Najbardziej irytuje mnie przeskakiwanie w czasie. Przez to w niektórych momentach naprawdę nie wiadomo w jakim momencie życia bohaterów się znajdujemy.
Serial zmierza tak jak większość seriali w stronę rozwlekłej telenoweli, cóż tak musi chyba być. A swoją drogą fajne to społeczeństwo amerykańskie. Każdy z każdym się bzyka i nie robią z tego dramatu. Na palcach jednej ręki można policzyć odcinki bez "momentów". Tylko drażni ta poprawność polityczna. To co na topie to w serialach, nie tylko w tym.