Właśnie przypominam sobie pierwszy odcinek serialu. Wejście Mycrofta... Chyba nie tylko ja miałem przez praktycznie całą jego rozmowę z Watsonem, że John nie gada z Mycroftem tylko z Moriartym. I do tego te wszechobecne piękne kobiety ;). Serialowy Mycroft niby stroni od ludzi bardziej jeszcze niż Sherlock, ale czyżby miał jednak jakieś kompleksy lub starał się dowartościować w jakiś sposób. Cała sytuacja jest jeszcze bardziej zabawna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Gatiss gra Mycrofta. Takie puszczanie oka do widza ;)
Ale co by nie mówić, stworzył bardzo fajną postać.