Po pierwszych odcinkach myslałam, ze to świetny serial: intryga, tajemnica, dobre aktorstwo etc. Potem było tylko gorzej. Absurd gonił absurd. No i te wszystkie pomysły wziete żywcem z telenoweli: pojawia się nieznana córka, matka wyznaje prawdę na łożu śmierci, wszyscy nieustannie wzruszająco rzucają się sobie nawzajem w objecia i płaczą... litości. A od chwili, gdy wiemy, że głowna bohaterka ma się dobrze, po prostu wieje nudą. Nie jestem w stanie obejrzeć siódmego odcinka, co chwilę zatrzymuję.