Hanna i Caleb- między nimi nic ciekawego się nie dzieje,niby są razem,ale żadnej tu namiętności,Ezra i Aria to już w ogóle flaki z olejem,Aria mogłaby powiedzieć mu o synku,to może wątek ich miłości by się do czegoś przydał,bo te szczęśliwe love robi się w moich oczach strasznie nużące,wręcz niemiło mi się na nich patrzy(zwłaszcza,że teraz Aria zrobiła się wg mnie z deka pusta,a czasem nawet wredna,do tego jej zachowanie mnie irytuje,wiecznie unosi się,robi dziwne miny i czasem nawet wygląda na takiego potwora jak główne A ,nigdy nie jest w stanie sprzeciwić się ojcu,chol*era,mogłaby się chociaż raz jemu przeciwstawić i wyciągnąć informacje o Ali,ja bym tego tak nie zostawiła),no i Spencer i Toby,gdyby nie to,że Toby jest w A-teamie to też można byłoby 'rzygać tęczą' ;) Bo nic specjalnego się u nich nie dzieje..co do Paige i Emily to już się nie wypowiem,bo Emily jest dla mnie najgorszą postacią,nie lubię jej na ekranie,denerwuje mnie :) Brak temu serialowi takiego kopa energii,a jak jest to co 10 odcinków,przecież ten serial można byłoby wspaniale rozwinąć i skończyć na 3 sezonach(i dawać nam bardziej przydatne wskazówki,a nie zmylać na każdym kroku,na początku to było fajne,teraz powoli przestaje być,bo mamy mętlik w głowie).