Hej, jestem świeżo po skończeniu finałowego odcinka. Właśnie przeczytałam informacje, że 2 sezon będzie kontynuowany, co bardzo mnie cieszy, bo tak dobre produkcję niestety mają czasem problem niskiej popularności i zostają scancelowane.
Przede wszystkim chciałabym Was spytać o wrażenia o jakieś ewentualne teorie wobec tego, co jeszcze nie zostało wytłumaczone.
Ja tak od siebie powiem że:
1. Trochę martwi mnie ilość nieporuszonych/niewyjasnionych rzeczy. Rozumiem, że napięcie końcówki sezonu musiało zostać podniesione zwolnionym tempem fabuły, a cliffhanger też dobrze zrobił na wznowienie 2 sezonu. Jednak to, czego się obawiam, to że twórcy nieco stracą swój polot i świeżość pomysłu przy drugim sezonie. Widziałam już podobne produkcje które traciły część swojego je ne sais quoi, im dalej były kontynuowane.
2. Mimo wszystko przeciąganie catharsis bardzo mi się spodobało. Dzięki temu na samej końcówce naprawdę miałam ciary, a emocje bohaterów były moimi emocjami.
3. Najbardziej intrygują mnie "straszne liczby". W serialu jest już parę sporych tajemnic, ale ta jest, no właśnie, najbardziej tajemnicza. Bardzo ciekawi mnie co one reprezentują i liczę tutaj na jakieś smart rozwiązanie rodem z Black Mirror, a nie masło maślane w stylu "eee, no, testowali taka technologie, która wzbudza strach".
4. Nawiązując nieco do poprzedniego punktu, ciekawi mnie w ogóle czy świat biura jest światem rzeczywistym. Chyba dużo więcej sensu miałoby gdyby okazało się, że to taki "matrix". W biurze wszyskto jest dość absurdalne, korytarze, liczby, dziwnie wyglądająca stara technologia, a do tego baby goats rodem z jakiegoś narkotycznego tripa. Wydaje mi się, że twórcy faktycznie mogą pójść w ta stronę, chociaż tutaj widzę już loophole w postaci tego, że przecież nierozdzielni Milchick i Cobel normalnie się po tym biurze poruszali i wychodzili schodami. Podobnie alties pierwszego dnia wybiegali na klatkę schodową gdzie już byli swoimi "zewnętrznymi" wersjami. Nie jest to coś, czego nie dałoby się załatać dodatkowymi wyjaśnieniami, ale możliwe że jednak biuro jest realne. Ciekawi mnie bardzo, co o tym sądzicie.
Ogólnie rzecz biorąc, serial bardzo mi się podobał, szczególnie że względu na niezwykle trafne zadawanie filozoficznych pytań bez przesadnego roztkliwiania się. To serial o życiu, śmierci, świadomości i pytaniu o tym, czym jest "self", ale jednocześnie nie mamy wrażenia że słuchamu buddyjskiej rozprawy. Jest ciekawie, jest napięcie, jest rewolucja. Bardzo fajne i inspirujące dzieło, nawet jeśli zobaczyłabym w nim ciut więcej.
Bardzo liczę na kreatywność twórców, i że w 2 sezonie dostaniemy parę zgrabnych i sensownych rozwiązań tajemnic. No i oczywiście garść kolejnych filozoficznych refleksji.
Podobnie podczas oglądania nasunęła mi się myśl i inspiracja odcinkiem Black Mirror - "San Junipero". Osoby poddające się w tym koncepcie rozdzieleniu miałyby być bazą dla świadomości wykreowanej i kształtującej się w Lumos, która finalnie miałaby żyć w cyberświecie, po obumarciu ciała prawdziwego człowieka (transfer świadomosci = niesmierterlność) zawartej w chipie-> tworzą się wtedy ich charaktery, temperamenty przy jednoczesnym oszlifowywaniu przez korporację poprzez pranie mózgu i wszechoobecne, sztywne doktryny. Przy takiej koncepcji wszystko co się dzieje w biurze, dzieje się tylko w sferze świadomości, to nie jest prawdziwe, a wyobrażone. Choćby te "kręte korytarze" umysłu ;). Wskazówką do takiej interpretacji byłoby rozrysowane przez Peteya słowo MIND, na mapie korporacji oraz clue w czołówce, kiedy Mark jest zasysany, będąc w swoim departamencie, do chipa. Dodatkowo na samym końcu intra Mark z biura siedzi "dosłownie" w głowie większego Marka. Innymi słowy - wszyscy pracownicy Lumos to ich (zdublowane) świadomości funkcjonujące w ciałkach realnych alterów. W takim wypadku być może po przekroczeniu progu pracy przez prawdziwych alterów, oni są faktycznie gdzieś podczepiani i usypiani - ich realne ciało nie pracuje/nie rusza się (jak w "Matrixie").
W serialu było powiedziane, że rezygnacja z pracy w Lumos - pracowniczego altera to dla niego śmierć, ale mocno się zastanawiam nad reakcją Cobel i tym ironicznym śmiechem na słowa Marka, kiedy przyszedł do niej, że przecież to nie pogrzeb. Posiłkując się teorią wyżej, praca tam, była szansą na jej przetrwanie nawet po śmierci - stworzyłaby tam swoją świadomość, która będzie nadal funkcjonować, a skoro przestała mieć taką możliwość, jej żywot się skończy, po ludzku umrze, dlatego wpadła w taki dziki szał. No i ten quote ojca założyciela: CIAŁO ZAPAMIĘTANE NIGDY SIĘ NIE ROZPADNIE (parafrazując).
W moim poczuciu wszyscy którzy poddali się rozdzieleniu są królikami doświadczalnymi, na których testuje się i pogłębia możliwości tej zdublowanej, cyber świadomości. Przy czym prawdziwi ludzie, którzy na to poszli, myśleli, że chodzi o rozdzielenie pamięci (Mark chciał nie musieć przeżywać tak dojmującej żałoby, zaś Irving być może miał PTSD, był żołnierzem).
Z drugiej strony są fakty w serialu, które zaprzeczają tej całej hipotezie, np. posiadanie przez Heleny faktycznych śladów po przedłużaczu na szyi, czy zranienia Marka wyrządzone przez Helly. Jestem niezmiernie ciekawa, jak to wszystko zostanie pociągnięte w kolejnym/ch sezonach, przy nadziei, że nie będzie zbyt dużo dziur logicznych, jak to często bywa w tak zawiłych produkcjach.
Petey przed śmiercią zdążył powiedzieć Markowi, że w korporacji zabija się ludzi. Obawiam się, że usuwanie strasznych liczb oznacza w jakiś sposób usuwanie ludzi. A kozy służą jako materiał do eksperymentów, czy system usuwania działa.
czy to możliwe, żeby Harmony Cobel jest matką Helly R, ta ich rozmowa w ostatnim odcinku, kiedy Helly wchodzi na scenę mogłaby na to wskazywać. Zastanawiał się ktoś nad tym?
Ja skłaniałbym się ku teorii, że zarząd Lumon Industries to rodzaj współczesnych wampirów lub może bardziej porywaczy ciał, których celem nadrzędnym jest zapewnienie sobie swoistej nieśmiertelności. Jednak to nie technologia klonowania ma im ją ofiarować, ale jakby „hodowanie” rozdzielonych pracowników i produkcja chipów jako nośnika / magazynu osobowości dawcy.
Świadczyć o tym mogą chociażby słowa, jakie Helly usłyszała od swojego ojca „Dziadek ceniłby sobie twoją decyzję. Kiedyś usiądziesz przy mnie podczas przekazania”. Przy czym nie jestem wcale taki pewny, czy chodzi li tylko o przekazanie firmy, a Helly, przeszła procedurę rozdzielenia wyłącznie po to, by udowodnić potencjalnym sceptykom, że technologia ta ma służyć dobru społeczeństwa. Podejrzewam też, że założyciel firmy, Kier Eagan może nie być tylko dziadkiem Helly, ale także jej ojcem, obecnym na imprezie firmowej i rozmawiającym z nią w finale sezonu.
Również Harmony Cobel moim zdaniem nie bez powodu zareagowała tak pozytywnie na wieść o udanej reintegracji osobowości Petey’a – powiedziała wtedy „możemy otwierać szampany”, czy coś w tym stylu. Moim zdaniem ona sama może być beneficjentką eksperymentu, który ma dać jej możliwość wiecznego życia – przeniesienia własnej osobowości do „skorupy” rozdzielonego pracownika Lumon. Stąd jej oddanie firmie graniczące z religijnym uniesieniem.
Zastanawiający jest też sposób komunikacji dyrekcji firmy (Cobel, Milchick) z tajemniczym zarządem – w głośniku na biurku Cobel słychać szumy i jakieś dziwne szepty, jakby z zaświatów. Być może Kier Eagan wcale nie umarł w 1939 i spoczywa w jakimś specjalnym sarkofagu, który podtrzymuje mu życie albo tylko jego jaźń jest przechowywana w formie danych w jakiejś serwerowni firmy?
Nie wiem czemu mają służyć te twoje zagraniczne wtręty ale na Boga, dziewucho! "je ne sais quoi", "cliffhanger"? Serio? Chciałaś wyjść na inteligentną czy oryginalną?
Serial przez 8 odcinków przynudza dając nam głównie filozoficzno-korporacyjna mieszankę. Jest kilka smaczków. Kilka tajemnic. Jest też 9ty odcinek który rozkręca akcje. Myślę że z tym serialem jest coś podobnego jak z The lost. Wszyscy oczekiwali wyjaśnienia tajemnic i niesamowitego zakończenia a dostali wielkie NIC. Jak scenarzyści za bardzo po popuszcza wodze fantazji to potem brakuje im sposobu żeby to wszystko logicznie pospinac.
A co do liczby.... To one nic nie oznaczają. To tylko sposób żeby dać tym ludziom jakieś zajęcie. Ta praca jest doświadczeniem na ludziach a nie pracą sama w sobie.
Obawiam się, że nawet jeśli ten serial dojdzie do kilku sezonów, ostatecznie zostawi wiele tajemnic, bo w dużej mierze bazuje na tym, że widz na bieżąco stara sobie po swojemu interpretować i twórcy raczej nie będą chcieli dać wszystkich odpowiedzi. To serial tajemnica, przywodzi na myśl "Rok 1984", ale nie jako remake, kopia dzieła Orwella dostosowana do współczesnych czasów, tylko coś zupełnie świeżego, coś, co w przyszłości może nawet dobić do poziomu tej wybitnej powieści. Zobaczymy, jak się rozwinie. Po pierwszym sezonie jest bardzo, bardzo obiecująco, o czym świadczy to, że po zakończeniu chciałoby się obejrzeć całość jeszcze raz.
Mnie też się wydaje że nie rozwiążą tego super interesująco, przypuszczam, że sami nie wiedzieli pisząc scenariusz jak to ciągnąć.
Nie, oni dobrze wiedzieli. To, że wszystkiego nie wyjaśniają, nie znaczy, że pisali scenariusz na chybił trafił. Wprost przeciwnie – napisać coś trzymającego na ekranie i na tyle tajemniczego, by można było wystosować kilka interpretacji, to jest wielka, wielka sztuka.
Wszystko by było fajnie jakby nie było w tym tekście tych wszystkich hulahopow looopuw d000pow itp. Chyba już język pl nie istnieje a niezrozumiałe brednie ale taki trend wszędzie. Nowoczesność/żałosność. A co do biura musiało istnieć. Bo by się nie powiesiła i nie miałaby śladów o które pytał ojciec. Ale fakt serial oryginalny jak seriale apple.
Gdyby był to matrix typu wirtualna rzeczywistość/sen/animacja mózgu, to nie mogliby realnie używać przedmiotów, ani fizycznie ranić siebie nawzajem. A była zarowno próba samobójcza, jak i zablokowanie drzwi od cieciowni. Była nawet krótka wzmianka o tym, że jakaś dziewczyna zaszła w ciążę w firmie. Z drugiej strony, ten kumpel Marka latał w szlafroku po mieście z mapą, myśląc że jest w biurze… coś się tu kupy nie trzyma.
I nie rozumiem dlaczego wszystko takie nowoczesne, a pracują na jakimś Atarii, robią zdjęcia aparatem na klisze itd. Abstrakcja do kwadratu.
Wg mnie to zwykle króliki doswiadczalne, bo nawet ta siwa zajumała świeczkę zapachową, która należała do żony Marka, żeby sprawdzić czy zapach przywróci im wspomnienia w czasie wspólnej sesji terapeutycznej.