żałobę. Bo Mary była świetna. Dzięki niej postać Sherlocka stałą się o wiele żywsza, pełna rozterek, ciepłych uczuć, pociesznej nieporadności i głębokiego smutku.. Bo co by tam Holmes nie gadał, człowiek nie żyje wyłącznie pracą.
Serialowy Holmes to jedna z najdziwaczniej napisanych postaci. Koleś który raz jest przedstawiany niemalże jako żywa maszyna (zapamiętuje ciąg cyfr widzac go tylko raz, ma PAŁAC UMYSŁU xd i w ogole jest superbohaterem) a raz sie rozkleja i ma w sobie wiecej emocji niż normalny człowiek xD ale tak to jest jak serial ma 3 scenarzystów i kazdy dodaje cos od siebie...
Ale ma to swój urok wg. mnie. Taka trójwymiarowość.. Dzięki temu sami bardziej przywiązujemy się do postaci i jesteśmy gotowi wybaczyć niedociągnięcia w fabule
Ja już od 3 sezonu liczyłam, żeby w końcu ograniczyli jej postać. Nie przepadałam za nią, więc jej śmiercią też się nie przejęłam. Chociaż różnie bywa, może kolejną śmierć sfingowali... :| Ale oby nie. Moim zdaniem za bardzo ten jej wątek rozbudowali i serial nie jest już tak ciekawy jak przy sezonie 1 czy 2. Oby było lepiej kiedy już Moriarty się pojawi.