I znowu fajny odcinek. Dwie najlepsze sceny to pijany Sherlock i ostatnia teoria Sherlocka dotycząca Mary;-). No i Sherlock taki samotny pod koniec, szkoda go. Dobrze by mu zrobiła odpowiednia kobieta;-). No i mowa Sherlocka i załatwienie sprawy z byłym Mary.
Każdy potrzebuje miłości, nawet Sherlock;-) Znowu że mnie romantyk wychodzi;-).
Przez te 30 kilka lat Sherlock radzi (SPOILER-radził) sobie bardzo dobrze. Zresztą sam Ben powiedział że nie chciałby żeby Sherlock był w związku..
Ciekawe jak?;-). No w sumie racja, ta ostatnia scena jak sobie wyszedł z wesela była symboliczna.
Popieram.Sherlock w związku to nie Sherlock.
Bardziej w jego typie jest bezduszna manipulacja uczuciami biednej ,naiwnej Janine (poprzez zwiazek i fałszywe oświadczyny) w celu wykorzystania jej do dostania się do mieszkania Magnussena :)
Można zauważyć, że zrobił to, aby dopaść Magnussena. Po pierwsze powiedział, iż teorii obchodzenia z uczuciami nauczył się z publikowanych przez ludzi tekstów. Po drugie scena w szpitalu wiele wyjaśnia - mówi o tym, że Sherlock tylko wykorzystał kontakt z tą "dziewczyną", aby dostać się do biura biznesmena. Obrażali siebie nawzajem.
Z tej "znajomości" skorzystała również Mary, żeby zabić bandytę. Chociaż szczerze mówiąc, scenarzysta skrzywdził Sherlocka, pozwalając mu na taki krok. Bo w końcu to, co zrobił, było równie prymitywne jak czyny większości ludzi na świecie.
A tak w ogóle to niczego sobie z niej kobieta była;-). No i ta scena w szpitalu jak się wyzywają pokazuje niezłą chemię pomiędzy nimi;-).
"Niczego sobie"? To zależy z czyich ust wychodzi ta ocena. Nie wszyscy ludzie na Ziemi to istoty, które podlegają pierwotnym instynktom - m. in. ocenianiu wyglądu płci przeciwnej (lub tej samej) i szukaniu "partnerów" (głupia nazwa w stosunku do osobników gatunku ludzkiego) w celu np. rozrodu i czerpania odrażającej, nieczłowieczej przyjemności fizycznej. A ta "chemia", jak to określiłeś, nie oddziałuje raczej na Sherlocka, a tym bardziej nie pochodzi od niego. To tylko pewna relacja między osobami mającymi coś wspólnego z przeszłości. Ludzki rozum nie powinien podlegać w pełni naturze, natura powinna być podporządkowana rozumowi ludzkiemu i tym samym chroniona przez niego przed jakimikolwiek niebezpieczeństwami.
Popieram, popieram. Mogą się nieszczęśliwie kochać, ale być ze sobą po prostu nie mogą.
Zdecydowanie się zgadzam. Zakochany w kobiecie Sherlock to nie byłoby to samo. John mu wystarczy :D. Ewentualnie jeszcze Moriarty ;)
A co do odcinka, to, choć wszystkie są naprawdę ekstra i w ogóle, przy tym śmiałam się najwięcej. Pijany Sherlock to coś, co chcę oglądać częściej! :D
To był zdecydowanie najgorszy odc. Nudny, chaotyczny, na siłę... Zawiodłam się jak na razie na 3 serii (chociaż był fajne momenty, ale to nie to samo co sezon 1,2)
Jak dotąd najsłabszy ze wszystkich 8 odcinków. Poczucie humoru, zabawne sceny jak przemowa Sherlocka owszem są znakiem tego serialu, choć w pierwszych 2 sezonach było tego mniej i właśnie w tym tkwi problem. Niby w tym odcinku była jakaś zagadka kryminalna, ale podana w taki sposób, że było to nieco męczące. Takie ciągłe przeskoki wymagają od widza skupienia i dobrze, jednak w tym odcinku przesadzili. W poprzednich odcinkach po prostu było ciekawiej. A co do śmiesznych scen to dla mnie najlepsza była na początku, jak Sherlock napisał do Lestrade'a.
Bo to był bardziej obyczajowy odcinek przez co wątek kryminalny miał drugorzędne znaczenie, w sumie nawet nikt nie zginął w tym odcinku a to coś znaczy... A przemowa mistrzowska. No Sherlock mógł o słoniu opowiedzieć, fajne to było.
Trochę mi jednak brakuje Moriarty'ego i Jego rywalizacji Z Sherlockiem. 2 pierwsze sezony to właśnie ta rywalizacja napędzała. Liczę, że finał 3 sezonu wniesie nieco emocji. Faktycznie szkoda, że Sherlock tylko napomknął o słoniu... A co do tej samotności Sherlock'a, to w końcu Irene poruszyła Jego sercem. Może Sherlock wyznaje zasadę - jedna kobieta na całe życie, tylko, że ani On ,ani Ona nie nadają się do związku, ale to nie znaczy wcale, że jest (a zwłaszcza czuje się) samotny.
Ten odcinek to jakaś pomyłka... Scenariusz napisało chyba jakieś dziecko. Zawiodłem się bardzo, do tej pory było to naprawdę dobry serial, a tu takie coś. Żenada.
Chyba polubiłam Mary... Trochę mam do niej żal, że rozbija ten cudowny tandem ale jak już ktoś musi, to może być ona.
Mało wątku kryminalnego, ale nadrobił humorem. Chyba przy żadnym odcinku nie uśmiałem się tak jak przy tym - zaangażowanie Sherlocka w organizację ślubu, jego stres, wieczór kawalerski, przemowa... Ciekaw jest to, że angielski serial z założenia kryminalny potrafi być zabawniejszy niż wszystkie polski filmy i seriale komediowe z ostatnich... wielu lat.
Sherlock nigdy nie będzie miał kobiety. To do niego nie pasuje. Ostatnia scena tego odcinka doskonale pokazuje jego sytuację - niby wśród ludzi, a jednak samotny. Ale samotność to chyba przypadłość wszystkich wybitnych jednostek ;)
No pewnie nie będzie w związku:(. Choć to smutne. A ostatnia scena faktycznie świetnie to pokazuje...
A mi się wydaje, że zakończenie miało pokazać "och, jaki biedny Sherlock... Ale nie martwmy się! W końcu znajdzie miłość w ramionach Molly. Będzie szczęśliwy i zwyczajny jak wszyscy"...