Czy ktoś mi powie po co (poza hajsem) robią ten remake, kiedy pierwowzór się wcale nie zestarzał?
Można wybierać inne treści. Jednak trochę wierze w to ze wartość artystyczna tez może być czynnikiem
Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie :) Pytałem o cel wyprodukowania jakiegokolwiek serialu. Bez komercyjnego podłoża można napisać książkę, ale w filmie czy serialu grają aktorzy, poza tym cała ekipa, wydatki na promocje, to wszystko musi się przynajmniej zwrócić.
moje pytanie było dlaczego poza hajsem wybrali akurat TEN serial do remake'u, więc twoja odpowiedź pytaniem na pytanie też nie była odpowiedzią na moje pytanie, a ja po prostu usiłuję wrócić do tematu. nie będę tu dywagować nad sensem i celem powstawania jakichkolwiek prac artystycznych ;)
Można też tworzyć remake, żeby przyciągnąć młodszą widownię, która chętniej sięgnie po tą samą historię, ale z obsadą którą zna i w realiach (tym razem historia toczy się w roku 2020) , które są im bliższe. A to wszystko po to, by podkreślić, że pewne problemy, wciąż się pojawiają niezależnie od czasów.
Artystycznie i obyczajowo sztuka i film wcale się nie zestarzały, ale realia nieco się zmieniły, technologia. Miło Cię czytać Marta
Prosta sprawa: 0onieważ Amerykanie nie potrafią jednocześnie oglądać i czytać napisów, więc robią swoje wersję (np. Nietykalni, Funny Games, Parasite (też ma być))
Nie da się jednocześnie czytać napisów i oglądać gry aktorskiej. Bez znajomości języka równie dobrze można przeczytać sam scenariusz po polsku.
Skąd tak arbitralna teza? Masz świadomość, że wystarczy choćby jedna osoba, która nie ma z tym problemów, aby twierdzenie to legło w gruzach?
Oczywiście, gdybyśmy mieli założyć, że napisy są jakimś tam czynnikiem rozpraszającym, który może przez to wpłynąć na odbiór gry aktorskiej, to może mogłabym się i zgodzić, aczkolwiek w ciągu dalszym można zastanawiać się, czy aby na pewno owe zniekształcenie jest na tyle duże, aby zachodziła konieczność kręcenia remake’ów w ojczystych językach danych społeczności. Oprócz aktorstwa film składa się również z reżyserii, scenariusza, zdjęć i tak dalej, i tak dalej, a wszystko to zostaje w większym lub mniejszym stopniu również zmienione i to niekoniecznie z korzyścią dla całokształtu. Zresztą samo aktorstwo w stosunku do pierwowzoru również wcale nie musi być lepsze. Można więc zadać sobie pytanie, czy nakręcenie praktycznie nowego filmu tylko i wyłącznie dla możliwości nieznacznie bardziej adekwatnego odbioru gry aktorskiej faktycznie wychodzi z korzyścią dla widza i jest jakkolwiek sensowne?
A kto decyduje o tym, co jest "korzystne" dla widza? Ty? Chyba jednak nie. Decydują ludzie z pieniędzmi na produkcję i widzowie. Wielu nigdy nie obejrzy filmu po koreańsku albo szwedzku, więc nie ma w ogóle mowy o porównywaniu z oryginałem.
Nigdzie nie napisałam, że ja, nietrafne wnioski. Było to pytanie do własnych refleksji. Język angielski nie jest językiem ojczystym dla większości świata, więc ta większość i tak nie skorzysta z filmu anglojęzycznego w stopniu większym niż gdyby miała obejrzeć go po szwedzku lub koreańsku. Skorzystają więc z tego zabiegu przede wszystkim Anglosasi i jakaś garstka osób, która z różnych przyczyn opanowała angielski na poziomie umożliwiającym w pełni komfortowe obcowanie z dziełami kulturalnymi w tym języku. Jednak tak czy inaczej oglądać już będą zupełnie inną produkcję, ze swojej własnej kultury i środowisk. W takim układzie równie dobrze można napisać coś faktycznie własnego zamiast przerabiać. Natomiast dominacja anglojęzyczynych produkcji też nie musi być jakimś niezmiennym prawem – ostatnimi czasy można chociażby zauważyć wzrost zainteresowania kinem azjatyckim, który oczywiście może okazać się chwilowym trendem, ale również może być pierwszym krokiem do zwrócenia uwagi ludzi na inne zakątki świata i ich ofertę.
To jest jednak temat na zupełnie inną dyskusję, której od początku nie zamierzałam rozwijać. Ja przede wszystkim odnosiłam się do Twojego całkowitego pominięcia innych elementów filmu niż aktorstwo i uznaniu, że bez znajomości języka nie jest możliwe dostrzeżenie umiejętności aktorów ani nawet całego filmu, co sugerowało istnienie tak znaczącego problemu w adekwatnym odbiorze danego dzieła, że praktycznie miałaby zachodzić konieczność powstania danego filmu w wersji językowej dla innych nacji, żeby umożliwić jego zrozumienie. Z czym zgodzić się nie mogę i kwestionuję sens przerabiania istniejących już filmów dla takiego głównie celu, w momencie gdy można stworzyć w pełni własne dzieło. A innym pozostawiam wolną przestrzeń do namysłu.