Brat okazał się siostrą, pies bratem a Moriarty pionkiem.
http://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_EVFitWgfA1VTroBp2wDXyV5hDCHsWNBp.jp g
Nie bratem, a przyjacielem. I nie powiedziałabym, że Moriarty był pionkiem. Jak dla mnie był wręcz inicjatorem całej sytuacji.
no to nie pionkiem, tylko tykajacym zegarkiem i konduktorem pociagow. Lepiej?
Jedyny plus tego odcinka to wlasnie jego wejscie na scene i to wszystko.
Robienie wody z mozgu w postaci poczatkowych wkretow siostry nawet doceniam, niestety, to byloby swietne w kazdym serialu, filmie, tylko nie w tym, ktory ma byc Sherlokiem BBC.
Moze gdyby rzeczywiscie porzadnie sie pobawili w ucieczke ze szklanego asylum i nie robili z niej siostry na sile, to jeszcze jakos by to wyszlo... Gdybym chciala ogladac Pile, to bym ja obejrzala.
Taka mieliscie nadzieje na Adler i gie.
Porazka, no po prostu porazka. Sherlok to byl Londyn, zagadkowe morderstwa, bo nawet nie kradzieze, pomyslowi przestepcy kontra pomyslowy dedukcjonista plus smaczki techniczne z XXI wieku jak te korki, przejscia miedzy scenami itp. I tym to powinno byc i pozostac. A przerobili to na mielonke bez sensu. Niwdzialna sisotra rodem z 6 zmyslu, niewidzialna na kamerach helikopterow... A, juz wiem, no przeciez... Zapomnialam, to Xmenka, dodatkowo pewnie wstrzykuje wszystkim to farmokologiczne serum zapomnienia, lacznie z Sherlokiem, ktora o niej zapomniaj i przyjecielu. Ja p... kto ma przy domy fejkowe nagrobki? Ktos tam jest choc troche normalny?
Lepiej. :D
Szczerze mówiąc też jestem zawiedziona ogólnie całym 4 sezonem, który nie porywa, ani nie zaciekawia. Nie mówiąc o masie głupot.
Eh, może to i dobrze, że to koniec.
A Moriartiego jak dla mnie równie dobrze mogłoby nie być w tym odcinku, bo niewiele wnosił.
Reasumujac, lubisz tylko takie filmy, ktore juz widzialas?
To ich serial, mogli z nim zrobic co chcieli. Mnie sie formula bardzo podobala, ale potrzebowalam nowosci w tym, a nie tych samych schematow w kolko. I je dostalam.
Rozumiem, ze mam lubic filmy bez ogladania ich, tak jak ty, czy co to ma znaczyc to bezsensowne zdanie?
Lubie lub nie lubie czegos po zaznojomeniu sie z tym i nie wiem skad sie wzielo to reasumujac.
Chyba oczywistym jest, ze ocenia sie cos po obejrzeniu, przeczytaniu, a nie na podstawie czyichs opinii, dobrze jest tez zdystansowac sie od swojego ewentualnego zauroczenia lub niecheci w stosunku do tego co sie ocenia.
Pozniej oczywiscie dolacza sie w opiniach do czyichs, ale absurdem jest twierdzic, ze cos swietne, bo jest czym, nawet jak sie tego nie widzialo. Chociaz dzisiaj przewaznie ocenia sie na minus bez ogladania i czesto ma sie niestety racje, ze juz po zapowiedziach bedzie to zle. Sherlock 4s zawiodl ludzi po pierwszym odcinku, a mnie akurta on w jakis sposob sie podobal.
Ich serial i moga robic co chca, pod warunkiem, ze kompletnie nie obchodzi ich zarobek na tym, dalsze kontynuowanie oraz chca zrazic do siebie potencjalnych widzow, to owszem niech robia co chca, lacznie z nafajdaniem nam na wycieraczki, ale musza sie potem liczyc z konsekwencjami swoich czynow. Nie rozumiem takiego podejscia w obecnych czasow, tej naiwnej wiary, ze cos jest robione wylacznie dla artyzmu, wlasnej idei, nie pod publike, pieniadz, wyrazny rozkaz kogos kto daje na to kase? Zapraszam do zapoznania sie historii ST, tam jest bardzo duzo przykladow jak malo zalezalo do kogos kto mial ochote po prostu cos tam wsadzic albo jak wiele zmienili fani.
Ja wiem, ze mozna przewraca oczami, ale przeciez internet jest, wystarczy poczytac o czym mowie.
I nie rozumiesz sedna wypowiedzi - sami stworzyli cos oryginalnego, innego od innych przezentacji bohatera Doyla i sami to co stworzyli zniszczyli, zlosliwie czy tez bezmyslnie. Tak zachowuja sie raczej dzieci, ktore niszcza na zlosc, a nie dorosli i do tego zarabiajacy na tym pieniadze.
Tak, oczekiwalam tej formuly ich, z pierwszych sezonow, a nie sklejki Pily, It, wybuchow z Batmana i tak dalej. Dlatego uwazam, ze jezeli grono ogladajacych sie zachywca tym, to wlasnie potwierdzaja tym to, ze tworcy moga zrobic najgorszy produkt jakosciowo, a i tak zostanie to lykniete.
Coz po prostu pozostanmy po swoich stronach, ty zachwytu, ja zniechecenia, ze to nie to.
Lubisz sluchac swojego glosu i czytac po kilka razy co napisalas, to widac. To jest dosc charakterystyczne dla ludzi z pewnego kregu spolecznego i intelektualnego...
Niezrozumienie cytatu z jednego z kanonicznych juz chyba w waszej kulturze filmow to potwierdza. Bo to byl cytat, a raczej jego parafraza, ale niewielka.
Cala reszta tego, co wysmarowalas, nie ma specjalnego sensu bez zrozumienia cytowanego przeze mnie zdania, wiec, przyznaje, niezbyt uwaznie czytalam.
Mala podpowiedz do zrozumienia: "Urodzilem sie w Malkinii w 1937 roku, w lipcu..."
Ohoho, z grubej rury, ja jestem taka be, a ty taka w porzasiu. Szczegolnie z tym przytykiem o grp spolecznych. Trudno sluchac swojego glosu jak sie nie slyszy, ale co tam. Tak, czytam swoje posty po kilka razy, ale tylko zeby poprawic literowki, a tu sie nie da. Czytam tez, o dziwo, posty innych i nie na kazdy odpowiadam, nawet nie odpowiadam na kazdy do mnie.
Nie mam tez potrzeby zakladac nowych watkow. Gdy powiem co juz chcialam, porzucam najczesciej temat i watek. Nadal ci pasuje do tych twoich grup spolecznych i... a zapomnialabym intelektualnych. czyli takich co nic nie wiedza, nic nie umieja i pisza same do siebie? No nie krepuj sie napisz wprost slowa, jakimi chcialabys mnie okreslic i za kogo mnie masz, jak widze tylko dlatego, ze odpowiadam na to co piszesz?
Zaslanianie sie teraz, ze twoje zdanie to cos innego niz napisalas, czyli bezsens, jest slabe. Tak jak niskich lotow jest pierwsze zdanie o mnie.
Jezeli cos parafrazujesz lub cytujesz, to rob to prawidlowo, jezeli zalezy ci by ktos sie zorientowal. I tak, wyobraz sobie, ze mimo ze kinematografie znam, zarowno te kultowa jak i mniej, to akurat ksiazki Tyma nie. I co w zwiazku z tym? Za to znam ksiazke o Barei i Busterze Keatonie. Czy to cos zmienia albo zmieni jak zaczne cie zarzucac cytatami, ktore ja znam?
Czy tez mam cie ocenic jakos, np. jako fochujaca sie bufonke, uwazajaca sie za inteligentniejsza ode mnie? Do tego sprowadza sie ta wymiana zdan, czy moze chcialas o czyms porozmawiac, powiedziec mi o czyms, przekonac mnie do swojego zdania, piszac cos bez przytykow prywatnych?
Znowu dużo i o niczym... Nie bardzo ci idzie z interpretacją tekstu, co? Do grup społecznych pasujesz mi jak ulał, coraz bardziej tak naprawdę. To nie miał być przytyk, nie obraźliwe grupy miałam na myśli, ale "uderz w stół, a nożyce się odezwą".
Jeżeli znasz kinematografie (trudne słowo, ale po co?), to powinnaś wiedzieć z czego cytat jest, bo na pewno nie z książki Tyma. To z filmu. Kultowego podobno. Z Tymem, więc słusznie ci wyszedł Tym w googlach. Jednak, dopóki nie znajdziesz właściwego dzieła i nie zrozumiesz cytatu wyjściowego (mam pewne wątpliwości, czy zrozumiesz w ogóle), nie mamy o czym gadać, nie jesteśmy na tej samej stronie książki.
Możesz sobie mnie oceniać jak chcesz. Opinia ludzi o mnie mi wisi. Też powinnaś nabrać dystansu.
a ty nadal nie potrafilas po prostu powiedziec o co ci chodzi i wolalas dalej isc w swoja bufonowatosc. To niedobrze, ze ci wisi opinia o tobie, bo mozliwe, ze masz ja zla i nawet o tym nie wiesz. Nie potrafisz sie odniesc do tego co ktos inny napisal, jednoczesnie zaczepiasz, cos tam rzucisz niz w piec, ni w jedenascie, a potem masz pretensje, ze ktos odpowiedzial jak uznal. Jezeli ci to nie odpowiada, nie wciagaj w dyskuje innych ludzi, zostaniesz sama ze swoimi madrymi przemysleniami i nikt nie bedzie ci sie wtrynial w nie. Jednkaze jezeli juz wychodzisz z czyms do ludzi, nie traktuj ich jak Sherlock, tylko po prostu rozmawiaj. Domyslam sie, ze wyniklo nieporozumienie z cytatu, parafrazy, czy jak to tam uwazasz, ktora podalas bez zadnego ostrzezenia, ze tym jest. Ja odpowiedzialam ci interpretujac to doslownie, ze wnosisz do mnie pretensje o to, ze jakoby podobaja mi sie tylko te filmy, ktore znam, co w tym kontekscie jest z twojej strony po prostu obrazliwe. To takze do ciebie nie dotarlo. Z racji wieku zapewne widzialas i ten film, ktory tak tajemniczo ukrywasz i gmatwasz sama czemu chcialas dac wyraz. Tak pisze o niczym w ogole bez sensu, nie na twoim poziomie i w ogole pewnie nie znizasz sie do posledniejszej literatury i filmow, a co za tym idzie pewnie i do ludzi, ktorzy po takie siegneli, ale ty chyba po prostu nie potrafisz rozmawiac z ludzmi.
Nie chce mi sie przegladac netu w poszukiwaniu cytatu z filmu, ktory wspolpopelnil Tym, strzele, ze pewnie ci chodzi o Misia. Tak samo jak jak nie cytuje z pamieci Resju i tak dalej. Nic to nie zmienia, w szczegolnosci wobec osoby, ktora woli sie fochnac, wypiac i pokazac calym swoim ja, ze inni sa niegodni wyjasnien.
Motyla noga, tez sie posluze cytatem i caluj psa w nos, bo drugi cytat z psem i morda, mimo ze znany, zabrzmialby niegrzecznie, mimo intencji jedynie zwiazanych z cytowaniem.
Otóż to. Mnie nawet szkoda się pastwić nad tym serialem, nie wiedziałem że da się położyć coś tak dobrego dwoma syfiatymi sezonami.
Idealny obrazek-reakcja.
Teatralna śmierć Mary, postać Culvertona i Wielki Plot Twist ostatniego odcinka (szalona siostra), wszystko mnie rozczarowało. Wszystko brzmi jak kiepski fanfik.
Pojawienie się płyty Mary i jej patetyczny spicz na koniec przelało czarę goryczy. Ile ona tych płyt wysyłała przed śmiercią? Chyba też tak zrobię, ponagrywam 10 płytek, powysyłam, a nóż zaraz mnie walnie samochód i nieszczęśliwie umre XD
Serio, zabrakło mi tylko, żeby wszyscy chwycili się za rączki i zatańczyli, jak w bollywoodzkim filmie...
Jak to się skończyło to serio aż odetchnąłem z ulgą, mam przesyt tego serialu na resztę życia.
"4 sezon w jednym zdaniu" - a może słowami samych twórców: "it is not ok. It is what it is, and what it is is sh*t" ;)