w filmie zaczyna się od tekstu, a w "Rojście" tekst zawsze był taki sobie. W trzecim sezonie zupełnie zbędne są postaci Wanycza i Zarzyckiego. Ten pierwszy błąka się jak smród po gaciach, właściwie to po nic, a ten drugi staje się jakimś Jasonem Stathamem, który kluczem do opon z peugeota załatwia przemytników, psy, i ratuje biedne dziewczyny. Trudno mi uwierzyć w motywację zabójstwa dokonanego przez młodego Kociołka. A wisienką na tym pięknym, ale niesmacznym torcie jest Wini – lubię go, ale tu zagrał jakby czytał z kartki, totalny amator z "Trudnych spraw". Dużo widzów się zachwyca "Rojstem", ale chyba nie bardzo jest czym – dużo obiecuje, ładnie wygląda, ale w środku jest pusty. Jak piękna i cwana, ale głupia kobieta.
Z tą Wiolką to chyba było tak, że Kociołek ją zabił, bo stała mu na drodze do sukcesu. Wiedział, że prędzej czy później będą z nią problemy. Jakoś na początku tych retrospekcji odbył rozmowę, podczas której uświadomił sobie, że jeśli chce osiągnąć sukces i coś znaczyć, musi być bezwzględny. Na drodze stali mu pierwszy kierownik i Wiola, która wiadomo, jaka była. Pozbył się obojga bez skrupułów, a cel rzeczywiście osiagnął.