Wpychane na siłę wątki homoseksualne, które są zbędne i by można było dodać więcej akcji. Do tego liczyłem, że zobaczę oryginalnego Johna Constantine, a tymczasem zastąpili go kobietą..., Lucyfer Morningstar także pojawia się tutaj, jednak i tu gra go ktoś zupełnie inny i jest to postać zupełnie inna - szkoda, że Netflix lubi tracić pieniądze na zbędne wątki czy słabe filmy ale szkoda im dopłacić trochę żeby ściągnąć aktorów znanych z innych seriali. Jednak ignorując to wszystko ogląda się fajnie, bardzo ciekawa postać Sandmana