Co myślicie?
Cobel odegra tutaj jednak kluczową rolę. Przez większość sezonu zapomniana, a teraz odkrywamy ją na nowo. Przeszłość bohaterki odcinka mocno połączona z Lumon, a miejsce z którego pochodzi to odzwierciedlenie tej właśnie postaci tylko, że w pierwszym sezonie (zniszczona, zimna, wykorzystywana). Przemiana następuje i to jest pewne, bo widzimy zupełnie inną kobietę.
Poczucie wykorzystania narasta, a więc mamy przejście na jasną stronę mocy? Prawdopodobnie to tutaj się dzieje.
To w gruncie rzeczy Ona może najbardziej przyczynić się do zniszczenia Lumon i to dzięki niej uzyskamy odpowiedzi na wszystko to nad czym od dłuższego czasu się głowimy. Kluczowy sojusznik, ale czy też czasem nie odkryjemy innego nieoczekiwanego antagonistę?
Odcinek teoretycznie mógł być skrócony do przysłowiowych 5 minut, ale tak to już jest w tym sezonie, że przeplatają się ze sobą te znakomite z takimi jak ten. Zapraszam do dyskusji :)
Dokładnie - mógł trwać 5 minut. Chyba mieli pomysł na 5-10 minut, ale musieli rozwlec na 50 minut i uznali, że dadzą radę zrobić tylko 37 minut - stąd odcinek taki krótki. Nie podoba mi się umiejscowienie takiego odcinka pod koniec sezonu i przez to jest moim zdaniem jednym z najgorszych tego sezonu.
dla mnie odcinek niezły. narzekałem, że niepotrzebny był telefon do Cobel w poprzednim odcinku, a jednak potrzebny. tylko ten odcinek i poprzedni można było zbić w jeden 50 minutowy, bez rozckliwiania się w tych retrospekcjach.
Ten serial stał się jak przedłużone narzeczeństwo. Niby idzie na przód, ale jednak człowiek ma wrażenie, że nic z tego nie będzie. wątki idą na bok. czekać z tygodnia na tydzień na takie odcinki to dramat.
Jedyne co myślę po tym odcinku to, że był tragiczny, dosłownie chyba najgorszy odcinek CZEGOKOLWIEK co oglądałem w ostatnich latach. Treści na 5 minut, tak jak było powiedziane wyżej, przesada.
Jestem w szoku. Ten odcinek to jakieś nieporozumienie... Wszystko wydaje się być rozciągnięte do granic wytrzymałości.. Nie mogę uwierzyć, że po tak genialnym pierwszym sezonie doszło do takiego spadku jakości.
Niestety mam te same odczucia co reszta. Cała historię tego odcinka można by zrobić w 10-15 minutowym prologu przed czołówka. Kolejny raz dostajemy flaki z olejem i naprawdę nie wiem czy scenarzyści myślą, że serwują nam jakieś dzieła sztuki odcinkowe, czy Cobel oddychająca przez rurkę to jakis szczyt kinematografii? Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie opinie fanów zostaną wysłuchane i przestaniemy dostawać ciągle zapychacze.
Kocham ten serial, ale ten odcinek.. punktami przewijałam. Okrutnie rozciągnięty wątek. W ogóle drugi sezon jest w moim odczuciu bardzo nierówny, przez co pierwszy raz od dawna nie wyczekuje na kolejny odcinek, bo mam obawy że znów będzie nudnawo,. Sezon pierwszy obejrzalam chyba z 10 razy, za kazdym razem odkrywajac nowe detale ktorych nie zauwazylam w poprzednich. Byl jak dobry serial detektywistyczny. A teraz.. nawet nie wiem.. odcinek z Gemmą super, ale z Cobel.. oh nie. Kompletnie usypiałam.
Dokladnie, po porzednim odcinku, takim przelomowym, mialam obawy, ze tak sie to skonczy i mialam racje, dlatego na szczescie az tak sie nie rozczarowalam. Fragmenty, ktore przesuwalam, to ta smieszna rura wkladana do buzi i cpanie kleju czy czego tam. Straaaszna nuda. Ale krajobrazy i klimat byl spoko.
O tak! Moment z ta rurka..youk. Musialam przewinac. Na glowny plus, zreszta jak calosc serialu zasluguje dobor miejsc. Nowa fundlandia - wspaniale oddala miejsce pochodzenia Cobel. Wrecz czulam to cale zimno, wilgoc, smutek. Jeszcze dwa odcinki, nastepny bedzie znow biurowy :)
Mysle, jak chyba wszyscy przedmowcy. Ten odcinek byl zly, sztucznie rozciagniety, niewnoszacy wiele nowego do fabuly. Mozna go bylo zredukowac do kilku scen zawartych w 15-20 minutach. To chyba najkrotszy jak dotad odcinek w calym serialu, a mimo to dluzyl sie niemilosiernie, mimo mojej ogromnej sympatii, jaka darze pania Cobel.
Dziwie sie wam no wlasnie w.ttm odcinku bylo czuc wreszcie wmocje zreszta za sprawa Arquettte ktora hra fenomenalnie w tym serialu,reszta jej nie siega do pasa.
Arquette jest rewelacyjna. Problem w tym, ze ten odcinek niczego nie wnosi, poza sama przyjemnoscia ogladania i sluchania pani Cobel.
A dla mnie wnosi,bo ten odcinek byl potrzebny by pokazac kim byla, dlaczego to robila i dlaczego teraz zmieni strony :)
Nic nie wnosi, przecież pokazuje nam że to Cobel zaprojektowała czip służący rozdzieleniu i to jest wg ciebie nic?! Jak wy kur.. ogladacie te seriale?
Tak, ta jedna scena jest potrzebna. A cala otoczka? Nie wystarczyla jakas retrospekcja?
Dla mnie to najgorszy odcinek całego serialu. I nadal nie do końca rozumiem, dlaczego Mark i jego siostra zwrócili się po pomoc do Cobel. Jest to dla mnie nielogiczne - Mark mieszkał pod jednym dachem z byłą ważną pracownicą Lumon, która go reintegrowala, ale decyduje się wraz z siostrą ją spłoszyć i zadzwonić do Cobel, która była dotąd postacią co najmniej dla nich podejrzaną. Co prawda nie uzyskali od niej żadnej odpowiedzi na początku sezonu np. dlaczego szpiegowała Marka. Mimo wszystko, nie klei mi się to. Chyba, że ostatecznie okaże się, że Reghabi to ta „zła”?
A co do fabuły odcinka, to jak dla mnie minusem jest to, że odstaje od reszty serialu, nie widzimy tam przytłaczającego korpo klimatu, tylko jakieś nawiązania do sekty. Odcinek ani nie wciągał aurą tajemnicy, ani nie rozwalał na łopatki emocjami, ani nawet nie miał dobrze rozpisanego scenariusza. Takie tam chodzenie po starym mieszkaniu jednej z bohaterek i szukanie notatek tylko po to, żeby okazało się, że Cobel była twórczynią wielu rozwiązań w Lumon. Gdyby chociaż się okazało, że to ona wymyśliła „rozdzielenie”, to może jeszcze jakoś by się broniło, po co poświęcać jej tyle czasu.
Zdaje mi się, że tym złym okaże się mąż siostry Marka. Wspominał w odcinku 7 coś o rafinacji moczu - co mnie strasznie zdziwiło. Potem zaczął zacieśniać więzi z tą babką z Lumon, która zaproponowała wydanie jego ksizki w wersji Lumon - jakby wciągał się w sektę tej korporacji. Co do Cobel też nie mamy pewności czy w kluczowym momencie nie da się przekabacić. Bardzo ciekawe zapowiadają się kolejne odcinki. Ten może nie porwał, ale na chwilę wyhamował napięcie i teraz myślę, że będzie mocne uderzenie.
Jeśli chodzi o rozdzielenie to właśnie Cobel je wymyśliła - było widać to w jej notatkach i o tym przecież rozmawia z ciotką. Kier i Lumon przypisali sobie jej zasługi i wynalazki. Dopóki sprawowała władzę nad poziomem rozdzielenia, miała wgląd w swoje osiągnięcie. To dlatego odsunięcie od sprawy tak bardzo ją zabolało i sprawiło, że zwróciła się przeciwko mocodawcom.