Na co scenarzyści mogą sobie pozwolić:
- 12 stycznia – powstała brytyjska organizacja National Trust, zajmująca się ochroną zabytków i przyrody.
- 20 stycznia – promieniowania rentgenowskiego (promieni X), po raz pierwszy użyto je w celach klinicznych. W Dartmouth w stanie New Hampshire zastosowano je do zbadania i złożenia złamanej ręki.
- 30 stycznia – niemiecki statek pasażerski SS Elbe zatonął na Morzu Północnym po zderzeniu z brytyjskim parowcem Crathie; zginęło ponad 300 osób, uratowano 20.
- 11 lutego – w Braemar zanotowano najniższą w historii Wielkiej Brytanii temperaturę (-27,2 °C).
- 14 lutego – premiera w londyńskim St. James's Theatre komedii Oscara Wilde'a Bądźmy poważni na serio
- 25 czerwca – w Wielkiej Brytanii utworzono trzeci rząd lorda Salisbury'ego.
- 27 listopada – Alfred Nobel spisał testament, w którym ustanowił nagrodę nazwaną później jego imieniem.
- wydanie powieści Wehikuł czasu (The Time Machine) – Herbert George Wells.
Wszystkie powyższe wydarzenia miały miejsce w roku 1895, myślę, że któreś z nich znajdzie zastosowanie przy rozwiązaniu zagadki Moriarty'iego. Wszystkie lepsze pomysły: piszcie.
Uważam, że liczba 1895, która przewija się przez ostatni odcinek 2 sezonu serialu Sherlock może nawiązywać do daty i związanym z tym zastosowaniem rentgena. Być może promienie rentgena użyte w *wstaw pomysł na scenariusz kolejnego odcinka* pomogą rozwikłać zagadkę *wstaw dalszy ciąg pomysłu na scenariusz*.
Kurde, tak bardzo chciałbym przenieść tę wielopoziomową i wielotematyczną dyskusję na priva, ale mam za mało punktów żeby filmweb mi na to pozwolił. No trudno.
1. Nawet pod wpływem alkoholu udało mi się przewidzieć twoją kontrripostę na moją ripostę. Jestem wciąż jeden krok przed tobą (użyłeś odpowiedzi A).
2. W innym temacie dokonałeś doskonałej, a wręcz perfekcyjnej ewaluacji mojej osoby, osobistości i osobowości. Gdybym wiedział, nie chodziłbym w technikum do psychologa szkolnego, tylko z miejsca dodałbym cię do znajomych.
3. Moja stara wypowiedź o słowniku była co najwyżej uszczypliwa, nie złośliwa, chociaż w warunkach współczesnego internetu ciężko odróżnić friendly fire od enemy fire więc uznajmy, że masz prawo mnie gnoić.
4. Przyznaję, masz jaja, wysoki styl wypowiedzi (możliwe, że nawet wykształcenie związane z językiem polskim albo dziennikarstwem) wytykasz innym ignorancję, hipokryzję i kołtuństwo (znam te słowa dzięki serialowi House) i w kilku tematach całkiem słusznie zwracasz na coś uwagę.
5. Gościu(wa) [gościówa to slangowe określenie rodzaju żeńskiego od "gościu", przynajmniej w moich okolicach] nie napisała, że nie sprawdziła znaczenia słowa "rumored" tylko, że nie sprawdziła dokładnie, stąd przypuszczam, iż w ogóle przeoczyła, że takie słowo się tam pojawiło (a samo znaczenie słowa może nawet zna). Stąd moja uszczypliwa uwaga na temat słownika - bo piszesz cały elaborat, który może zostać odebrany jako agresja (podobnie jak ja, z tym, że ja agresję stosuję także umyślnie).
6. W kilku innych tematach udało mi się wybronić co podbudowuje moje internetowe ego, chociaż przykro mi, że musiało do tego dojść.
7. Filmweb oficjalnie ignoruje wielokrotnie materiały dodawane przez użytkowników, gdyż ni z tego ni z owego uznaje źródła tych materiałów jako mało wiarygodne. W moim wypadku te "mało wiarygodne źródła" aż nazbyt często okazywały się mocno wiarygodne. Stąd też moje ograniczone zaufanie i poważanie wobec administracji serwisu. Jeśli nie dodaję materiałów tylko piszę na forum to dlatego, że chcę powiadomić pozostałych użytkowników (czasem nawet news oficjalny filmwebu może umknąć) upewniwszy się uprzednio, że nikt o tym nie wspominał (nie ma danego tematu na pierwszej stronie forum dotyczącego filmu).
8. Ośmieszam się? (Tak, o tym też gdzieś pisałeś). To twoja opinia (może też twoich znajomych) i nawet ją szanuję, bo branża humorystyczna jest mi bardzo bliska. Tymczasem pisanie, że się ośmieszam w niczym nie pomoże, gdyż ludzie przyznający rację zazwyczaj na ten temat milczą, a ludzie zaprzeczający tej racji zazwyczaj z chęcią trollują.
Aha, i sory za zjadane przecinki - w pakiecie Office zainstalowałem sobie korektor interpunkcji i jeśli nadal ci przeszkadza, zacznę od wpisywania wypowiedzi do Worda.
A ten schemat odpowiadania znasz, bo go stosujesz. Twoim zamierzeniem postu było napisanie czegoś, co potem będziesz mógł łatwo przewidzieć. Żałosne, bo to desperacka obrona.
"Na co scenarzyści mogą sobie pozwolić:
20 stycznia – promieniowania rentgenowskiego"
Język polski być trudna język? Promieniowania to jakiś rok? 20 stycznia promieniowania?
Stalking - zacząłeś prześladowanie od odpowiedzenia na 6 moich postów rozsianych po całym serwisie. Kołtuństwo zapewne wytknąłeś komuś innemu (nie powiedziałem nigdzie, że akurat mnie). Słowo "gościówa" tłumaczyłem już na wszelki wypadek, ale znowu mi się oberwało. Mój błąd. Trollowałem - i owszem, tak jak teraz obaj trollujemy (ja się do tego przyznam, ty pewnie nie, ale trudno). Masz jaja i się od nich nie odczepię, zwłaszcza, ze wiesz w jakim sensie o nich piszę. Moje wiarygodne materiały? Jak już wspominałem, po nieudanych próbach przestałem się w to bawić. Wybroniłem się w tych tematach, w których nie odpowiadamy sobie agresją na agresję, trollingiem na trolling, stalkingiem na stalking... To, że nie chcesz mnie na privie to się domyślam od dawna, ale dopiero teraz zacząłem się martwić o biernych obserwatorów tego tematu. Paplam bez sensu? Przyznaję ci rację, a ty kopiesz leżącego... rozczarowujące... Moja wypowiedź jest uszczypliwa - tak ta, jak i każda inna. Finał:
"- 20 stycznia – promieniowania rentgenowskiego (promieni X), po raz pierwszy użyto je w celach klinicznych. W Dartmouth w stanie New Hampshire zastosowano je do zbadania i złożenia złamanej ręki."
"- 20 stycznia" - od myślnika wyliczona data.
"- promieniowania rentgenowskiego (promieni X), po raz pierwszy użyto je w celach klinicznych." - zdefiniowanie wydarzenia towarzyszącego tej dacie.
Ujmę to inaczej: "po raz pierwszy użyto w celach klinicznych promieniowania rentgenowskiego". Dlaczego zaczynam od słów "promieniowania rentgenowskiego"? Gdyż za pomocą inwersji podkreślam, że kluczowym elementem wydarzenia były promienie rentgenowskie. a żeby popisać się umiejętnościami powinieneś wytknąć zbędny wyraz "je" (po raz pierwszy użyto JEw celach klinicznych).
Lubię też słowo "kontrriposta" i słowo "sory" (nie każdy wyraz zapożyczony zachowuje swoją pisownię - urok zapożyczenia). Czy mogłem łatwo przewidzieć, że pójdziesz za kontrripostą? Sam fakt, że mogłeś jej nie użyć i trzymać się stylu górnolotnego... Zresztą, nieważne, kolejną dawkę kontrripost poproszę.
Dałeś kopiuj i zapomniałeś zmienić przypadek. To wszystko.
Aha, inwersja? Więc jesteś zakładnikiem swoich przecinków. Za inwersję można by to uznać, gdyby przed "po raz" nie było przecinka. Inaczej brzmi to jak ucięte pierwsze zdanie, co potwierdza słowo "je". Jak dla mnie Ctl+C i Backspace.
No podaj te wiarygodne źródła.
Nie przesadzaj ze stalkingiem. Nie wiesz, co to jest. To jak byś ty teraz skończył, a ja ciebie nękał co najmniej tydzień - ale to byłoby i tak naciągane.
Stalking jest twój. Ty w ogóle zacząłeś. Będziemy się bawić w liczby? Ty 1, ja 6. Wcześniej ty 1, ja 0. Ty zacząłeś, ja sobie uzurpuję prawo do ilości. 6 to mało. Stalking to chyba ze 100. Ale co z tą gościówą? Chodzi o płeć? Ja na filmwebie nie patrzę, kto ma jaką płeć, chyba, że sam mocno to zaznacza. Jak się wybroniłeś? Stwierdzeniem, że zainstalowałeś program w Office do stawiania przecinków. To chyba nie obrona. Eddie'ego też nie obroniłeś. Z materiałami też się nie obroniłeś, ja nie mam zastrzeżeń do polityki filmwebu. Jest mnóstwo osób, które punktują lepiej niż ja. Wszystko jest do zrobienia. Ze Srebrnym Surferem może, ale można się kłócić czy częścią, czy uniwersum.
"kolejną dawkę kontrripost poproszę." Opanuj się, tylko po to siedzisz na forum? Jakżeż można łączyć styl górnolotny ze slangiem?
W dalszym ciągu nic nie zrozumiałeś (ale za wydedukowanie, że chodzi o płeć, punkt dla ciebie). Wyjaśnię to w następujący sposób. Kiedy rzuciłem uwagę o słówku "villain", miałem dokładnie 50% szans na to, że nie potraktujesz tego jako osobistą krucjatę. Rzucałem uszczypliwe uwagi na wielu różnych forach, na YouTube, nawet nieznajomym na facebooku i zawsze jest 50%, że ktoś przewróci oczami i odpowie w tym samym miejscu i 50%, że zacznie mnie prześladować i tylko szukać moich potknięć. Nawet odpowiedzi w tym samym miejscu bywają diametralnie różne. Jedni z tą samą uszczypliwością dziękują za uwagę, inni po prostu zaznaczają, że bywają większe tragedie, jeszcze inni zwyczajnie wylatują z listą zarzutów. W tym samym miejscu.
Na forum 1895 nie siedzę już dla pomysłów i spekulacji innych użytkowników, tylko dla zadufanego w sobie bufona, który poczuł, że usiadł na szpilce i od razu rozlał benzynę z zamiarem podpalenia całej okolicy. Jest różnica między reakcją, a przesadną reakcją.
Eddiego? Czekaj, to ja ci coś teraz zapodam z głowy
http://www.filmweb.pl/film/Przyjaciele+Eddiego-1973-133869
Kto jest teraz większym kaleką? Ja czy człowiek, który rozsławił na całą Polskę błędnie przeniesiony dopełniacz imienia Eddie? Jeśli ktoś mógł błędnie przetłumaczyć film, to czy ludziom nie może się mylić?
Można się kłócić czy częścią czy uniwersum? Czyli jednak jesteś skłonny się kłócić o to co poeta miał na myśli? Bo ja miałem na myśli CZĘŚĆ uniwersum, bo Marvel z całą pewnością nie wypożyczył całe uniwersum, a więc zaimek względny należy się jedynie tej części, która została wypożyczona. Koniec i kropka.
Opowiem ci też pewną historię. W odległej galaktyce istniało miejsce zwane filmweb. Cechą szczególną tego miejsca, podobnież jak wszystkich innych znajdujących się w internecie, było to, że nie istnało. To samo tyczy się jego mieszkańców. Mieszkańcy filmwebu nie istnieli. Wystarczy, że w pobliskiej elektrowni dojdzie do awarii, a w internecie już nikt przez długi czas się nie spotka. Kiedy prądu zabraknie, ja będę miał obok siebie tych kilku przyjaciół... będę miał nawet psa... nawet pająk, siedzący za meblami, nie zniknie. Ty z kolei, przestaniesz istnieć. W zasadzie już teraz nie istniejesz. Tak samo jak ja nie powinienem istnieć dla ciebie. Żaden z nas nie rozmawia z osobą, rozmawiamy ze słowami (no, może ty mówisz cały czas do ręki), za którymi, jak nam się wydaje, mogą znajdować się ludzie. Nie dla mnie. Dla mnie istnieją twory internetowe. Quasi-osoby. Nie oddychają, nie myślą, nie czują, nie żyją. Są w najlepszym wypadku awatarami kogoś, kto siedzi przed klawiaturą. Dla mnie zarówno ty, jak i ja, to jedynie dwa pajace nie potrafiące przestać. Jak to ładnie ująłeś "Ważne, żeby paplać, prawda?" Mogliśmy to zakończyć już dawno temu - ty mogłeś tego nawet nie zaczynać (a dowodzi temu moje 50% doświadczenie). Gdybyś traktował internet tak jak internet na to zasługuje, zapewne nie powtarzałbyś po 10 razy na post słowo "śmieszny". Dla mnie śmieszne jest to, że liczysz na jakieś zwycięstwo w tym sporze. W tym sporze nie ma zwycięzcy. Dla jednego moje milczenie zostanie uznane za porażkę - za brakło argumentów. Dla innego będzie to zwycięstwo - zamknął się żeby troll zamilkł (przypuszczalna opinia, ale prawdopodobna). Wreszcie kto inny podsumuje twoje punkty filmwebowe i powie: "On ma rację. Jest bardziej doświadczonym użytkownikiem, wie więcej, wie lepiej." Z kolei kto inny mógłby powiedzieć: "Ten drugi ma rację. Ma mniej punktów bo nie żyje samym internetem, nie ciuła wirtualnych cyferek tylko przebywa z prawdziwymi ludźmi." Ty nie istniejesz. Mam do ciebie dokładnie taki sam dystans jak do swojego awatara. Jestem gotów kłamać, paplać, obrażać i argumentować (dokładnie w tej kolejności), bo tutaj nikt nikogo nie poklepie po ramieniu i nie powie: "Dobra robota.". Nie ważne czy przychodzi jakiś ważniak, czy zwykły hater, jest nieprawdziwy, może robić dokładnie to samo co ja. W internecie nic nie jest prawdziwe i w internecie nie istnieje poszanowanie cudzego zdanie i godności (potwierdzone regułą 34). Pokażesz, że jesteś człowiekiem i zamilkniesz, czy chcesz by było twoje na wierzchu i odpowiesz? Nie dbam o to, ty nie istniejesz. Gruby czy chudy, z maturą czy bez, menel czy nie, TY nie istniejesz.
Jak ja ci zaraz zapunktuję... Po co piszesz, jak ktoś reaguje? Jaka krucjata. Ty mnie pouczyłeś, to ja ciebie. Przestań płakać z tego powodu.
"Rzucałem uszczypliwe uwagi na wielu różnych forach" Wszystko, co pan powie, może zostać użyte przeciwko panu. Ma pan prawo milczeć.
Ty uważasz uszczypliwość za zaletę, ja za wadę.
"Na forum 1895 nie siedzę już dla pomysłów i spekulacji innych użytkowników, tylko dla zadufanego w sobie bufona, który poczuł, że usiadł na szpilce i od razu rozlał benzynę z zamiarem podpalenia całej okolicy. Jest różnica między reakcją, a przesadną reakcją. " Mówisz o sobie? Bo ja tu widzę jednego zadufanego w sobie bufona, który innych traktuje w określony sposób, ale sam nie może znieść, kiedy ktośgo ptraktuje podobnie. Zaczyna ich wyzywać od stalkerów, zarzucać im zemstę. Czuje się w obowiązku wytknąć komuś literówkę, bo ten ktoś wytknął innemu lenistwo. Naprawdę, lecz się, bo jesteś porąbany.
"to czy ludziom nie może się mylić?" Hipokryzja, to po co się przypierzasz do literówki? Sam sobie przeczysz, sam się ośmieszasz.
"Opowiem ci też pewną historię." Psycho.
"Wystarczy, że w pobliskiej elektrowni dojdzie do awarii" Czuję, że jesteś terrorystą.
"może ty mówisz cały czas do ręki" Załosne, ale ok. Mówię do ręki, jak rozmówca jest głupszy od niej. To ten przypadek. Jaki filozof: nie rozmawiamy ze sobą, tylko ze słowami, ty nie istniejesz, ja nie istnieję...itd. Z jakiego szpitala uciekłeś? Twory internetowe, quasi-osoby...co bierzesz? Dwa pajace...Co ja poradzę, że jesteś śmieszny? Choćby teraz, koń by się uśmiał, czytając twoje wypociny. Gdybyś ty internet traktował poważnie, nie pisałbyś cały czas, że się wybroniłeś, skoro nie. To ty potrzebujesz wygrać ten spór. Świadczy o tym twoja hipokryzja, już mówiłem. Sam zaczepiasz, ale jak ktoś ci odpowie, to już problem. Jesteś takim dzieckiem. Bo dziecko nie widzi jak się zachowuje, a wszystkich ocenia. Dla jednego, dla innego, znowu to gdybanie. To ty dorabiasz do tego wszystkiego jakąś mitologię. Odpuść sobie, bo słabym jesteś psychologiem. Dla mnie śmieszne jest to, że przychodzi taki burak i atakuje kogoś, bo ten ktoś kogoś zrugał za lenistwo. Gdybyś napisał: "villain" pisze się tak. Ale nie, ty napisałeś: skoro już mowa o słownikach... to oczywisty atak. Gadaj, co chcesz. Możesz ściemniać, ile chcesz, ale to tylko słowa. Hahaha, punkty, wiesz, ile ja czasu spędzam na dodawanie dziennie? Chcesz? 30 minut i to też, np. oglądając mecz. Mam dobry system, a to że ty nie potrafisz dodawać i nadajesz bezzasadanie na administrację, to świadczy o tobie.
Od "Jestem gotów...", niech to będzie twoja wizytówka, to kim jesteś.
"Pokażesz, że jesteś człowiekiem i zamilkniesz, czy chcesz by było twoje na wierzchu i odpowiesz?" Mam gdzieś twoje wnioski, gdybyś ty był człowikiem, to byś tego nie pisał, tylko zamilknął. Nie zamilknąłeś, ale teraz pewnie to zrobisz i będziesz sobie myślał: napisałem mu, że człowiek by zamilknął i to zrobię, ale będzie mu głupio. Ale gdybyś zamilknął przed napisaniem tego, to byś się czuł niespełniony. Super, że nie istnieję. Udowodnij to teraz i się nie odzywaj.
Obaj jesteście kalekami. Ty żyjesz w roku 2012, on w 1973.
Witajcie. Odczytajcie tą liczbę od tyłu - 5981. Myślę, że w tym odcinku Mody na Sukces znajdziemy odpowiedź.
Aha. OK nie wiem jaki sens ma twa wypowiedź... A w 1895 to juz nic więcej pewnie nie było, ale OK.
Poza tym: "Na co scenarzyści mogą sobie pozwolić" aha spoko czyli albo te opcje albo nic :) Nie tylko fakty historyczne i daty ta liczba może oznaczać...
Nie baw się w Sherlock'a...
Nie powiedziałem, że wyłącznie na to mogą sobie pozwolić. Nie bawię się w Sherlocka, nie dedukuję, spekuluję. Ciekawiło mnie czy ktoś inny też ma coś do powiedzenia. Zawiesiłem poprzeczkę tak nisko, że liczyłem na coś więcej niż kpinę, żart, chociaż konstruktywna krytyka jak najbardziej wskazana. Chciałem dobrze.
Mam zamiast tego lepszy pomysł. Powiedz coś co pozytywnym akcentem zakończy ten temat, ja postaram się już niczego więcej nie napisać (sqrwiała natura, ale zrobię wszystko co w mojej mocy) i uznamy temat za zamknięty, a wszyscy inni wypowiadający się będą zignorowani.
Mnie nie przeszkadza takie spekulowanie ;) po prostu żaden pomysł nie przypadł mi do gustu.
Jako juz tak mówimy o teorii na temat Moriarty'ego to moim zdaniem on nie żyje
a co do Sherlocka wykorzystał trick z piłeczką pod ręką (nie umiem tego inaczej nazwać) i jakos nie wiem może zamortyzował upadek czy coś (?) kiedyś nad tym myślałam ale teraz nie pamiętam co mi wyszło z moich teorii
A i pogadać jeszcze możemy ;)
Chodzi ci o tę konkretną datę "1895"? Jeśli tak, to jest to nawiązanie twórców do roku, w którym doktor Watson poznał Sherlocka (seria książek Doyla zaczyna się właśnie w tym roku). Może wykombinujecie coś innego, ale ja myślę, że po prostu Moffat i Gatis puścili do nas, fanów, perskie oko :)
Watson poznał Holmesa około rok, może dwa po rozpoczęciu wojny afgańskiej w 1878 roku. Jeżeli coś mówisz to lepiej sprawdź.