Ogólnie wolę seriale już zakończone, bo nie muszę potem czekać na kolejne sezony, więc nawet nie wiem czemu obejrzałam go teraz. Na szczęście jakoś zupełnie nie czułam że to serial, bardziej oglądam to jak odrębne, powiązane ze sobą filmy.
Naprawdę przyjemnie się ogląda i niejeden raz wyśmienicie się ubawiłam i przewijałam sceny po kilka razy. Wbrew tematyce serial jest bardzo lekki, po prostu takie rozrywka nie wieczór. jakoś nie mogę się z godzić z niektórymi opiniami jako by był nad wyraz inteligentny.
Co do bohaterów, to po Hannibalu nie mam nic przeciwko zabawą fikcyjnymi postaciami i przenoszeniu ich w nasze czasy, tutaj również świetnie się to udało. Taki dynamiczny i wesoły Holmes bardzo mi się podoba, raziło mnie jedynie jak się odnosił do Watsona w szczególności na początku. W książkach tak ładnie się do niego zwracał i co najważniejsze zawsze z szacunkiem, a nie podaj mi i zrób jak by sam nie mógł ruszyć 4 liter. Ze John nie odszedł w początkowej fazie znajomości to aż się dziwiłam. Fochy na kanapie też były wręcz przerysowane. Natomiast cudownie została pokazana przyjaźń między dwoma facetami, to jak się rozwijała, a tak zwyczajnie bez wielkich czynów i słów. Chwałą twórcą że nie próbowali wcisnąć jakiś "smaczków" homo, to już naprawdę jest nudne i w przesycie.