Z góry zaznaczam że jest dużo spoilerów
Wielką niewiadomą która z pewnością będzie nas nurtować przez te następne półtora roku ( w każdym razie mnie) jest to jak Sherlock upozorował swą śmierć, która wydaje się nagła i wymuszona sytuacją. Chciałbym rozpocząć dyskusje na temat tego jak Sherlock mógł to zrobic. Z góry zaznaczam moja teoria, sam zdaje sobie sprawę, jest naciągana, ale na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie nic lepszego wymyślić.
Mamy pięć subtelnych wskazówek, którzy scenarzści wpletli w historie: Telefon o postrzeleniu pani Hudson, Molly, miejsce które to Sherlock wybrał na spotkanie z Moriartim, miejsce w którym stał Watson oraz uwaga rowerzystę :D
Zacznijmy od początku, do Watsona dzwoni telefon mówiący o postrzeleniu Pani Hudson, co Sherlocka wcale nie rusza, jest to zaskakujące zważywszy na to że prawie zabił człowieka który groził jej bronią w pierwszym odcinku. Uważam że to Sherlock ukartował, tylko po to żeby zająć czymś Watsona i móc wprowadzić swój plan.
Następnie mamy rozmowę Sherlocka z Molly której nie widzimy zakończenia. Jej rola z pewnością jest kluczowa.
Przeskok do przodu Sherlock dzwoni do Watsona widząc go z dachu, każe cofnąć mu się kilka kroków do tyłu i obrócić. Po co każe mu się cofnąć, wystarczyło by się obrócił. Widziałby go stamtąd doskonale. Najwyraźniej taki kąt widzenia Watsona był niezbędny do przeprowadzenia planu. Dodatkowo Watson nie widzi chodnika pod szpitalem, zasłania go jakiś niski budynek.
Sherlock skacze, Watson widząc to rzuca się do biegu i "przypadkiem" zderza się z rowerzystą. w sumie traci z oczu Sherlocka na zaledwie kilka sekund. W ciągu tych sekund musiała nastąpić podmiana. Najprawdopodobniej przez Molly. W końcu dach z którego Sherlock skoczył to szpital w którym pracuje, mogła np przygotować ciało wcześniej i w odpowiednim momencie wyrzucić z okna na pierwszym piętrze ( Watson miał na pewno chodnik i pierwsze piętro zasłonięte).
Teraz jednak zaczynają się schody jeśli chodzi o moją dedukcję. Jak Sherlock mógłby przeżyć skok, skoro widzimy że to na pewno on skoczył. nikt nie zdążyłby usunąć np materaca zanim przybiegnie Watson. Jedyne co przychodzi mi do głowy że ktoś złapał Sherlocka w locie. Na pewno nie Molly nie utrzymałaby ciężaru dorosłego mężczyzny, może Lastrade, to by wyjaśniało dlaczego nie pojawił się na pogrzebie.
Jest jednak jeszcze jedna rzecz która nie daje mi spokoju. Zwłoki, rozumiem, że Sherlock i Molly mogli spreparować je tak by przypominały jego, Molly mogłaby nawet podmienić wyniki np DNA jak już zeskrobanoby ciało z chodnika, ale jak mogli oszukać Watsona? Zna on Sherlocka bardzo dobrze mieszka z nim długo, dodatkowo jest lekarzem, jak mógłby się nie zorientować?
Uff to wszystko, zachęcam innych do dodawania swoich teorii i obalenia mojej
Może to tylko gra światła, ale kiedy Watson mierzy puls ręka wydaje się z lekka sina, jakby był już martwy od jakiegoś czasu...
Mam również dziwne wrażenie, że Mycroft też maczał w tym palce, w końcu jest tak samo inteligentny jak Sherlock (wspomnienie o pracy wymagającej dużej ilości chodzenia, fakt, że poprawił Sherlocka co do miejsca spania w domu Sarah), wydaje mi się, że domyślił się więcej niż cała reszta, zwłaszcza, że zna Sherlocka najdłużej z nich wszystkich. Mógł tym samym trochę pomieszać w wynikach sekcji i skoro był jego bratem to raczej on został poproszony o identyfikację zwłok. A może nikt nawet nie próbował robić żadnych badań? Przecież 'wszyscy' widzieli jak Sherlok spada i leży martwy pod szpitalem, a ciało prawie na pewno nie było Sherlocka, tylko teraz zostaje nam oczekiwanie, żeby poznać wersję wydarzeń zaoferowaną przez twórców filmu :D
mysle ze tak Molly musiała pomóc Sherlockowi ale tez nie kminie jak skoczył że nic mu sie nie stało po tym jak go pokazuja na cmentarzu że ani rysy nie ma na ciele ;)
Apropo wszystkich gapiów, mam wrażenie, że nikt nie zauważył Sherlocka. Tylko Watson patrzy się do góry, bo Sherlock do niego zadzwonił. Zorientowali się dopiero gdy ciało walnęło w ziemię
W sumie to normalne sam jak przechadzam się po mieście to nie patrze na każdy mijany dach :D
Poza tym - Mycroft jest coś Sherlockowi winien. W końcu to jego wina, że Sherlock został aresztowany itd. Pewnie nawet gdyby przy identyfikacji zwłok zauważył, że to nie Sherlock - nic by nie powiedział. Mycroft widzi, we i robi dużo więcej niż się innym bohaterom wydaje i tylko Sherlock zdaje się być świadomym tego faktu :) Gdyby się domyślił, że Sherlock upozorował swoje samobójstwo... raczej by się nie wtrącał tylko czekał, co będzie dalej.
W opowiadaniu Mycroft wiedzial, wiem mozna zalozyc, ze tutaj tez wie, a jego koncowe pojawienie sie w klubie, czytajacego gazete, to zmyla. Zgadzam sie tez z innymi, ze Molly i bezdomni cos mieli z tym do czynienia. Ciekawi mnie tylko skad bezdomni maja smartphony...
Tylko, ze Watson jest lekarzem, powinien rozpoznac juz od dluzszegoo czasu martwe cialo... No ale moze liczyli na szok. Co do Moriartego, tez sie zastanawiam, jak to Sherlock chial zrobic, czy od poczatku wiedzial, ze Moriarty sie zabije. Jesli tak, to po co cala ta gra jak Elisabeth napisala, po co wracal do niego i z nim gadal, zamiast skoczyl kiedy nie patrzyl. Czy bal sie, ze Moriarty bedzie znudzony i i tak karze ich zabic. No i do konca nie slyszalam rozmowy - co powiedzial Sherlock kiedy mowi, ze jest po stronie aniolow, tylko co?
Watson rozmawia i z Sherlockiem i Mycroftem o tym, by się do siebie odezwali. Sherlocka bym jeszcze zrozumial, że naprawdę nie chce pomocy, ale Mycroft od początku jest pokazany jednak jako ktoś, kto o tego swojego brata dba. Myślę, że wlaśnie w tym miala Sherlockowi pomóc Molly. Miala przekazać plan Sherlocka jego bratu, a potem wlaśnie ewentualnie pomóc przy upozorowaniu, że do śmierć Sherlocka.
Watson widział to, co "chciał" widzieć, to, czego się spodziewał - tak go oszukali. Warto zwrócić uwagę na to, że zaraz po upadku Sherlocka ciężarówka stojąca obok odjechała. Przestraszyła się? Chyba nie. Gdyby metr ode mnie na chodniku rozplaszczył się samobójca, to raczej bym nie uciekała momentalnie, tylko wyczaiła, o co chodzi. Jakiś taki naturalny odruch, ciekawość, co się stało, dlaczego? Tak jak ludzie, którzy się zbiegli. A ciężarówka odjeżdża w chwilę po upadku, a zanim dobiegł tam John. Ciężarówka pełna jakichś worków, śmieci? Jak kilka dekad filmów nas nauczyło, śmieci są miękkie :D
A jak powiedział sam Sherlock -> 'Homeless network, faster than the police, far more relaxed about taking BRIBES'. Stąd sztuczny tłumek, który zauważył już Moriarty. Stąd może też kierowca śmieciarki? (o ile to śmieciarka) Stąd rowerzysta, który sobie nieźle wycelował w Johna :D
Mnie bardziej ciekawi to, jak Sherlock się wytłumaczy. Po jego reakcji można wnioskować, że samobójstwo Moriarty'ego go zaskoczyło. Ale czy na pewno? Bo jeśli tak, to teoria z ciężarówką by się nie sprawdziła - żywy Moriarty wszystko by z góry zobaczył. I jak Sherlock wróci do żywych? Skąd będzie miał pewność, że zabójcy nie są w pogotowiu i nie zabiją pani Hudson, Johna i Lestrade'a? Może Moriarty i to przewidział? I ile wie Molly?
zawsze tak się kończy że tyle sie pytan rodzi :D
ja tak sobie wymyśliłam że Sherlock pewnie powróci nie jako Sherlock tylko pod innym nazwiskiem i pod innym wyglądem ? nie wiem nieźle mi buzuje w mózgu, po za tym szkoda mi Moriartego bo lubilam go ;D
a tak od tyłu że można było się domyslec ze Sherlock nie zginie bo Martin jakies pare dni przed ostatnim odcinkiem powiedzial ze ma nadzieje ze bedzie kolejny sezon(skad wiadomo wiedzal na 100 % ze bedzie :P)
z resztą Ci sanitariusze czy kto tam zabierał Sherlocka tez szybko sie pojawili jeszcze za nim John zdążył dojść ;)
Swoją drogą jakoś tak za bardzo nie przypomina Sherlocka
http://imageshack.us/photo/my-images/842/beztytuullby.png/
jeśli chodzi Ci o to czarne pole które się wyświetla, to rzeczywiście nie przypomina Sherlocka, chyba, że tego zakopanego pod ziemią ;P
To ja się podzielę swoimi przemyśleniami.
Z pewnością znaczenie ma odległość w jakiej stoi John. Zauważyłam również, że pojawia się niski budynek, który zasłania mu widok na chodnik i aby przejść do tego miejsca musi go obejść. Rowerzysta chyba też nie jest przypadkowy.
W pewnym momencie widać ciężarówkę wypełnioną workami(śmieciarkę), która stoi tuż pod miejscem skoku Sherlocka i tuż po rzekomym upadku odjeżdża z tego miejsca.
W momencie kiedy John upada i nie widzi co się dzieje, następuje jakaś podmiana. Nie wiem dlaczego, ale ciągle nie mogę przestać myśleć o tym manekinie-wisielcu z początku odcinka, mógł się jakoś przydać w całej tej akcji.
Molly jest oczywistym wspólnikiem podstępu, ale jaka była jej rola oprócz potwierdzenia tożsamości rzekomych zwłok Sherlocka?
o teraz coś mi wpadło do głowy jeśli Sherlock skacze do tej ciężarówki, a raczej ma zamiar to od razu jednak rodzi się pytanie czy nie zauważył by tego Moriarty? zauważyłby, pewnie dlatego prosi go o chwile prywatności gdzie pewnie pierwszym pomysłem było skoczenie kiedy Moriarty nie patrzy .
a zdjęcie nie chce się włączyć;/
Myślę, że Sherlock ma zaplanowane wszystko dużo wcześniej. Rozkminił o co chodziło Moriartemu, który przychodząc na herbatkę oznajmia, że już mu powiedział czym jest "the final problem" tylko czy uważnie słuchał. Potem na dachu udaję, że nie wie o co mu chodzi i dlatego dochodząc do konkluzji, że musi się zabić, żeby ocalić przyjaciół Jim zarzuca mu zwyczajność (you're ordinary). Wtedy Sherlock prosi o chwilę prywatności i rzekomo wpada na rozwiązanie, czyli zostawienie Moriartego przy życiu. W tym momencie rozumie on, że Sherlock coś wykombinował i się zabija, żeby popsuć mu plany... Sama nie wiem, czy wierze w to co napisałam ;P
To i ja podzielę się swoimi przemyśleniami :) po pierwsze bardziej podobało mi się książkowe rozwiązanie upadku Holmes'a, a jeśli chodzi o to cóż wydaje mi się, że to Molly dzwoni do Watsona z wiadomością o postrzeleniu pani Hudson, jeśli chodzi o Maycrofta ściśle współpracował z Sherlockiem podczas jego zmagań z Moriartym i pracuje nadal pomagając mu pozostać w ukryciu, teraz pozostaje kwestia śmierci Moriarty'iego i pytanie po co to zrobił bo nie wieżę, że po to żeby zrobić detektywowi na złość, podejrzewam tylko (luźno opierając się na opowiadaniu), że będzie ktoś jakoby wspólnik Jima, który być może domyśla się, że Holmes żyje a trzeci sezon rozpocznie się (o ile się rozpocznie - bo właściwie takie zakończenie jest całkiem dobre) właśnie od spotkania Maycrofta z Watsonem który zabierze go do Sherlocka, razem przygotują na tą osobę zasadzkę czy coś w tym stylu, problem w tym, że jakoś nie widzę co jeszcze mogłoby się znaleźć w ewentualnym trzecim sezonie.
zapomniałem o jeszcze jednej rzeczy, po tym jak moriarty się zastrzelił, nie wiem czemu ale byłem pewny niemal, że to podpucha, i do samego końca byłem przekonany, że zobaczymy nie sherlocka a jima właśnie :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pusty_dom jeśli chcą podążać tropem opowiadań ACD, to na logikę powinni zaadaptować to opowiadanie.
Oczywiste było dla mnie, że Szerlok nie popełni samobójstwa, więc od razu przyglądałam się wskazówkom.
Kluczowe jest poproszenie Molly o pomoc, a także potrącenie Watsona przez rowerzystę, przy czym mi też w oczy rzuciła się sina ręka 'Szerloka'. Wygląda na to, że na chodniku leżał zmarły, ale był on dead już od dłuższego czasu. Zauważmy, że tłum nie pozwolił zbliżyć się Watsonowi do ciała, mimo, że nalegał na to, mówiąc, że jest lekarzem i jego przyjacielem. Ciało szybko zawinięto do budynku.
Mocniej mnie zastanawia jak podmienili osoby. Fakt, dobitne są tu perspektywy z widokami, jak odpowiednie przesłonięcie, ale pamiętajmy o zabójcach, jeden miał na muszce Watsona, a więc widział, że Szerlok skacze. Dlatego bardziej od Watsona interesuje mnie, jak oszukali najemnika?
No i najważniejsze. Każdy mówi tylko o Szerloku.
A CO jeśli Moriarty też żyje? :)