Według słów Moffata, to był żart.
http://www.digitalspy.co.uk/tv/s129/sherlock/news/a549261/sherlock-steven-moffat -explains-
moriarty-post-credits-scene.html
To bardzo w ich stylu tak podpuszczać ludzi. Wiadomo, że oni zawsze kłamią:)
Inna sprawa, że ja i tak nie wierzę i nie uwierzę, że Moriarty żyje, chyba że pojawi się w nowym sezonie osobiście w całej swej psychopatycznej krasie.
Od początku nie wierzyłam, że Moriarty wróci (chociaż tesknie za nim jako głownym "złoczyńcą" w serialu).
Jak Moriarty był pokazany to nie ruszał się, to bylo własciwie jedno migające zdjęcie, a głos też by przerobiony, może ktoś się pod niego podszywa obstawiam tą opcje.
Czytajcie uważniej źródła. On mówi, że żartem było dołączenie tej sceny po napisach, gdzie Moriarty "żywy" mówi do kamery "Miss Me".
Co do samego powrotu, to po poczytaniu wywiadów z aktorami (Freemanem i Abbington) uważam, że na 100% JM wróci we własnej osobie.
Będę bardzo rozczarowana, jeżeli Jim wróci, chociaż strasznie za nim tęsknię. Ale to by było już poniżej pasa :C
A ja raczej będę mega rozczarowana :( No bez przesady, ile jeszcze ma być tych zmartwychwstań? Jedno (Sherlock) już nie wystarczy?
Jeśli to okaże się prawdą to niestety stracę cały szacunek do tej produkcji :( było fajnie, śmiesznie, było jedno zmartwychwstanie i wystarczy. Mam tylko nadzieję, że nie pójdą tą drogą.
Zaprzeczyliby wszystkiemu, co się wydarzyło, gdyby moriarty ożył, łącznie z wybitną inteligencją Sherlocka.
A Jim może przecież pojawiać się, ale w mind palace Sherlocka. I byłby wilk syty i owca cała.
Mind Palace bylby tutaj najlepszym rozwiazaniem - taka mala psychoza Sherlocka :D
Sądze że właśnie dlatego mimo tylu zapewnień twórcy nie wyjawili co tak naprawde stało się na końcu 2 sezonu,wiedziałem że coś szykują już po s03 e01,kiedy było widać że nie dowiemy sie jak Sherlock przezył upadek...ale może i dobrze,w końcu jakby powiedział Sherlock z Moriartym: to jest gra,w którą najwyrażniej obaj są nieżli,i w której najwyrażniej jest remis
Nie zapominajmy słów Sherlocka, że Moriarty był perfekcyjnie przygotowany do swojej śmierci, także jego powrót może być bardziej oczywisty niż sądzimy, a tak propos, jeżeli SH miał zaplanowane 13 scenariuszy swojej śmierci to JM także mógł je mieć, przecież oboje to geniusze inteligencji i sprytu
A mi się zawsze wydawało, że to Mycroft to zrobił, by nie wysyłano Sherlocka, ale to tylko takie odczucie :-)
Jakby wrócił to by znaczyło naprawdę źle dla serialu (taka never ending story)
Dokładnie tak samo wywnioskowałem, że to sprawka Mycrofta. Warto też zauwazyć, że twórcy serialu powiedzieli, że chcą jak najwierniej odwzorować przygody ksiązkowe Sherlocka Holmsa. Mimo, że Moriarty był genialny, to uważam, że źle będzie dal serialu, jeżeli wróci. Chociaż ani razu nie użyto w serialu tytułu naukowego "profesor" wiec może to nie Moriarty. Ale była scena z upadkiem z "wodospadu" :)
nie czytałam wiec nie wiem, ale to wydawało mi się że tak było to zasugerowane ;-)
a może pojawi się prawdziwy Moriarty. Wersja serialowa była dość... rozczarowująca, wręcz żałosna. Zastanawia mnie fakt, że w serialu nie występował ze swoim tytułem "prof.".
Może to niezbyt dobre porównanie, ale Marvel w uniwersum Iron Mana przedstawił fałszywie głównego antagonistę, który tak naprawdę pojawi się dopiero w kolejnej części "przygód". Może podobnie będzie też i tu, zwłaszcza że współczesny Moriarty odbiega od literackiego pierwowzoru zarówno intelektualnie jak i też pod względem osobowości.
"Wersja serialowa była dość... rozczarowująca, wręcz żałosna." - nie zgodzę się, postać jak dla mnie genialna, uwielbiam Moriarty'ego :D
Ja się za to w pełni zgodzę. Serialowy M to może i genialny psychopata, ale Jim jak dla mnie powinien być nowym, wykreowanym antagonistą i wyszedłby na tym dużo lepiej niż posługując się nazwiskiem "Moriarty". Jest ciekawy ale to nie to. Trochę tu przekombinowali, bo tak jak Sherlocka Benedict gra idealnie, tak ten Moriarty nijak się ma z książkowym, ja tez jestem nim troche zażenowany. Prawdziwy prof Moriarty to był geniusz świata przestępczego, władczy i na wysokim poziomie. Połączenie geniuszu i elokwencji zamknięte w postaci czarnego charakteru. Ze sadystycznymi skłonnościami i odrobiną makabry zaszytą w umyśle. Pozbawiony skrupułów w osiąganiu własnych celów. Ten Moriarty powinien budzić respekt i strach, nawet samym obliczem czy rozmową i to wzbudzał w książce, jak i dość dobrze odwzorowany był w filmie Gra Cieni z RDJ. Zapowiadał się genialnie przez pierwszy sezon, aż do momentu spotkania na pływalni... Tutaj to aparycją nie grzeszy, a zachowuje się jak typowy świr wyciągnięty z domu dla obłąkanych - pomimo dokonań i skutecznego zastraszania swoich podwładnych nie dostrzegam w nim kszty inteligencji a co dopiero potęgi. Cudem i jedynym sensownym posunięciem byłoby pokazanie teraz "prawdziwego Moriartiego" (jesli takowy by był) a ten co to strzelił sobie na dachu okazałby się wyjątkowo upiornym i skutecznym podwładnym Profesora. To byłby ratunek dla nazwiska i pracy Doyla, w oparciu o którego prace jest pisany scenariusz tego niezłego serialu.
Nie czytałam książek Conan-Doyle'a więc trudno mi się odnieść do nich, ale co nieco słyszałam o książkowym Moriartym, widziałam też film z R.D.J. więc dobrze wiem jaki był. Może i wersja książkowa była inna, straszniejsza, budząca respekt i w ogóle, ale ja tak mam, że lubię świrów i uważam, że Andrew Scott genialnie zagrał swoją postać (szczególnie w HLV), niezależnie od tego czy to był prawdziwy Moriarty czy oszust. Wiem dobrze, że to kwestia gustu, ale ja uwielbiam Moriarty'ego i już :) Nie mam nic przeciwko temu żeby postać Scotta okazała się oszustem i ujawnił się nam prawdziwy, złowieszczy Moriarty (co, myślę, jest wielce prawdopodobne). Uważam też, że Gatiss i Moffat wiedzą co robią i są tak genialni, że rozwiążą to w odpowiedni sposób i wątpię by zrobili rzecz oczywistą, czyli Jim nagle żyje i już (chociaż nie powiem, że bym nie chciała, mimo, ze to odgrzewany kotlet byłby) bardziej właśnie będzie coś w stylu: to był oszust, ja jestem prawdziwy itd. W każdym razie nawet jeśli Andrew Scott nie wróci to i tak będę za nim tęsknic ;)
I jak już mówimy o rozczarowaniach (żeby nie było tak różowo) mnie rozczarował C.A.M. I to bardzo. Miała być postać, która wywołuje przerażenie i ciary, a wyszedł im facet z genialną pamięcią, który sika do kominka :/
We mnie Magnussen wzbudził uczucie obrzydzenia. Nie przerażenia, nie ciary, ale jest w nim coś odpychającego i ohydnego. Taka zimna, obślizgła ryba.
W sumie.. ten wątek był bardzo ciekawy, pokazał, że Sherlock nie musi być jedyny ze swoim 'pałacem' a co mnie rozczarowało przy tej postaci to chyba w zasadzie fakt, jak szybko został 'odstrzelony' : / Ale teraz jak wiem, że postać wystąpiła tylko w jednej książce o Sherlocku i w tej samej zginęła to w sumie nie ma co wybrzydzać.. <chociaż myslałem, że zastąpi na dłużej Moriarty'iego, taki marny zamiennik> ot był i se zniknął <na plus oczywiście, że w pewien sposób scena przysłużyła się temu, że Sherlock zrobił to co zrobił dla Johna i pewnie Mary - fajne było to, jak potwierdził, czy C.A.M. naprawdę ma to tylko w głowie, a później pif paf xD>
Tu właśnie Magnussen został tutaj lepiej pokazany niż w książce, jako nie tylko typowy blackmailer ze wstrętną aparycją i opasłym brzuchem, ale kolejny geniusz, który co prawda nie posługuje się informacją do typowych przestępczych celów, ale ma w szachu prawie wszystkich na wysokich stanowiskach. Co prawda z "nieco" dużym ego i scena sikania do kominka była zbyteczna, no ale... Zaskoczył Sherlocka i Watsona i jedyne co można mu było zrobić to kulka w łeb, innego wyjścia nie było. Że szybko odszedł to nie był plus tej postaci, ale sama w sobie osobowość była w kulminacyjnych momentach znacznie lepsza niż J.M, który tutaj został wykreowany. I mówię, każdy ma inny gust i to jak najbardziej szanuje, ale fakt faktem, polecam wszystkim zapalonym fanom tejże postaci sięgnąć po książkę i porównać ją z ekranizacją z RDJ (obie części) i z serialem. Większość osób jednak w pewnym sensie dojdzie do podobnych wniosków.
Zgadzam się, ta postać jest wyrazista i na swój sposób genialna. Ale ma zupełnie inny charakter - bardziej przypomina Jokera. I biorę poprawkę na to, że tutaj mamy do czynienia ze współczesną interpretacją a nie XIX-wieczną. Ale to nie jest TEN Moriarty jednak, od nazwiska oczekuje się jednak czegoś innego, czegoś więcej... i miło by mnie zaskoczyło jakoby okazało się że był to jeden ze specjalnych wysłanników Profa. :)
Zajedwabiście chciałbym, aby Moriarty powrócił.. już podczas oglądania 3-iego sezonu i cliffhangera na koniec 1-wszego odcinka myślałem, że tamten Moriarty był tylko przykrywką dla prawdziwego Moriartyi'ego w osobie kolesia, który również miał "mind palace" xd Ok, nie wyszło, a później to na koniec, hmm, i jeszcze ten strzał.. Podoba mi się wersja, że może to Mycroft zrobił co by Sherlock nie jechał <ciekawym tutaj było, że pokusili się o scenę, w której jakiś koleś z rządu pyta Mycrofta jak się z tym czuje i w ogóle, a braciszek Sherlocka żeby nie był śmieszny i w ogóle - może celowe zagranie?>. Aha, jeśli ktoś mówi, że kolejne zmartwychwstanie jest śmieszne, to ja podziękuje takim osobom - samo zmartwychwstanie Sherlocka było mocno naciągane, równie dobrze Moriarty mógł przeżyć <najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że bodajże jedyną kwestią potwierdzającą zgon Moriarty'iego jest sam Mycroft i w sumie Sherlock, naoczny świadek>. Również obstawiam wersję <moja pierwsza myśl na zakończenie 3-iego sezonu>, że ktoś się podszywa pod Moriarty'iego: nieruchomy obrazek, dziwny wręcz głos.. ale przy tym serialu oczywista oczywistość może być zgubna i chciałbym się tak w ogóle mylić <w końcu wolę powrót Moriarty'iego, jedynego kolesia którego boi się Sherlock Holmes xP.. haha, a najdziwniejsze, że po 1-wszym sezonie uważałem serialowego Moriarty'iego kompletnie oderwanego od mojego wyobrażenia ale już przy 2-im sezonie stwierdziłem, że fenomenalnie wykreowali Moriarty'iego, takiego.. 'innego', no a dobór aktora był również świetny>.
W skrócie: marzy mi się powrót Moriarty'iego, nieważne jak by to rozwiązali : )
Uważam w 100% tak samo! Co do słowa! Scott genialny, Moriarty inny, świr jakich lubię, no i teorie mam takie same :)
Jeszcze jedna teoria: brat bliźniak : ) Jim Moriarty miał brata bliźniaka i razem tworzyli postac "Jima Moriarty'iego". Naciagane, skopiowane, ale co tam xD
Ja znów nie widzę zmartwychwstania Moriarty'ego, gdyż dla mnie ta historia właśnie trochę straciłaby sens - to wszystko, co zrobił Sherlock straciłoby sens. I to dopiero byłoby naciągane. ( A zmartwychwstanie Sherlocka takie nie było, przecież twórcy z góry to zaplanowali; gdyby postanowili go zabić, a po czasie reaktywować serial i ożywić Holmesa - to dopiero byłoby siłowe).
Nadmierne komplikowanie też nie jest dobre, czasem lepsza jest prostota niż całkowite poplątanie. Przekonałam się już, że gdy twórcy seriali w kolejnych sezonach zaczynają mieszać tak, że nie wiadomo już nawet jak kto się nazywa, wychodzi to ze szkodą dla produkcji.
A wszystko co zrobił Moriarty nie straciłoby sensu? To działa w dwie strony. Ale rozumiem i za pisałem na szybko mojego poprzedniego posta, dopiero co po zakończeniu oglądania 3-iego odcinka 3-iego sezonu i adrenalina/uczucia/cokolwiek uderzyło mi do głowy i swoją drogą nie potrzebnie pisałem o innych ludziach którzy jednak nie chcieli by 'zmartwychwstania' Moriarty'iego a teraz jak ochłonąłem to stwierdziłem, że pojechałem po bandzie na maksa <nawet post jest chaotyczny jak diabli xP>.
Nie zmienia to faktu, że marzy mi się 'powrót' Moriarty'iego.. ale jeszcze w innym wydaniu <w innym temacie o inspiracjach/aluzjach względem książek po poście użytkownika/czki Kei_Kei wychodzi na to, że J. Moriarty miał braci w książkach, w tym jeden a może i drugi mieli tak samo na imię..> a co, jeśli od początku Jimów Moriarty było dwóch, i byli to bracia bliźniacy? Wiele scen z poprzednich sezonów również miało by sens, np. 1-wszy sezon, 3-ci odcinek, 'pierwsze' pojawienie się Moriarty'iego przed Sherlock'iem/Johnem, później odchodzi sobie i nagle pojawia się ponownie, bo mu się odwidziało.. może to bratu bliźniakowi nie podobało się, że ten drugi brat bliźniak oszczędził Sherlocka/Johna i postanowił jednak ich ukatrupić? I pewnie znalazłoby się więcej tego typu zagrań. Ale to pewnie moja sfera marzeń <3 <swoją droga zdałem sobie teraz sprawę, że śmierdzi.. a może pachnie mi tu filmem "Prestiż", bez spoilerów>
Każdy ma jakieś marzenia i oczekiwania w stosunku do serialu:) Niestety, nie da się zadowolić na 100% wszystkich.
Nie chcę żywego, zmartwychwstałego Moriarty'ego, ale prawda jest taka, że i tak będę oglądać i zachwycać się nowym Sherlockiem, cokolwiek czy ktokolwiek nie wróci zza grobu.
Jeśli chodzi o powrót Jima, a właściwie o tę scenę z jego twarzą na końcu 3 sezonu na wszystkich odbiornikach - wydaje mi się, że ten ktoś, kto to zrobił, miał z nim jakieś powiązania. Może ktoś z siatki Jima, ktoś kogo Sherlock nie znalazł? Podobno ta sieć była ogromna, możliwe, że jeden sie przyczaił.
"Jeśli chodzi o powrót Jima, a właściwie o tę scenę z jego twarzą na końcu 3 sezonu na wszystkich odbiornikach - wydaje mi się, że ten ktoś, kto to zrobił, miał z nim jakieś powiązania. Może ktoś z siatki Jima, ktoś kogo Sherlock nie znalazł? Podobno ta sieć była ogromna, możliwe, że jeden sie przyczaił."
Jeszcze jedna możliwość: zmartwychwstanie Moriarty'iego xP <ok, ok, wydurniam się, przepraszam, mam nadzieję, że nie obraziłem, jeszcze nie ochłonąłem po zobaczeniu 3 sezonów Sherlock'a xD>
A poważniej: przyszło mi do głowy.. a może odpowiedź nie jest taka trudna i będzie to coś prostego, np. WIELKI fan Moriarty'iego?
Też zastanawiałam się nad teorią z bliźniakami. Bardziej logiczna wersja ostatnich sekund HLV niż zmartwychstanie Sherlocka. Niektórzy podejrzewają, że Richard Brook był bliźniakiem Moriartiego. W scenie z nim jego zachowania wskazują, że jest praworęczny, a w scenie z herbatką było zbliżenie na to jak Moriarty bierze filiżankę lewą ręką.
Jeśli motyw z R.Brookiem nie był jakąś konwencją zabawy z braćmi Moriarty'iego to rzeczywiście mogło by coś być na rzeczy <takie sceny, jakie przytoczyłaś mogły by właśnie służyć jako te 'jak to się stało' (w sumie nie wiem jak to się nazywa, ale chodzi mi o tej szybkie 'flashe' kiedy coś objaśniają co by widz zakumał co, gdzie, jak i kiedy xd)>. Poza tym oznaczało by to, że Sherlock dał się tu 'złapać' Moriarty'iemu <l.mn.>, w sensie: założył tylko, ze 'Richard Brook' ma odniesienie do Reichencośtam fall, a w rzeczywistości była to zagrywka Moriarty'ich co by zmylic Sherlock'a <tylko, w sumie, w jakim celu miał się poświęcać jeden z braci?>
Śmieszne, do następnego sezonu będziemy żyć w niepewności a ostatecznie wyjdzie szydło z worka i to, co dostaniemy może być zupełnie całkiem coś innego xP <w sumie nie wiem, czy nie nastawiam się tu z góry na rozczarowanie..>
Możliwe, że Moriarty zastrzelił się ponieważ miał coś z głową, a może naprawdę wierzył, że przez jego śmierć Sherlock nie będzie miał innego wyjścia i skoczy. Przecież każda historia musi mieć swoje wielkie zakończenie.
Tak, pocieszającym jest fakt, że JEŚLI Moriarty rzeczywiście zginął, to przynajmniej ślepo wierzył, że.. zwyciężył w pojedynku z Sherlockiem. Zawsze coś.
Zgaduję, że w kolejnym sezonie dowiemy się, że śmierć Magnussena także była upozorowana :D. W tym serialu nikt nie umie porządnie umrzeć.
Hahaha, dobra, rozśmieszyłaś mnie a to znaczy, że chyba już przesadzamy xP Swoją drogą mam wrażenie, ze jednak Magnussen został 'odstrzelony' na zawsze <w przypadku Moriarty'iego, gdyby nie chodziło o brata bliźniaka xd, zrobił to sam a Sherlock obserwował - broń mogła tylko wydawać odgłos, a Moriarty miał przyczepioną malutką torebkę z krwią z tyłu głowy tak więc gdy upadł ona się 'rozbiła' i stąd krew z tyłu głowy; problem pojawia się z ludźmi, np. Mycroftem, którzy później zaopiekowali się 'ciałem' bo święcie wierzył, że Moriarty nie żyje.. więc jedyna szansa w bracie bliźniaku xD>.
I tak najlepsza teoria to ta, w ktorej rzekomo bratem którym 'zajął się' Mycroft jest Moriarty. Wyjaśnieniem niewiedzy Sherlocka na ten temat jest to, że: a) Mycroft zrobił to wszystko gdy byli małymi dziećmi (zawsze podejrzewał młodszego brata, że coś z nim nie tak dlatego, że urywał głowy swoim zabawkom), b) po tym jak Mycroft się nim zajał zafundował swojej rodzinie tajemniczą operację wymazania pamięci i wyciął Jima ze wszystkicj zdjęć rodzinnych.
Omb, to już w ogóle nieźle hardkorowa i za przeproszeniem popieprzona teoria i miazga w jednym.. masakra :x
Skłanianałabym się ku teorii, ze Moriarty nie żyje, ale mogł być jedynie 'pomagierem' prawdziwego Profesora. Po pierwsze wedlug mnie za szybko go uśmiercili jak na głównego przeciwnika Sherlocka, a po drugie kolesiowi brakowało klasy, elegancji i wyrafinowania, ktore powinien mieć Profesor. Mam nadzieje, że twórcy serialu nie bedą sie bawili w jakieś kretyńskie zmartwychwstania, za to stworza prawdziwego 'masterminda', z ktorym Sherlock sie zmierzy. I na to bede czekal prawie rok.
Takie rozwiązanie też mi pasuje <o ile tego Moriarty'iego nie wzorowali na książkowym w pewnych wydarzeniach>.
A co do istniejącej już w serialu postaci - to już kwestia gustu xd
Supernatural - kolejny serial, w którym nikt nie potrafi zginąć. A może okaże się, że Readbeard od początku współpracował z Moriartym i pomógł mu upozorować śmierć, ponieważ Sherlock dawał mu za mało jedzenia gdy był szczeniakiem.
http://sherlock.boardhost.com/viewtopic.php?pid=42356 - znalazłem ciekawą rzecz. Moriarty nosi srebrną spinkę z lisem. Moriarty używa często zwrotu, bajka/opowieść/opowiadanie. W wielu bajkach lis pozorował swoją śmierć. Więcej na tym forum. Czy myślicie, że może to mieć jakiś sens? Warto zwrócić uwagę, że posty z tego forum są napisane przed premierą 3 sezonu :P
hehe, jak koleś na tym forum napisał: możliwe, ze to tylko zagrywka twórców serialu co by fani mogli sobie spekulować w 'woooolnej chwili' pomiędzy sezonami xd Ale klawe, nie powiem : )
"...profesor razem z swym antagonistą, Sherlockiem Holmesem, po bójce spadają z wodospadu Reichenbach w Szwajcarii. Protesty czytelników skłoniły autora do zmiany zamierzeń i w kolejnych utworach okazało się, że było to jedynie usiłowanie zabójstwa." - To powinno rozwiać wasze wątpliwości :) twórcy lecą według książek Sir Conana Doyla.
Mógłbyś proszę rozwinąć ten cytat i wypowiedź? : ) Albo nie załapałem albo chodzi o to, że na początku Moriarty miał zginąć ale po namowach czytelników zmienił zdanie?