Właśnie obejrzałam dwa pierwsze odcinki i na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo: masakra! Przeczytałam każdą książkę, więc byłam ciekawa czym będzie się różnił serial od filmu. Film był kiepski, ale ten serial to jakaś porażka.
1. Sam serial jest bardzo bardzo bardzo luźno oparty na książkach. Właściwie z oryginału pozostały tylko imiona bohaterów, bo cała reszta jest już mocno zmieniona.
2. Efekty specjalne rodem z taniego, budżetowego filmu lat 80. Aż człowieka bierze żałość, gdy widzi tak spapraną robotę. Heloł! Mamy XXI wiek, powinniście już coś umieć.
3. Aktorzy są dobrani dość niefortunnie. Główna bohaterka jest niesamowicie wkurzająca. McNamara ma jedną i tą samą minę, z reguły przerażoną, nie ważne co się dzieje. Jace wygląda bardziej jak bezmózgi osiłek, niż przystojniak o złotych włosach. Brak kota.
4. Valentine. Tu scenarzyści poszaleli. Valentine walczący ze swymi wrogami... strzykawkami! Tak strzykawkami. Czy scenarzyści brali w żyłę przy pisaniu scenariusza?
5. Ostatni punkt, ale też pokazujący największą żenadę tej marnej produkcji. Valentine ukrywający się w... CZARNOBYLU! No tego to jeszcze świat nie widział. Komedia.
Po dwóch odcinkach - nie polecam i odradzam tracenia czasu.

No cóż, niestety, ale zgadzam się z tobą w 100%. Szkoda, bo film się oglądało nieźle.

Dokładnie. Koleżanka wyżej ujęła wszystko, co denerwuje mnie w tym serialu. Niektóre fragmenty są tak żenujące że aż boli. Czy tylko ja śmiałam się z Clary kiedy Jace na oczach jej i Simona walczył z demonem pod koniec pierwszego odcinka? I do tego ci członkowie Kręgu...wyglądają bardziej niż bohaterowie Agentów w Czerni niż prawdziwi, źli nocni łowcy. Niestety, twórcy serialu mogliby się bardziej przyłożyć, bo książka jest genialna, a sam film przynajmniej bardziej dopracowany jeżeli chodzi o grę aktorów i efekty specjalne. Co jak co, ale efekty specjalne były tam bez zarzutu.

Zapomniałam napisać jeszcze o siedzibie Nocnych Łowców... Te komputery, elektronika... To nie jest Iron Man!

Jak w drugim odcinku podczas rozmowy Clary i Hodge'a tak bardzo śmiałam się z gry aktorskiej, że aż się popłakałam. McNamara jest najgorszym aspektem tego serialu. Ale aktor grający Hodge'a ją przebił. Tylko że tego drugiego będziemy raczej rzadko oglądać.