Uważam, że wczorajszy odcinek to arcydzieło. Scena postrzału naprawdę mnie wbiła w fotel.
Wrażenie robi też fakt, że w dobie, kiedy w kinie hołduje się wydumanym technologiom, a każdy
bohater ma helikopter w rowerze, tutaj daje się stworzyć intrygę w starym stylu, która, chyba
najbardziej ze wszystkich adaptacji, oddaje ducha utworów Doyle'a.
Ciekawe ile teraz przyjdzie nam czekać na następny odcinek...