Czy wszyscy słyszeli już o bardzo oryginalnym, wręcz nowatorskim pomyśle CBS, o
nakręceniu współczesnej wersji przygód Sherlocka Holmesa?
http://www.deadline.com/2012/01/cbs-greenlights-dana-calvokevin-falls-legal-dram a-pilot/
Załęże się że w amerykańskiej wersji :
- Sherlock jest Afroamerykaninem po rozwodzie i ma dwoje dzieci.
- Pani Hudson to młodą dziewczyna ok. 20 mająca romans z Sherlockiem.
- John jest zakochany w Holmesie i próbuje go odbić Pani Hudson.
- Moriarty jest kobietą.
- Mycroft jest bezdomny.
- Molly jest emo.
Wiem że wszystko jest mocno przesadzone ale po prostu musiałam to napisać. xD
Hahahahaha! Zgadzam się. Poza tym Sherlock = Wielka Brytania. Koniec kropka. Sherlock po prostu nie może być Amerykaninem. Ani Watson. A już nie daj boże Mycroft! Po prostu. Nie.
- w roli Sherlocka Robert Pattison,
- w roli pani Hudson Kristen Steward,
- w roli Lestrade'a Bruce Willis,
- w roli Mycrofta Morgan Freeman,
- w roli Moriarty'ego Danny DeVito w stroju Pingwina,
- w roli Molly Angelina Jolie.
A na serio - trochę bez sensu, choć z tego, co widzę, będzie to jednak coś innego niż "Sherlock" BBC. Czy trochę nie za dużo tego Holmesa już? Telewizja CBS chce ugrać swoją porcyjkę z sakiewki Conan Doyle'a, ale już lepiej, np. zrobić cykl filmów dokumentalnych o postaci, albo, nie wiem, popularno-naukowe rozpracowywania teorii oryginalnego Holmesa.
Dobrze, że nie kupili od BBC praw do kręcenia remake'u, bo to, co zrobili Amerykanie z "Life on Mars" czy "Being Human" się prosi o pomstę.
haha! :D Moim zdaniem to istny plagiat. Wymyslili to Brytyjczycy i jakim prawem w ogóle CBS może kręcić to samo??? Dżizys, mam nadzieję, że coś z tego amerykańskiego Sherlock wyjdzie, co przynajmniej zabije mój czas czekania na 3 sezon :), ale szczerze w to wątpie.
Według mnie największą krzywdą jaką mogli wyrządzić Sherlockowi to przeniesienie go z Londynu do NY.
Przecież SHERLOCK HOLMES = LONDYN :(
Przyszło mi do głowy jeszcze kilka pomysłów więc kontynuując:
- Sherlock gra na gitarze elektrycznej
- Lestrade pracuje dla CSI
- John nie pisze bloga tylko kręci vlogi
- Poznajemy całą rodzinę Holmesa zaczynając do rodziców i dziadków kończąc na siostrzenicy babci kuzynki stryjenki ojca.
- Sherlock ,,ginie'' w czacie strzelaniny z Moriartym w samym sercu NY
Czyli: - Robert Pattinson w roli grającego na gitarze, rozwiedzionego, dzieciatego, czarnego Sherlocka,
- Kristen Steward jako romansująca z nim gospodyni,
- Justin Bieber jako kochający się w Sherlocku i kręcący vlogi Watson,
- Bruce Willis jako Lestrade a'la Horatio Cane,
- Danny DeVito jako Pingwin!Mariarty po operacji zmiany płci,
- Angelina Jolie jako emiasta Molly,
- Morgan Freeman jako bezdomny Mycroft.
Tytuły odcinków (nie mój pomysł, niestety, ale zdecydowanie godne uwagi):
Sezon 1:
-A Study in Freedom
-The Blind Justice
-The Great Eagle
Sezon 2:
-A Scandal in Washington
-The Bison of Yellow Stone
-The Niagara Falls
...
Bring it! xD
Proszę! Nieeee! To straci cały brytyjski urok i klimat. Nie wyobrażam sobie Sherlocka z amerykańskim akcentem, nieeeee.
To, co rzeczywiście może powstać niestety skazane jest na katastrofę. Ale gdyby chcieli nakręcić coś takiego jak opisane powyżej, to bez kitu, bym to obejrzała. xD
Sherlock Holmes = Londyn, Anglia, brytyjski akcent, brytyjski klimat, brytyjski humor, londyńskie uliczki i pogoda rodem z wysp. Ta informacja mnie zabiła.
Nie twierdzę, że amerykańskie = złe, ale po prostu często brytyjskie = lepsze - a już zwłaszcza w przypadku remake'ów. Ile razy można robić to samo? Nie mogliby zekranizować z rozmachem przygód jakiegoś innego detektywa? Przecież tylu ich. Najlepszy serial to świeży serial, a nie powielany.
Boże mój, i jeszcze ten Nowy Jork...
I don't want to live on this planet anymore.
Na tą chwilę to jedyny aktor amerykański, którego teraz na serio z chęcią bym w takiej roli zobaczył :p
Ja niestety nie znam żadnego amerykańskiego aktora, który byłby w stanie dorównać Benedictowi :)
YES!! Benedictowi w tym momencie nikt nie dorówna. Stworzył Sherlocka godnego klejnotów koronnych Wielkiej Brytanii. Oczywiście - nie dosłownie :D
Zadziwia mnie amerykańskie podejście, do wszystkiego co się sprzedało "gdzie indziej".
I nie wiem czy za tym podejściem kryje się zazdrość, brak własnych pomysłów, desperacja, czy dążenie do przeniesienia do Ameryki wszystkiego co się da, bo wg nich amerykańskie = lepsze. Ale pozostawmy takie zagadki Sherlockowi ;)
A mnie zastanawia wszechobecne negatywne podejście. Skąd założenie, że to musi być złe? Ktoś już widział? Poczekamy, zobaczymy.
A czy kiedykolwiek zdarzyło się żeby amerykańska przeróbka brytyjskiego serialu nie była porażką? A już Sherlock to taki symbol Wielkiej Brytanii, że przenoszenie go do USA, to po prostu zbrodnia.
edit:
No chyba że będzie tam czarny Pattinson, vlogujący Justin Bieber i Angie. Wtedy mogłabym dać temu szansę. ;)
Zdarzyło się. Amerykański "Life on Mars" nie był porażką. Był tragedią :P
Może zrobią nową wersję "Seksu w wielkim mieście" - Sherlock, John, Lestrade i Mycroft jako nowe Carrie, Samantha, Charlotte i Miranda xD
Chodzi o ten sam fakt notorycznego powielania, tradycyjnie z marnym efektem. Przez to amerykańskie przeróbki są na cenzurowanym i raczej nie zanosi się na zmianę.
Nie rozumiem po co to plucie jadem. Przed serialem BBC było całe mnóstwo ekranizacji przygód Sherlocka, nie tylko brytyjskich, ale też z innych krajów (amerykańskich też. jest też wersja rosyjska, podobno całkiem dobra, ale nie widziałam). Więc naprawdę nie rozumiem tych oburzeń, że tylko Brytyjczycy mają prawo do ekranizacji Sherlocka. A może akurat ten serial okaże się dobry? Pamiętam, że przed powstaniem Sherlocka BBC też były obawy co do umieszczenia akcji w czasach współczesnych - teraz już wiadomo, że zupełnie nieuzasadnione.
Też z początku nie podobał mi się pomysł nakręcenia amerykańskiego serialu, ale teraz jestem zdania że pożyjemy, zobaczymy. Jeśli okaże się beznadziejny, to przecież nikt wam nie każe oglądać :)
Nie jestem pewna, czy oglądałam kiedyś nie-brytyjską ekranizację Sherlocka, więc czy bywały już w przeszłości jakieś dobre powiedzieć nie mogę. Mogę natomiast powiedzieć, że mam zamiar obejrzeć rosyjską wersję i jestem do niej bardzo pozytywnie nastawiona. Bo może i mówią po rosyjsku, a serial kręcono w Rydze, ale na litość boską, ta Ryga przynajmniej miała przyzwoitość udawać Londyn. Sherlock w Nowym Jorku to już nie byłby Sherlock, bo Londyn jest częścią Sherlocka. Amerykanie mają już swojego Monka i House'a, dlaczego muszą upychać Sherlocka tam, gdzie zwyczajnie nie pasuje?
Przy przenoszeniu Sherlocka we współczesność były obawy, owszem, bo ciężko było przewidzieć, co z tego wyjdzie. Ale teraz to nie są obawy, to jest czyste przerażenie, bo wiadomo już, co Amerykanie robią z brytyjskimi produkcjami.
Sherlockowi BBC to chwały nie odejmie :) Pozostaje po prostu nie oglądać, i tyle. Może amerykańscy widzowie, którzy do tej pory nie słyszeli o brytyjskim Sherlocku się nim zainteresują po obejrzeniu "swojej" wersji i zobaczą, że jest lepszy.
Mnie nie denerwuje to, że Amerykanie kręcą nowy serial. Powodzenia, ani mnie to ziębi ani grzeje.
Wkurza mnie natomiast, że CBS zachowuje się tak, jakby nikt przedtem nie nakręcił współczesnego Sherlocka. A przecież ktoś wpadł na ten pomysł! Nie można tak sobie żerować na innych i udawać, że się nie wie o co chodzi.
Na takich, że producenci serialu brytyjskiego są gotowi złożyć pozew przeciwko BBC.
Raczej nie będą tego robić dla żartu.
Źródło: http://www.independent.co.uk/arts-entertainment/tv/news/legal-thriller-looms-as- sherlock-takes-his-caseload-to-new-york-6292682.html
Chodziło mi raczej o tę część z "zachowują się jakby", ale dzięki. Z tego co widzę, to nie zamierzają ich pozywać za uwspółcześnienie Sherlocka, ale za ewentualny plagiat. Czyli twórcy serialu amerykańskiego będą się musieli mocno namęczyć żeby nie przypominać wersji BBC w żaden sposób (może Sherlock będzie czarnoskóry? ;)).
Nie chodzi mi tylko o Sherlocka BBC, tylko o Sherlocka Holmesa jako postać w ogóle. Naprawdę pomysł, że mógłby on mieszkać w Nowym Jorku nie powoduje, że przewraca Ci się coś w żołądku?
Powoduje :) Ale szczerze mówiąc, podobnie reagowałam na pomysł by osadzić akcję "Sherlocka" w czasach współczesnych. Po prostu trochę dziwią mnie te reakcje fanów, którzy traktują Sherlocka jak świętość i każde odstępstwo od jedynego słusznego sposobu robienia filmów o nim uważają za bluźnierstwo. Poza tym, nawet jeśli serial będzie zły pod względem zachowania charakteru i atmosfery Sherlocka, to nie znaczy, że będzie zły pod każdym innym.
Mi też się nie podoba to, że Amerykanie robią swój serial. Ale moim zdaniem trzeba spojrzeć na problem z trochę innej strony, a przynajmniej poczekać z krytykowaniem aż będzie co krytykować :)
Ale jeśli nie będzie zachowywał charakteru i atmosfery Sherlocka, to jak może być o Sherlocku? To ździebko głupie. Czyżby przypadkowa zbieżność imion? To, nie jest tak, że irytuje mnie sam fakt, że to Amerykanie robią Sherlocka. W końcu filmy Guya Ritchiego są produkcji amerykańskiej, a je lubię, bo Sherlock jest Anglikiem. Nie można zabierać postaci tego, co jest z nią nieodłącznie związane i twierdzić, że to dalej ta sama postać. To tak, jakby zrobić film o Harrym Potterze, tylko pominąć magię.
Nie twierdzę że tak będzie, ale teoretycznie może z tego wyjść dobry serial kryminalny z sherlockopodobnym głównym bohaterem. Jedyny przykład jaki przychodzi mi do głowy to "Przygody Merlina", w którym mit arturiański został podeptany i zmieszany z błotem, a mimo to wielu osobom się ten serial podoba i nawet ja, po początkowym odrzuceniu, byłam w stanie oglądać go z przyjemnością. Przepraszam, że tak mętnie tłumaczę.
Nooo... Ale nie jest chyba Amerykaninem? Bo jakby się skupić na samej postaci Króla Artura, to, proszę wybaczyć mi ignorancję, ale z grubsza wiadomo tyle, że był Brytyjczykiem (czy tam Celtem, wiadomo, o co chodzi) i był sprawiedliwy. I to tyle. Nie oglądałam serialu, ale nie podejrzewam, żeby jakoś bardzo to zmieniali. A fabuła? Ależ ja się fabuły nie będę czepiać (pisałam już przecież, że lubię Holmesa Ritchigo ;) ).
A tłumaczenie nie jest mętne, ale faktem jest, że wkraczamy na teren wrażeń, które dość trudno ubrać w słowa. ;)
Chyba raczej chodzi o to, że wygląda to jak odcinanie kuponów od powodzenia przygód Sherlocka Holmesa i od szału, który zapanował na niego ostatnimi czasy (BBC + Guy Ritchie). Fakt, że Brytyjczycy najlepiej "czują" Holmesa, fakt też, że Holmes równa się kwintesencji brytyjskości w oczach fanów i jako ikona popkultury. I fakt też taki, że o ile Amerykanie robią świetne seriale na gruncie Stanów i związanych z amerykańską mentalnością i kulturą - produkcje HBO czy Showtime, o tyle czasami "nie rozumieją" pewnych idei i konwencji innych produkcji, trochę bez namysłu przeszczepiając je na swoje rodzime ziemie. Problem wynika również z tego, że przy takich "przeszczepach" nawet zdolni scenarzyści muszą dostosować się do amerykańskiego widza (który - przeciętny - ACD nie czytał, Wielką Brytanię kojarzy głównie z królową i jest przyzwyczajony jednak do akcji, gdy ma do czynienia z serialem detektywistycznym; oczywiście upraszczam, jest wielu inteligentnych widzów w USA, ale produkcją rządzi jednak ilość widza, nie jakość - BBC może sobie pozwolić na ewentualne ryzyko wypuszczenia ambitniejszego serialu, stacje amerykańskie - mniej).
Jeśli serial będzie inteligentnie zrobiony, chętnie obejrzę :) Ale trudno mu będzie uniknąć nawiązań do BBC, skoro jest uwspółcześniony.
P.S: A w ogóle, to Amerykanie zrobili już współczesnego "Sherlocka" pod tytułem "House M.D" :)