Czy tylko ja uważam, że Jace jest złożony z sześciu kwadratów? No dobra, obdarzono go ponad przecietnie kanciastą sylwetką, ale odebrano poczucie humoru. Coś kosztem czegoś. Mam wrażenie, że Kat przed zagraniem Clary naoglądała się filmowego Aleca, który przez cały film tylko chodził z zaciętą miną, cały spięty jakby go naładowali w niewiadomym celu. Brawo, Kat udźwignęłaś ten ciężar! Ale trzeba przyznać, że jest jeden ogromny plus tej aktorki, który pozwala odróżnic ją od filmowej Lily Collins - ona przynajmniej zamyka buzię. Szczęście, że Alec już nigdzie nie zapitala i nareszcie można się przypatrzeć jego postaci, ponieważ jest tu najlepszym czygo można się spodziewać. Oprawa bajeczna. Czołówka - szok i te efekty specjalne! Capi wręcz tandetą, ale pocieszające, że zdaża się to sporadycznie.