już wiem, dlaczego sezon 3 był taki zły - nie reżyserował go Paul! Jakby był Paul, to by było super. A tak - wiadomo :/ ...
Trzeci sezon byl zly? Forma odbiegala troche od 2 poprzednich sezonow, ale na pewno nie byl zly. Pierwsze skupialy swoja uwage glownie na nowych sledztwach, a pod tym wzgledem zwolnil tempo. Opowiada historie Sherlock'a, Johna i jego przyszlej zony. Trudno miec wszystko na raz, choc autorzy i to starali sie zrobic spogladajac na dwa ostatnie odcinki.Mnie osobiscie bardziej wkurzyla reklama Apple.
Chyba jednak chodzi o brak Elli w tym sezonie. John na kozetce u pani psycholog - i wszyscy czuli się jak należy. W sezonie 3 jednak brakuje tego wsparcia :-)
Peywnie dlatego, że cała historia jest opowiadana z punktu widzenia Johna i te wszystkie nieścisłości pojawią się, ponieważ John nic nie rozumie i nawet gdy próbuje zrozumieć wciąż nic nie rozumie ;)
A tak serio, 3 sezon nie był zły. Był inny, różnił się od pozostałych dwóch bo skupiał się na postaciach a nie na zagadkach i dla mnie to była miła odmiana.
Moim zdaniem był zdecydowanie gorszy od dwóch poprzednich. Jaki Paul? Nie ma o nim nigdzie mowy.
Żarty żartami, ale coś w tym jest. Nie zapominajmy, że to właśnie jemu zawdzięczamy obecną formę serialu (a przynajmniej dwóch pierwszych sezonów). Oglądaliście Pilota? Tak wyglądał serial przed jego dołączeniem do ekipy. To on jest odpowiedzialny za pojawiające się na ekranie dedukcje, wiadomości i mind palace. Zresztą, nie w wchodząc nawet w dyskusję o poziomie scenariusza w trzecim sezonie, chyba każdy widzi jak bardzo pogorszyła się strona wizualna serialu. Krótko mówiąc: Paul, wracaj! :)
Bardzo zły nie był, ale faktycznie odbiegał od poprzednich... Mi zabrakło głównego wroga, wokół którego osnuty byłby wątek.. Ale i tak bardzo warto było zobaczyć całość - choćby dla wieczoru kawalerskiego Watsona <3
Mnie się podoba trzeci sezon. To prawda, że jest inny, ale ma dużo świetnych momentów. Wieczór kawalerski Johna jest bezbłędny. Ile razy oglądam, tyle razy płaczę ze śmiechu:)
A w końcówka drugiego odcinka złamał mi serce i łamie wciąż od nowa:( To jest takie smutne...
Zgadzam się z tym, że 3 sezon był moim zdaniem słabszy od dwóch pierwszych. Może to za sprawą tego, że wolałabym, aby Watson wciąż mieszkał z Sherlockiem i nie żenił się z Mary. Jeszcze 1 odcinek tego sezonu i początek drugiego był znośny, ale końcówka już mnie lekko zawiodła. No w ostatnim odcinku to już się czułam bardziej jakbym oglądała Jamesa Bonda a nie przygody sławnego detektywa. Mam nadzieję, że może w następnym sezonie jakość fabuły się polepszy.
A bierzecie pod uwagę, że Mark Gatiss, Steven Moffat i Steve Thompson nie rozdzielają fabularnie sezonów?
W ich zamyśle "Sherlock" to nie jest serial detektywistyczny, a fabularny serial o detektywie i jego przyjacielu.
3 sezon jest nakręcony z perspektywy Johna, w związku z czym jest inny, bo jego psychika jest inna od tej Sherocka. (A on był "narratorem" pierwszych dwóch sezonów).
Potraktujcie ten serial jak niemal 14 godzinny film fabularny a nie serial, gdzie każdy sezon liczy się osobno. W każdym filmie są sceny "na rozluźnienie" i taki właśnie jest 3 sezon Sherlocka. Gwarantuję, że scenarzyści dowalą nam w 4 i 5 sezonie. Będą łzy. Dużo łez.
1) Pierwsze dwa sezony również były nakręcone z perspektywy Johna, tu się nic nie zmieniło.
2) thewoman wyżej w temacie podała bardzo dobry argument na niekorzyść 3 sezonu, który w zasadzie zamyka temat.
3) Sherlock jest tak skonstruowany, że choc widać spójność i ciąglość, to jednak każdy odcinek ejst odrębny i inny i nie da się na nie patrzeć jak na '14 godzinny film fabularny'.
Właśnie ten sezon był nakręcony z perspektywy Sherlocka bardziej. Mamy bardzo mało punktu widzenia Johna. Cały drugi odcinek jest narracjonowany przez Sherlocka. Pierwszy i trzeci odcinek praktycznie to samo.
Mnie osobiście 3 sezon nie rozczarował. To prawda, różni się od poprzednich, ale gdyby był taki sam jak wcześniejsze, to ludzie zaczęliby narzekać na monotonię. Poza tym nie wiem czego się spodziewaliście: Sherlock wraca. Po 10 minutach John rzuca Mary, wprowadza się na Baker Street i jak za dawnych czasów rozwiązuje z Sherlockiem sprawy, a 2 - letnia nieobecność detektywa w ogóle nie była brzmienna w skótki. Oczywiście, mnie też przeszkadzało, że Sherlock stał się,, ludzki" i trochę ckliwy, ale jestem świadoma, że rozstanie z Johnem go zmieniło, a skok pciągnął za sobą konsekwencje. Wg mnie 3 sezon skupił się bardziej na odczucich bohaterów niż na kryminalnej stonie serialu, sądzę natomiast, że w 4 sezonie twórcy wrócą do poprzedniego klimatu Sherlocka :-D