Chyba nie mieli jak już dokończyc tego serialu. Uważam się za osobę tolerancyjną, której nie przeszkadzają geje i lesbijki. Ale tu ta cała "ideologia" przerosła problemy, które moim zdaniem były bardzo istotne - depresja poporodowa, brak akceptacji przez środowisko, złe samopoczucie, lęki ktore przeszkadzają w związkach. Smutne to, że idziemy w takim kierunku.
Tendencja wyraźnie spadkowa. Sezon pierwszy 9/10, drugi 8/10, trzeci 7/10 ale czwarty to już jest max 6/10 i to mocno naciągane.
Bardzo mało humoru, co było znakiem firmowym tego serialu, szczególnie w pierwszym sezonie. Twórcy wrzucili wszystko do jednego worka: LGBT+, depresja poporodowa, trauma molestowania z dzieciństwa, jedzenie wege, myśl tylko pozytywnie, osoba niebinarna, separacja małżeńska i powrót po separacji itd itp Same patologie, no można odnieść wrażenie, że kto hetero i szczęśliwy ten dziwakiem w tym świecie Sex Education.
Jest takie powiedzenie, że za dużo grzybków w jednym barszczu to nie dobrze. Tu mamy ewidentny przykład takiego serialu.
To rozstanie Otisa z Meave takie kompletnie z dupy. Tak do końca to ja kompletnie nie rozumiem dlaczego sobie tak łatwo odpuścili, bo w serialu przez poprzednie sezony ich relacja była budowana bardzo głęboko. A tu nagle pstryk i nie ma.
Tak naprawdę to chyba lepiej by było, gdyby tego 4 sezonu w ogóle nie było.