Jestem w trakcie oglądania serialu i przyznam szczerze, że każdy odcinek jest na swój sposób różny i niepodobny do drugiego. Z tego, co zauważyłam większość forumowiczów zachwyca się odcinkiem nr 5. Jednakże na mnie największe piętno odcisnął odcinek nr 6. Nie chce zdradzać zbyt wiele z fabuły ale płakałam na mim jak małe dziecko. Jest to odcinek o siostrze Sandmana-Śmierci. Najbardziej ujęła mnie jej wypowiedź , w stylu, że my ludzie chcemy się żegnać z tym światem tak samo jak się nim witamy (uśmiech matki etc.). Odcinek jest ujmujący. Choć tematyka niełatwa.