Tyle czekałem na ten ostatni odcinek i niestety jestem rozczarowany.
- Ten główny przeciwnik trochę naciągany. Nie ma żadnych dowodów. Równie dobrze ja mogę sobie stworzyć gazetę i napisać, że mój sąsiad należy do Al-Kaidy...
- Za krótki jest, akcja pędzi bardzo szybko i nadawałaby się na pełnometrażowy film, a odcinek mam wrażenie na siłę zmniejszony (btw. to bardzo w stylu Stevena Moffata).
- Książkowy Sherlock ćpał, ale to mniej ważne.
- Sherlock nie ponosi żadnej kary za zabójstwo. No może to dzięki Mycroftowi, ale no jednak dużo osób to widziało (policjantów). Trochę mało realistycznie, że tak to zostawili.
No, ale tak czy siak czekam na sezon 4. (2016)
- ten główny przeciwnik to nie byle jaki redaktorzyna, który pisze do brukowca "kto z kim śpi, kiedy i po co". To rekin, człowiek o wielkich wpływach, właściciel wielu poważnych wydawnictw. Po zamieszczeniu artykułu atakującego osoby wpływowe na pewno ktoś by się tym zainteresował, zaczął dochodzenie i odkrył namacalne dowody
- za krótki? Śledząc to forum mam wrażenie, że bardzo dużo osób zarzuca, że odcinki się dłużą i przez to są nudne. Ale fakt, przy tym nie można było się nudzić
- książkowy Sherlock żył w czasach kiedy opium i inne tego typu używki były legalne (to tak jak dzisiaj palenie). Twórcy pewnie pomyśleli, że byłoby to w naszych czasach propagowanie narkotyków, co zapewne spotkałoby się z wielką krytyką serialu. Wytłumaczyli to tak, że SH nie ćpa ze względu na swoją pracę. Musi mieć jasność umysłu.
- no z tym się zgodzę, ale nie takie sprawy tuszowano na najwyższych szczeblach. Także jest to realistyczne
Narkotyki potrafią wręcz podkręcić jasność umysłu czasem, słaba trochę taka "polityczna poprawność".
Tylko jak ty tak napiszesz w gazecie to cie pozwą do sądu.
Magnussen ma taką wiedzę i koneksje że był pod protekcją Mycrofta i był praktycznie nietykalny.
Co do ćpania w serialu jasno wyjaśnili że Sherlock ma takie ciągoty i tylko zagadki go od tego powstrzymują.
A co do kary czy zesłanie na 6 miesięczną misję ze śmiertelnym finałem nie jest karą?
Przecież gdyby nie powrót Moriartego to Mycroft praktycznie skazał brata na śmierć.
Cm powiedział, że ma w glowie nr telofonow do ludzi którzy chętnie by się mary zajęli i zrobi to chyba, że da sie mu Watson pstryknąć w twarz. Także nie tylko by to wydrukował, ale też skontaktował sie z ludzmi, którzy grożą Mary, a nawet gdyby tego nie zorbił to i tak by się dowiedzieli właśnie z gazety.
- Magnussen był znanym redaktorem (wydawcą, nwm) gazety, a nie jakimś typkiem z ulicy. Więc gdyby napisał o Mary w swojej gazecie, to nawet jeżeli jakimś cudem ludzie by mu nie uwierzyli, to ktoś by się zaczął nią interesować i doszedłby do prawdziwych źródeł informacji o niej.
-akcja szła moim zdaniem dobrze, nie przeciągała się, tak jak w niektórych odcinkach.
-"Książkowy Sherlock ćpał, ale to mniej ważne", bo kiedy była pisana książka, narkotyki chyba nie były czymś aż tak rażącym jak w dzisiejszych czasach, w serialu poswięcili temu wątkowi więcej czasu niż w książce, ale co w tym złego?
-No tu akurat masz rację to było dziwne, że nie poniósł żadnej kary ;)
Mnie akurat to, że nie poniósł żadnej kary nie dziwi ani trochę. Jakiś czas temu w Niemczech (?-nie jestem pewna) była głośna sprawa gościa o arabskich korzeniach, którego amerykańscy agenci zgwałcili szczotką, przetrzymywali kilkanaście dni, torturowali i koniec końców wypuścili jak się okazało, że to jednak nie ten człowiek, którego szukali. I coś im zrobili? Nic. Goście się rozpłynęli w powietrzu, a nie oni jedni wiedzieli o tym, co się z biedakiem dzieje.
Co chwilę wychodzą tego typu kwiatki, więc tym bardziej nie razi to moim zdaniem w serialu, który może i jest nieco "podrasowany", ale mi to nie wadzi. Sherlock to w końcu brat Mycrofta, a Mycroft ma taka władzę, że chyba nikt w Anglii mu nie dorasta do pięt ;)
Mnie tam wczoraj najbardziej zadowoliła końcówka. Cały odcinek rzeczywiście trochę poniżej oczekiwań, ale nie mogę się zgodzić z tym "naciąganym głównym przeciwnikiem" - akurat zaintrygowała mnie jego postać. A co do ćpającego Sherlocka, to bardziej wolałam go w wersji "po alkoholu" niż "po narkotykach" ;)
Jak dla mnie końcówka zbyt abstrakcyjna, mogli spokojnie zamknąć go a ew. w następnym sezonie wypuścić na skutek "jakichś niejasnych" okoliczności, powodów jeśli mieli już parcie na 4 sezon. Serial ogólnie spoko tylko trochę trąci niedoróbkami, nielogicznościami (nie tak wieloma, ale jednak), których jednak nie powinno być w tego typu filmie. Na plus ogólna realizacja i postaci (choć zastosowano tu znany już z innych produkcji schemat patrz chociażby: Wzór, Mentalista...
Pozdrawiam.
Nie chodziło mi raczej o samo łagodne potraktowanie Sherlocka, ale o nagłe pojawienie się Moriarty'ego. Rozumiem, że dość nieprecyzyjnie zbudowałam swoją poprzednią wypowiedź.
Znany schemat? Sherlock Holmes i Dr Watson są postaciami osadzonymi w kulturze od 130 lat i to inni twórcy na nich się wzorują, nie odwrotnie...
Rzecz o schemacie tyczyła się schematu realizacji technicznej a nie pomysłu na film czy postaci, co rzecz jasna uznaje za oczywiste. Pozdrawiam
Moim zdaniem ostatni odcinek wcale nie był aż tak niedorzeczny ;) :
1. Główny przeciwnik wcale nie był naciągany. Pojawił się nawet w książkowym Sherlocku ;D . Po prostu ma władzę. Ośmieliłabym się rzec, że jest na równi z niektórymi politykami, bo jest pod opieką Mycrofta. Ma wiele gazet i wydawnictw, więc może pisać bzdury jakie mu się podobają, bo jeżeli ktokolwiek chciałby go pozwać musiałby dostarczyć dowody, że tak nie jest i byłaby spora szansa, że wszystko się wyda.
2. Co do długości nie mam zastrzeżeń chociaż 10 minut by ich nie zbawiło xD
3. Z ćpaniem Sherlocka też nie mam żadnego problemu (może dlatego, że go uwielbiam), ale on sam wyjaśnia, że to dla dobra sprawy. Sher mówi, że zrobił to tylko by zbić z tropu Magnussena ;)
4. Nie ponosi żadnej kary?! Moim zdaniem wytężać siły przez pół roku, starać się, ale przez ten cały czas wiedzieć, że na końcu czeka cię śmierć to najokrutniejsza kara. Po za tym widziałam chyba nawet przez chwilę kłamstwo w oczach Mike'a kiedy próbował przekonać ich wszystkich, że muszą Sherlocka tam wysłać. Jeszcze dodam, że to zabójstwo Magnussena było świetne! Ta desperacja aż od niego biła! Po prostu aż wstrzymałam oddech i wbiło mnie w fotel. Nic więcej nie powiem. To było największe poświęcenie, bo Maggnussen miał w głowie wszystko na Mary. Gdyby ta biblioteka naprawdę istniała to Sherlock dostał by listy i finito. A więc Magnussen za swoje kłamstewko poniósł karę ;) .
5. Nie wiem co sądzić o powrocie Moriartego xD . Zostawiam wolną rękę twórcą ;3
1. Bardzo głupie założenie.
Po pierwsze mamy bogatego, szanowanego człowieka z kontaktami, posiadającego szereg gazet.
Po drugie może pisać w gazetach co chce, bo wie że to prawda. Nikt go o to nie pozwie, bo nikt nie odważy się narazić na ujawnienie dowodów. Innymi słowy, albo można nic nie robić i tym samym przyznać, że to prawda, albo pójść na drogę sądową gdzie dowody zostały by pokazane (w końcu nikt nie wiedział, że dowodów nie ma). To akurat jest bardzo mądrze zrobione.
2. Półtora godziny to dość typowy czas dla pełnometrażówki, więc nie widzę tu problemu.
3. W książce nie chodziło tyle o to, że ćpał, tylko o to, że był nałogowcem. Dokładnie jak filmowy. Już pominę fakt, że w okresie kiedy tworzono Sherlocka ćpała masa ludzi i nikt tak naprawdę nie wiedział, jakie to ma efekty.
4. Wysłanie na samobójczą misję brzmi jak kara dla mnie...
W sumie jak mieliby go ukarać skoro do więzienia się nie nadawał, a kary śmierci się nie praktykuje :) poza tym to brat Mycrofta tj. człowieka który pociąga za sznurki.
Sami tak stwierdzili, ale w sumie może jakaś samotna wieża, namiastka Bastylii ...
Obecnie większość krajó posiada także więzienia, gdzie część więźniów nie ma najmniejszego dostępu do innych więźniów i znikomy do innych ludzi w ogóle.
Jego stwierdzenie dotyczyło nie tego, że to by go nie zatrzymało itp a raczej, że nie nadaje się dla niego bo by się nudził.