Nie daje mi to spokoju.
Zabił? Na początku miałam mieszane uczucia ale im bliżej końca tym bardziej myśli kierowałam w stronę jego niewinności. Sprawił wrażenie mądrego faceta z zaburzeniami swojej seksualności, to było szokujące ale potem... zobaczyłam w nim dużą wrażliwość. Super dokument.
Szokujące końcowe przemówienie siostry Kathleen, choć ze względu na to, że to była jej siostra - to było zrozumiałe. Szkoda mi faceta i jego dzieci, które murem stały za nim do końca.. przez tyle lat.
Gdybyście byli ławą przysięgłych to?
Nadal nie jestem w stanie sobie wyobrazić (a wyobraźnie mam całkiem dobrą) jak mogły powstać takie rany w trakcie upadku ze schodów... Do tego te ślady krwi na miejscu. Dopiero w ostatnim odcinku można się dowiedzieć, że autopsja wykazała ślady duszenia - Netflix przedstawił sprawę bardzo stronniczo. Jestem na 99% procent pewien, że ten egocentryk (chciał nagrywać wszystko od początku, po co?) zabił żonę. Powienien resztę życia spędzić w pierdlu, pocieszeniem jest to że te 8 lat dało mu w kość i gość jest już złamany.
spoko... to Netflix pokazał sprawę stronniczo - czyli w teorii pokazał więcej dowodów na to, że Mike nie zabił, ale jednak przekonała cię mała ilosć dowodów czy poszlak, i resztę już dopowiedziałeś sobie sam... ależ ty pier...lisz
Przecież ten dokument powstał na zamówienie Petersona (co więcej - za pieniądze zamordowanej żony, bo typ właściwie swoich nie miał XD). Nawet podczas tego cyrku i pokazu gry aktorskiej wspomnianego pisarza, widać doskonale, że to on zabił, a to już świadczy o kompletnej nieudolności i desperacji oskarżonego. Pomijając fakt, że jego córeczki (zwłaszcza ta jedna), które go bronią, są tak głupie i naiwne, że śmiałem się za każdym razem, gdy były na ekranie. Wszystkie dowody, analizy i logika wskazują na jego winę i tylko zupełny ignorant jest w stanie uwierzyć, że jakaś śmieszna sowa mogła doprowadzić do takiej masakry na schodach. Ten mężczyzna jest bezczelnym mordercą i powinien umrzeć w więzieniu, a z niego wyszedł. Chore.
o czym Ty w ogole piszesz? wiesz w ogole jak dziala wymiar sprawiedliwosci i sady? wiesz na jakiej podstawie odbywaja sie procesy i skazuje sie dane osoby? "wiare" to sobie mozesz odlozyc na bok, bo to nie jest to miejsce. Wyzej w tym samym watku masz post rafalroyal, ktory moze Ci otworzy oczy.
Zupełnie nie zrozumiałeś mojego wpisu, w dodatku jesteś okrutnie naiwnym człowiekiem. Peterson zabił swoją żonę na 200% i dałbym sobie uciąć głowę, że tak jest.
typie czy Ty rozumiesz, ze istnieje cos takiego jak domniemanie niewinnosci? tych procentow to mozesz tam nawet 1000 dac, a glowy i tak moglbys nie miec.
Typie, co ma do tego domniemanie niewinności, skoro został skazany oficjalnie za morderstwo (po długiej i głośnej rozprawie), wszystkie dowody potwierdzały jego winę, a cała reszta to tylko desperacka próba obrony, czyli np. wymyślanie sowy-zabójcy (XD) oraz stworzenie serialiku dzięki romansowi z producentką, w którym płakał przed kamerą i robił z widzów kretynów. Peterson to socjopata, który zamordował własną żonę i prawdopodobnie też tę poprzednią kobietę. Powinien gnić w więzieniu i jest to bezdyskusyjne.
"pokazał więcej dowodów na to, że Mike nie zabił, ale jednak przekonała cię mała ilosć dowodów czy poszlak, i resztę już dopowiedziałeś sobie sam... ależ ty pier...lisz" aaahhaaaa..... facet co chwila natyka się na martwe kobiety, zmasakrowane u podnóża schodów w kałużach dawno zaschniętej krwi będąc jedynym i ostatnim który je widział żywe - widocznie prześladuje go zabójcza sowa, która wrabia go w te "incydenty"
czy tylko ja to widze że starsza córka adoptowana to skóra zdjęta z tego mordercy może zabił matkę dziewczynek żeby zabrać je do siebie
Też zwróciłam uwagę na to podobieństwo. Może miał z jej matką romans, o którym chciała powiedzieć jego żonie.
Prawdy nigdy się nie dowiemy, tym bardziej na podstawie dokumentu. Na podstawie tego co zobaczyłem, nie jest możliwe stwierdzenie czy to było zabójstwo czy wypadek. Wg mnie prokuratura podczas pierwszego procesu nie pokazała żadnych przekonujących dowodów na to że było to zabójstwo, a już w ogóle, że zrobił to Peterson. Cała linia oskarżenia polegała na oczernianiu i wyciąganiu brudów, żeby ława przysięgłych wyrobiła sobie o nim negatywną opinię. Domniemanie niewinności to utopia, tym bardziej w USA. Jak zostaniesz oskarżony, to musisz stanąć na głowie żeby udowodnić swoją niewinność, a nawet jak to zrobisz, to kto to będzie pamiętał po kilkunastu latach procesów. A powinno być odwrotnie. Jeżeli prokuratura postawiła Petersona w stan oskarżenia to powinna przekonać ławę przysięgłych na podstawie niezbitych dowodów, że on to zrobił. Dopóki tego nie zrobią, powinien być traktowany jako niewinny człowiek. A tu widzieliśmy jak to działa w rzeczywistości. Ktoś wymyślił sobie teorię jak to się wydarzyło i robił wszystko (łącznie z fabrykowaniem dowodów i krzywoprzysięstwem), żeby tą teorię kupiła opinia publiczna i ława przysięgłych. I chyba to w tej całej historii jest najgorsze. Obu stronom najmniej zależało na dociekaniu co się tak na prawdę wydarzyło a bardziej na udowodnieniu kto ma rację. To pokazuje że ten system nie działa tak jak powinien. Po obejrzeniu tego dokumentu i Making a Murderer jednego jestem pewien, nie chciałbym żyć w USA.
robisz sobie jaja? nie jest możliwe stwierdzenie czy to było zabójstwo czy wypadek? twierdzisz, że ta klatka schodowa wyglądała jak miejsce tragicznego wypadku jak i równie dobrze miejsce zbrodni? nikogo innego w tym domu nie było a Kathleen Peterson sama siebie nie skatowała. prokuratura przedstawiła bardziej wiarygodne dowody niż obrona. a wyciąganie brudów było wskazane żeby udowodnić, że Peterson wcale nie był kochającym mężem a ich małżeństwo tak szczęśliwe i czule jak próbowali wszystkim wmówić.
Ja myśle ze tutaj punkt jest troche inny . Jest praktycznie niemożliwe żeby stwierdzić jednoznacznie czy zabił czy nie - po obejrzeniu filmu dalej tego nie wiem. Co natomiast jest bezsprzeczne to to, ze facet nie powinien być nigdy skazany : prokuratura miała tylko poszlaki; nie byli w stanie udowodnić, ze Kathleen została zabita a już na pewno nie, ze została zabita przez Michaela. Bez względu na to, czy zabił czy nie, nie powinien nigdy zostać skazany bo nie było na to dowodów a już na pewno nie takich dających pewności ponad wszelka wątpliwość, ze Peterson zabił żonę. Być może nie zawsze jest to uczciwie ale mataczenie przy dowodach przy tej sprawie jest bezsprzeczne (inaczej prokurator nigdy nie poszedłby na ugodę- pamietajmy o tym) i niedopuszczalne. Moze ja rzeczywiście zabił ale co jesli na jego miejscu znalazł by sie ktoś niewinny ? System musi gwarantować uczciwy i rzetelny proces , nie mówiąc już o preparowaniu dowodów, bo teoretycznie mogłoby sie to zdarzyć każdemu z nas.
dokładnie, ale najlepiej osądzać człowieka na podstawie dokumentu. Zarówno na Kathleen nie było śladów dna Michaela, jak i na nim śladów walki. Na jakiej podstawie( jeśli zakładamy, że została skatowana)można stwierdzić, że to był Peterson? na podstawie jego charakteru i prowadzenia się?Jeśli sa wątpliwości ( a tych było sporo) to powinny działać na korzyść oskarżonego bo inaczej proces to farsa.
Na film trzeba nałożyć filtr, że strategia obronna prawników oskarżonego polegała na tym, że nie dopuścili oni do przesłuchania podejrzanego pisarza, czyli nie zadano wielu pytań, na które odpowiedzi naświetliłyby sprawę.
Ponawiam moja odpowiedz.
Jest to absurdalne uniewinnienie. Bez względu na błąd JEDNEGO człowieka podczas śledztwa nie powinno się od tak uniewinnić. Nie jest to wrobienie w sprawę przypadkowej osoby z ulicy. Niby upadek skończył się krwawą masakrą. Jak można doszukiwać się tak komicznych wyjaśnień tego, co zobaczylo się po przyjeździe do domu po wezwaniu. Koleś śmierdzi na kilometr i tak naprawdę nie ma ani jednego sensownego argumentu na obronę tego człowieka.
Obrażenia na ciele, ilość krwi i ilość miejsc w których ta krew się znajdowała, znalezienie drążka kominkowego po 6 miesiącach, ale równie dobrze mógł być podrzucony tam miesiąc po morderstwie chociaż ten aspekt rzeczywiście jest niepewny. Koleś jest niesamowitym bajkopisarzem i kłamcą. Homoseksualista ukrywający się pod maską dobrego męża, który niby jawnie obnosił się ze swoim przygodnym seksem z mężczyznami o których małżonka niby wiedziała. Wiedziała przez 5 minut, a później pożegnała się z życiem. Do tego podwójny przypadek śmierci na schodach. Ludzie potrafią się przewrócić i złamać nogę na chodniku, ale nie spaść z paru schodków i odbijać się jak piłka o futrynę, która skończyła się kilkoma ogromnymi ranami na głowie. W więzieniach siedzi multum niesłusznie osadzonych, ale tutaj sprawa została już zwyczajnie odpuszczona i niedopieta. Chwała nowej Pani prokurator, że trzeźwo spojrzała na sprawę, ale wyszło jak wyszło. Również jedna z córek, która wyłamała się z ram ślepej ufności, co do Ojca- brawo. Reszta dzieci bała się prawdy i dlatego kryla Ojca z każdej strony. Tata kochał mamę, tata był biseksualny i skłonny do zdrady, a my o tym wiedzielismy, tata to, tata tamto. Robili wszystko, by miał czyste i przejrzyste sumienie w oczach ludzi. Jakby nie patrzeć.... Świetny aktor i żałośnie słaby zbrodniarz. Morderstwo banalne, ale przez to trudne do udowodnienia. Geniusz, albo kompletny idiota.
No to jakie bylo narzedzie zbrodni? Bo prokuratura do dzisiaj nie wie, skoro pogrzebacz zostal wykluczony? Jak zadal takie obrazenia i nie zlamal czaszki? Jacy sa swoadkowie ze to wlasnie byl on, a nie na przyklad syn, ktorego ojciec kryje? To, ze typ jesli sliski i nieprzyjemny, a krwi bylo za duzo na wypadek nie znaczy, ze automatycznie on jest morderca. Prokuratura nie moze wyjsc i powiedziec ej patrzcie na typa przeciez widac, ze to morderca. Prawda jest taka, ze zarowno prokuratura jak i obrona tworzyli teorie, ktora im pasowala obie strony zle to wyjsnily. Moim zdaniem sowa to dobra teoria, wyjasnia chyba wszystko, choc teraz juz sie pewnie nie dowiemy.
Moim zdaniem niewinny ,udupili go bo był niewygodny ze swoimi felietonami prasowymi w których atakował władzę,system,wytykał różne błędy i zaniedbania
Myślę, że jest winny, ale gdybym była w ławie przysięgłych to byłabym za uniewinnieniem. Intuicyjnie czuję, że to zrobił, ale moje widzi mi się to za mało żeby skazać być może niewinnego człowieka na więzienie. Za dużo wątpliwości.
facet co chwila natyka się na martwe kobiety, zmasakrowane u podnóża schodów, w kałużach dawno zaschniętej krwi, będąc jedynym i ostatnim, który je widział żywe, twierdząc że jeszcze 5 minut temu oddychały.... - widocznie prześladuje go zabójcza sowa, która wrabia go w te "incydenty"...