PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=528992}

Sherlock

2010 - 2017
8,5 240 tys. ocen
8,5 10 1 240263
7,9 53 krytyków
Sherlock
powrót do forum serialu Sherlock

Drodzy forumowicze, przeglądając różne tematy na forum, zauważam różne teorie, wątpliwości i inne pytania/wnioski dotyczące serialu. Nie wiem czy to co napiszę się komuś przyda czy też nie, ale czemu nie spróbować?

Postanowiłam (być może z pomocą innych osób, które znają wersję książkową) spróbować wskazać skąd się wzięły pewne rzeczy w Sherlocku. Nie jestem alfą i omegą w tym temacie, dlatego proszę innych o wsparcie, poprawki i ewentualne dopowiedzenie innych faktów (jak je pominę).

Mogą pojawiać się niezamierzone spoilery.

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

BLOG Johna - w książce pisze pamiętnik, ale też w "Studium w szkarłacie" (pierwsza powieść o Sherlocku i Watsonie) wypowiada słowa "I have a dog" podczas gdy w "Study in Pink" (pierwszy odcinek serialu) mógłby powiedzieć "I have a blog" :P!..

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

Tu dopiero w trzecim sezonie pojawia się 'Wig-Wiggy-Wiggins' :), którego w oryginale poznajemy już na początku - "Studium w szkarłacie" (jest jednym z bezdomnych chłopców zatrudnianych przez Sherlocka w ramach sił wywiadowczych skuteczniejszych od Scotland Yardu :)).

Kei_Kei

Sama zacznę, na pierwszy ogień - ostatni odcinek "His last vow"

Tytuł
Tytuł ostatniego odcinka nawiązuje do tytułu opowiadania "His last bow" (Jego ostatni ukłon) lub też do cyklu opowiadań pod tym samym tytułem.

Fabuła
Fabularnie trudno to porównać do cyklu opowiadań (choć twórcy mają tendencję do mieszania różnych wątków), jednoznaczne trudno też odnieść to do fabuły opowiadania "His last bow". W opowiadaniu tym Sherlock wykrada tajne plany (wątki szpiegowskie), a całość generalnie napisana jest w nastroju niepokoju przed zbliżającą się I wojną światową (akcja rozgrywa się w 1914 roku).
Jedyne do końca uzasadnione odniesienie to tajne dokumenty Mycrofta...
Fabuła zbliża się bardziej do opowiadania "Charles Augustus Milverton", w którym Sherlock ma odzyskać listy mogące spowodować zerwanie zaręczyn jego klientki.
Elementy występujące w tym opowiadaniu, a mające odniesienie do serialu to przede wszystkim:
- postać głównego czarnego charakteru: Charles'a Milvertona - zarówno w książce jak i serialu jest wyrafinowanym szantażystą. Co do różnic: to w książce posługiwał się on głównie dokumentami materialnymi, w serialu ma pałac pamięci większy niż Sherlock... Oprócz tego ma inne imię, ale to raczej ukłon w kierunku odgrywającego go aktora.

Śmierć Milvertona
W książce zostaje zabity przez kobietę, która mści się za śmierć swojego małżonka - w serialu mordercą staje się Sherlock.

Jannine
Asystentka Milvertona, miała też swoje poprzednie wcielenie w książce...mianowicie była służącą, z którą "zaręczył" się Holmes, aby uzyskać informacje na temat planu mieszkania Milvertona i jego rozkładu dnia. Oczywiście w książce nie ma mowy o jej przyjaźni z Mary (a z resztą co to za przyjaźń...ehh).

Dom w Sussex
Podczas pobytu w Szpitalu, Jannine wspomina o zakupie domu w Sussex (pozbędzie się tylko uli...). To aluzja do domu, w którym podobno zamieszkał Holmes po przejściu na "emeryturę". Oczywiście poświęcił się tam pszczelarstwu...

Mary
To w sumie nie miejsce na jej opisy... ale na pewno w książce nie była płatną zabójczynią. Czynna fabularnie była tylko w przypadku opowiadania "Znak czterech", gdzie była klientką Holmesa i Watsona. Jej pojawienie się w serialu jako klientki jest więc nawiązaniem do tego opowiadania, ale na tym podobieństwa się kończą... Dodatkowo Mary w książce nigdy nie była w ciąży.

Billy
W serialu pojawia się Billy, którego pierwowzorem może być posłaniec Sherlocka, który pojawił się po raz pierwszy w noweli "Dolina strachu". Pojawiał się jeszcze w kilku innych opowieściach... Generalnie uznawany jest za symbol pewnej naiwności i spokoju wiążących się z czasami wiktoriańskimi i edwardiańskimi, tak odmiennych od I wojny światowej. Co ciekawe Pomimo upływu lat Watson mówił do niego "boy"... co prawdopodobnie wiązało się z zapominaniem faktów przez ACD, który zapominał go stosownie postarzyć.

Rodzice Sherlocka
W książce nie występują... jedyną formalną rodziną jest Mycroft i babka Sherocka. Wiadomo jest tylko tyle że Sherlock pochodził z rodziny "niższej" szlachty, która utrzymywała się z wynajmu swojej ziemi. Zainteresowanych odsyłam do książki biograficznej o Sherlocku Holmesie (napisana jest w taki sposób, że nie wiadomo czy wspomniany pan żył na prawdę czy jest tylko postacią literacką). Według jej autora matka Sherlocka zmarła jak ten był mały, a wychowywał go ojciec.

You know what happend to the other one....
Słowa, które rozbudziły ciekawość, głównie ze względów tłumaczeniowych. Nie do końca wiadomo czy Mycroft mówi w tym zdaniu o Sherlocku, czy o "tajemniczym trzecim Holmesie". W książce jest tylko dwóch braci Holmesów. Dodatkowi bracia pojawiają się przeważnie w innych filmach/inscenizacjach, np. w filmie "Najsprytniejszy z braci Holmes", gdzie występuje brat Sigerson. Niektórzy powołują się na imię Sherinforda Holmesa - które pochodzi od tego, że tak pierwotnie miał się nazywać Sherlock Holmes. We wspomnianej powyżej książce biograficznej, autor wspomina że matka Sherlocka poroniła dwukrotnie po tym jak urodziła Mycrofta, co było przyczyną dużej różnicy wieku pomiędzy Mycroftem a Sherlockiem.

Jim Moriarty...
Kolejna zagadka trzeciego sezonu. Traktowany jest różnie. Euforyczni fani zakładają jego powrót, umiarkowani fani twierdzą że ktoś posługuje się jego widokiem, fani małoeuforyczni uważają że to tylko projekcja z pałacu myśli Sherlocka. W książce faktem jest że Moriarty zginął po upadku z wodospadu. W przypadku fanów umiarkowanych często typuje się rodzeństwo Jima (brata/siostrę - rzekomo Jannine...). Dlatego powtórze raz jeszcze że w kanonie James Moriarty miał dwóch braci. Jednego pułkownika (o tym samym imieniu...), który po jego śmierci starał się przywrócić mu dobre imię i brata będącego zawiadowcą stacji położonej gdzieś w Anglii (nie wspomnianego z imienia... ale jak głosi legenda też miał na imię James....).

Polska i wiatr ze wschodu
W książce wiatr zmian ze wschodu był aluzją o Niemiec i wojny, w serialu być może zdecydowano się na Polskę ze względu na to że Niemcy są dość potężną gospodarką, liczącą się w Unii i nie chcieli ich drażnić (żeby nie wyszło że BBC rozpęta III wojnę światową...;) )
Jedyną wzmianką o Polsce, która mi się nasuwa to to że Irene Adler była solistką warszawskiej opery (która wówczas de facto nie istniała...).

Sherlock w szpitalu
Być może to luźna odwrotność opowiadania o "Umierającym detektywie". Tam Sherlock udawał chorobę - tu z wrodzoną przekornością, autorzy mogli ją urealnić. "Działanie na odwrót" jest dość powszechne w serialu, jak choćby zmiany płci, rozwiązań książkowych, itp.

Uzależnienie Sherlocka
Umysł Sherlocka potrzebował akcji, w książce po tym jak Watson się ożenił stwierdził że pozostał mu tylko dawka narkotyków... dopowiedzcie sobie resztę...

Na chwilę obecną, to wszystko co przyszło mi do głowy odnośnie tego odcinka. Ktoś wyłapał coś jeszcze? Pytania?
Jak coś sobie przypomnę to dopiszę...

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

Ja tak tyko na marginesie chciałam dodać, że ten wiatr ze wschodu to w świetle wydarzeń ostatnich miesięcy to niekoniecznie musi być Polska, tylko trochę dalszy wschód. Może Gatiss i Moffat też przypadkowo coś wywróżyli?.........

ocenił(a) serial na 8
Kei_Kei

W książce, to on brał chyba prawie wszystko co było dostępne: liście koki, raz morfinkę raz heroinkę, opium - hmm, wiem, że jedną sprawę rozwiązywał będąc incognito w przybytku dającym możliwość zażywania opium w spokoju.

Serialowa Mary mnie zaskoczyła. Tj nie była zła, pasowała do tego Watsona i tego Sherlocka, ale jakbym miała wybrać to wolałabym herbatkę z książkowym odpowiednikiem ;)

Kei_Kei

"Dlatego powtórze raz jeszcze że w kanonie James Moriarty miał dwóch braci. Jednego pułkownika (o tym samym imieniu...), który po jego śmierci starał się przywrócić mu dobre imię i brata będącego zawiadowcą stacji położonej gdzieś w Anglii (nie wspomnianego z imienia... ale jak głosi legenda też miał na imię James....)."
Dałaś mi nadzieję.. może w serialu 'stworzą' brata bliźniaka i Jimów Moriarty było dwóch od samego początku? haha <3

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

Sprawa Mary Morstan w książce wiąże się ze skarbem z Agry. W serialu A.G.R.A. jest związane z przeszłością Mary, są to jej inicjały jak twierdzi.
W ogóle w serialu jest mnóstwo takich smaczków, drobnych nawiązań do książki. Trzeba by przeczytać raz jeszcze pod tym kątem:)

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

Co do szpitala.. w książkach Holmes został pobity w Adventure of Ilustrious Client. Postrzelony za to został Watson w Adventure of tree Garridebs. W dying detective rzeczywiście udawał.
Watson nigdy nie miał dzieci. Za to był dwukrotnie żonaty. Z tego wnioskuje że albo Mary zostanie zabita zanim urodzi albo poroni.

Kei_Kei

Dziękować za temat, świetny pomysł <rozumiem, że chodzi o wszystkie obecnie wydane sezony/odcinki?>, a głównie Kei_Kei : ) Chętnie poczytam inne nawiązanie/aluzje/itp.itd. xD

matiiii

Nie ma za co, w miarę jak będę dysponować większą ilością wolnego czasu, dopiszę inne nawiązania (chyba że ktoś mnie wyprzedzi :) [oczywiście jak najbardziej zachęcam]). Teraz na smaczek tylko krótka notka nawiązująca do ostatniego odcinka:

Początek odcinka jest nawiązaniem do początku opowiadania "Krzywousty"/"Człowiek z wywiniętą wargą" lub w oryginale "The man with twisted lips". W opowiadaniu tym Mary Watson, okazuje się być kobietą, która chętnie pomaga ludziom w potrzebie (w serialu w sumie też...ale pomaga im pewnie na inny sposób..). Zgłasza się do niej jej koleżanka, której mąż zaginął. Był to człowiek uzależniony od opium. Watson idzie na jego poszukiwania i w palarni opium odnajduje także Sherlocka. W opowiadaniu tym Sherlock przyznaje się do kilku słabostek (m.in. kokainy) ale co do opium, to raczej traktuje to jako uwiarygodnienie swojej pracy pod przykrywką. Zainteresowanych odsyłam do lektury :)

Wracając do mojego wcześniejszego postu, dotyczącego Billego, zapomniałam dodać że w niektórych opowiadaniach pojawia się Wiggins. Jest on swego rodzaju przywódcą "dzieci ulicy" pomagających Holmesowi. Z racji tego że jego imię nie pada na łamach książki, a występujący w innych opowiadaniach Billy nie ma nazwiska, niektórzy twierdzą że to jedna i ta sama osoba. Tak też stało się w przypadku serialu :)
Co do imion w serialu pojawia się ciekawa tendencja. Jeżeli w serialu ktoś zastanawia się nad czyimś imieniem to prawdopodobnie wynika to tego samego powodu co w książce, np.:
- Greg Lestrade - w książce występuje jako G.Lestrade a imię nie jest znane :) Z racji tego że imion na G jest sporo serialowy Sherlock za każdym razem daje mu inne imię :) Samo Greg może także pochodzić od inspektora Gregsona, drugiego policjanta współpracującego z Sherlockiem.
- w smsie jaki dostała Mary - pada sformułowanie "John or James", książkowa Pani Watson miewała chwile otępienia i zapominała jak nazywa się jej mąż...(to pewnie przez to że przeważnie latał gdzieś z Sherlockiem i nie miał dla niej czasu). Stąd też wzięło się Hamish, które jest szkocką wersją imienia James. Trzeba przyznać że to skomplikowana kobieta, jeśli woła do męża drugim imieniem jeszcze po szkocku...
- coś dla fanów Johnlocka... czasami w opowiadaniach zamiast pani Hudson, pojawia się pani Turner... niektórzy sądzą że to ta sama osoba... więc Ci, którzy pamiętają co zrobili lokatorzy pani Turner mogą wysnuć pewne wnioski ;). Oczywiście jest gro ludzi twierdzących że pani Turner była po prostu mniej znaczącą pokojówką. W zależności od zapatrywań możecie sobie wybrać wersję, która Wam pasuje :)
Patrząc na te cyrki z imionami, aż strach pomyśleć co wymyślą twórcy z dużą ilością Jimów Moriartich...

Miało być krótko, ale co tam. Postaram się coś dodać w najbliższym czasie :)

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

no nie, jesteś po prostu świetna! :) mam w domu nieautoryzowaną biografię Sherlocka Holmesa autorstwa Nicka Rennisona, która szczerze mówiąc jest świetnym punktem wyjścia do szukania takich własnie smaczków w serialu, gdzie (jak już wspomniałaś) w jednym odcinku twórcy potrafią zmieszać kilka wątków jednocześnie. To, jak ty to rozpisujesz z takim matematycznym schematem jest rewelacyjne! :) no i jeszcze muszę powiedzieć, że gdy wyłapię w serialu jakieś nawiązanie do opowiadań o najsłynniejszym detektywie, to pojawia się takie fajne uczucie :D także, pełne uznanie dla twojej pracy :)

Kei_Kei

"Watson idzie na jego poszukiwania i w palarni opium odnajduje także Sherlocka. W opowiadaniu tym Sherlock przyznaje się do kilku słabostek (m.in. kokainy) ale co do opium, to raczej traktuje to jako uwiarygodnienie swojej pracy pod przykrywką."
Haha, dokładnie jak w serialu - pod przykrywką, a cale to zamieszanie, że znów popadł w nałóg mogło się właśnie odnosić do tych "kilku słabostek" <no chyba, że w opowiadaniu też tak było> xD

"- Greg Lestrade - w książce występuje jako G.Lestrade a imię nie jest znane :) Z racji tego że imion na G jest sporo serialowy Sherlock za każdym razem daje mu inne imię :)"
Genialny smaczek - myślałem, że to zwykłe droczenie się z Lestradem przez Sherlocka albo po prostu najzwyklejszy w świecie gag co by widz zawsze się śmiał jak Sherlock nie pamięta imienia, a tutaj obeznani w temacie 'czują to'. Jak tak dalej pójdzie to z oceny 9 dam serialowi 10, masakra xd

"Patrząc na te cyrki z imionami, aż strach pomyśleć co wymyślą twórcy z dużą ilością Jimów Moriartich..."
Biorąc pod uwagę, jak sobie twórcy serialu 'pogrywają' z tym wszystkim z książek śmiem twierdzić, że wielce prawdopodobnym jest wykorzystanie 'braciszka/ów' Moriarty'iego w przyszłości.. znaczy, przed tym tematem pewnie w życiu bym o tym sam nie pomyślał <i tu już nawet nie chodzi o nie znajomość materiału źródłowego> ale.. wow, naprawdę wow

"Miało być krótko, ale co tam. Postaram się coś dodać w najbliższym czasie :)"
Jak już wcześniej napisałem a co teraz potwierdzę to jeszcze raz: ja chcę więcej, masz czytelnika w mej skromnej osobie : )

matiiii

Z okazji zakończenia weekendu, postanowiłam dodać kolejną porcję faktów/ciekawostek, być może znanych, być może nie...się okaże.

Dziś z okazji niedzieli zacznę po bożemu... od początku, czyli studium nad "Studium w różu".

Pierwszy odcinek serialu, będący teoretycznie nawiązaniem do opowiadania "Studium w szkarłacie" będącego opowiadaniem, w którym czytelnik zapoznaje się z Sherlockiem H.
Autorzy serialu byli jeszcze dość pokorni, nie wiedzieli przecież jak potoczy się dalsza kariera serialu i jak widzowie zareagują na uwspółcześnioną wersję przygód słynnego detektywa. Nakręcono w sumie dwie wersje, niewyemitowanego pilota (trochę cieplejsze barwy, krótszy czas emisji, mniej wątków) i wersję z oficjalną, nad którą się skupię.

Tytuł:
W oryginale "Studium w szkarłacie"/"Study in scarlet", w serialu "Studium w różu"/"Study in pink". Jak wiadomo róż jest dość popularny :) a szkarłat to barwa bardziej wyrafinowana (przynajmniej z nazwy). Dla fanów liczb kod RGB dla szkarłatu to (255, 36, 0) a dla różu: (255, 192, 203) :) jak Wam się nudzi to porównajcie. Studium w szkarłacie wzięło się od koloru krwawego napisu o którym napiszę za chwilę. Róż w tytule odcinka to nawiązanie do "różowości" jednej z ofiar. Dodatkowa różnica jest taka że w serialu to Watson daje taki tytuł sprawie, kiedy opisuje ją na blogu. W książce to Sherlock nadaje "sprawie" ten poetycki tytuł.

Fabuła książki a serial:
W serialu mamy "seryjnego mordercę/nie mordercę", inteligentnego taksówkarza, który mówiąc kolokwialnie lubi czuć że żyje. Ofiary są dość przypadkowe, a na dodatek taksiarz konsultuje się z Jimem M. Opowiadanie wydaje się być bardziej zawiłe, składa się z części londyńskiej i amerykańskiej. Twórcy serialu w pewnym sensie tworząc pierwszy odcinek stworzyli "Antystudium w różu". Dlaczego postaram się również wyjaśnić poniżej.

Postacie:
Sherlock Holmes - główny bohater :) o doborze aktora i jego kreacji nie będę się rozpisywać, to nie miejsce i czas na to. Postać najwierniej odwzorowana :). W książce jest troszeczkę młodszy, ale co tam. Wiadomo, że jest detektywem konsultantem, umiejętności ma identyczne jak w książce, przesiaduje w laboratorium szpitala św. Bartłomieja... generalnie ten sam Holmes w płaszczu i apaszce/szaliku jak w książce tyle że bardziej uwspółcześniony. Jedną z nielicznych różnic jest to że w książce Holmesa przeważnie dręczą "trzyfajkowe problemy" a z racji tego że we współczesnym Londynie coraz trudniej jest publicznie palić, Sherlock obkleja się trzema plastrami antynikotynowymi...

John Watson:
Weteran wojny afgańskiej, lekarz. To raczej nie fajnie że historia się powtarza i znowu mamy do czynienia z działaniami wojennymi w Afganistanie, ale na potrzeby serialu zbiegło się to wszystko idealnie... Gdyby nie to, to trudno byłoby widzowi umieścić weterana wojennego we współczesnej Anglii. A tak, wszystko składa się do kupy. Sherlock zastanawiał się też nad Irakiem, ale w zgodzie z kanonem przeszedł Afganistan.
Jednym z problemów nurtujących Watsona i samego ACD było umiejscowienie rany dobrego lekarza. W niektórych opowiadaniach Watson narzeka na ranę ramienia/barku a w innych na ranę postrzałową nogi (mówię o ranie wojennej a nie postrzale jakiego John doświadczył w jednym z opowiadań). ACD był bardzo niechlujnym pisarzem, a to wszystko przez to że między niektórymi częściami występowała dość długa przerwa. Wędrująca rana jest dość frapująca, dlatego twórcy "postrzelili" Johna w ramię, a nogę obdarowali bólem psychosomatycznym, czyli uzależnionym od układu nerwowego - bólem wymyślonym. Oczywiście w czasach wiktoriańskiego Watsona nie istniała psychoterapeutka zajmująca się nim współcześnie, dlatego stary Watson pisywał popularne wówczas pamiętniki a nowy tworzy terapeutycznego bloga :). Relacje SH/JW są zbliżone, Watson fascynuje się pracą kolegi i w książce i w serialu. Co do Sherlocka to w serialu zabrał ze sobą Watsona ze względu na jego wiedzę medyczną, a w książce żeby Watson się nie nudził...

Mike Stamford
Człowiek, któremu powinno się wystawić pomnik, gdyż to on doprowadził do połączenia nitro- i gliceryny.... Podobnie jak w książce pracuje w szpitalu i to dzięki niemu dochodzi do spotkania jednego ze słynniejszych duetów jakie zna cały świat :) Serialowym nawiązaniem do książki jest trunek jaki spożywają z Watsonem na ławce, otóż piją kawę z "Criteriona". Istnieje on do dzisiaj, jednak trudno było "wynająć cały lokal" na czas zdjęć dlatego bohaterowie wzięli sobie kawę na wynos. Dla zainteresowanych wycieczką do Londynu, na ścianie szpitala św. Bartłomieja napisano że to w tym miejscu spotkali się Holmes i Watson.

Pani Hudson
Sympatyczna kobieta, współcześnie właścicielka lokalu zajmowanego przez Sherlocka (w pilocie była też właścicielką lokalu z kanapkami). Pierwszy aspekt "Antystudium..." i "AntySherlocka". W oryginale pani Hudson jest "housekeeper" czyli gosposią, w serialu jest "landlady" czyli właścicielką domu. Współcześnie byłoby to dość dziwne gdyby dwóch facetów, którzy wzajemnie potrzebują współlokatora bo nie stać ich na lokum w Londynie...wynajmują gosposię. Pod koniec XIX wieku najwidoczniej stawki były niższe... Oczywiście pani Hudson cały czas usilnie powtarza że nie jest gosposią... ale często spełnia jej funkcje...Jest dobrym przykładem tego że kobieta jedno mówi a inne robi...

Mycroft Holmes
Braciszek Sherlocka... w książce zostaje przedstawiony dużo, dużo później... Nie porywa ludzi, nie podsłuchuje, ale jest jednym z najważniejszych ludzi w WB (jak w książce). Mycroft w książce opisywany jest jako dość tęgi, mężczyzna, inteligentniejszy niż Sherlock tyle że bardziej leniwy w kwestii ruchu... Serialowy Myc' miewa kłopoty z wagą, ale jak widać w ostatniej serii dzielnie z nią walczy. Co ciekawe książkowy Sherlock podziwia swojego brata... a serialowy nazywa go "arcywrogiem"... Mycroft serialowy jest bardziej podobny do Mycrofta z filmu "Prywatne życie Sherlocka Holmesa", gdzie występuje on jako postać dość makiaweliczna. W książce starszy Holmes jest założycielem klubu skupiającego najbardziej antyspołecznych ludzi z Londynu, w serialu zawiaduje służbami specjalnymi (też są pewnie dość antyspołeczni ;)).

G.Lestrade
W pierwszym opowiadaniu jest jednym z dwójki policjantów zajmujących się sprawą "morderstw". Drugim jest inspektor Gregson...myślę że po ostatnim poście nie muszę się bardziej rozwodzić na ten temat...

Jeff Hope
Ten zły... W książce nazywał się Jefferson Hope i pochodził ze Stanów Zjednoczonych, a do Londynu przybył szukać zemsty za śmierć ukochanej kobiety. Jego historia jest długa i zajmuje spora część opowiadania, ponieważ przyznaje się do winy w obecności kilku bohaterów, a Watson wszystko rzetelnie przekazuje czytelnikom. Co go łączy z serialem? Dwie pigułki. Nie chciał mordować, gdyż jego ofiary na to nie zasługiwały dlatego w imię sprawiedliwości bożej podawał im dwie pigułki... jedną nieszkodliwą i jedną truciznę. Na szczęście opatrzność była po jego stronie i ci gorsi wybierali złą tabletkę. Z racji wypełnienia misji chciał poddać się karze, ale podobnie jak serialowy Jeff miał tętniaka i zmarł niedługo po przesłuchaniu.... W przeciwieństwie do serialu John mu nie pomógł w podróży na tamten świat...

Ważnym elementem związanym z tą postacią jest obrączka. W książce zabrał ją z palca swojej ukochanej (dokładnie z jej zwłok), która została poślubiona przez innego mężczyznę (którego oczywiście nie kochała). Obrączka ta była symbolem nieszczęśliwej miłości jak w przypadku różowej damy z Cardiff.

Postaci, które występują w serialu, a nie występują w książce, występują "częściowo" lub występują tylko w książce...
Anderson... antybohater pierwszego odcinka... w książce go nie ma. Pewnie przez to że mamy dwóch inspektorów... co jak co jest autorem stwierdzenia że ofiara napisała RACHE co po niemiecku znaczy zemsta... wiemy co zrobił Sherlock w serialu... kazał szukać Rachel (której imię okazało się hasłem). W książce RACHE to prawdziwa niemiecka zemsta... właściwie to nieprawdziwa bo Sherlock od razu stwierdził że to nie Niemiec to napisał bo użył innej "czcionki". Znowu przeciwieństwo kanonu.

Sally Donovan też jej nie ma,.. no gdzie kobieta w policji w XIX wieku. Pojawia się postać Sally, ale jako imię kobiety która "szukała obrączki". Tyle o Sally...
Ciekawostka: jej rzekoma mata na nazwisko Sawyer... jak dziewczyna Johna z drugiego odcinka... ale to tylko luźne powiązanie a nie jkaś prawda objawiona. Imiona były inne ;)

Molly Hooper
Nie istnieje w książce, jak mówiłam kobiety miały inne rzeczy na głowie... a nie grzebanie w zwłokach. Pielęgniarka owszem ale nie w kanonie. Jedynym sensownym powiązaniem wydaje mi się nowela pt. "Lady Molly ze Scotlandyardu", która powstała w podobnym czasie co Sherlock Holmes (na kanwie rozwijających się wówczas powieści detektywistycznych". To też raczej luźna aluzja. Książki nie czytałam, a sama postać nie nazywa się raczej Hooper, kto wie. Jak się dowiem czegoś więcej uzupełnię dane. Osobiście wydaje mi się że konieczna była postać kobiety na którą działa urok Sherlocka, bo kto inny by go wpuścił do prosektorium...

Gladstone - buldożek Watosna, nie istniej w serialu... pewnie jego obecność byłby dość kłopotliwa w końcu to istota żywa, którą trzeba się zająć. Ciekawe co się stanie z dzieckiem Watsona jak nawet psa nie dali.... chyba że Sherlock dostanie psa żeby miał nowego przyjaciela zamiast Watsona... w końcu wiadomo że SH ma słabość do psów

Inny pies - jedna z ofiar Sherlocka... w książce to nie Sherlock chce spróbować tabletki tylko... podaje ją schorowanemu psu... ot eksperyment na żywym organizmie. Mimo że zdychał i w sumie mu ulżył, byłoby to dość smutne :(

Ofiara w różu
W książce to mężczyzna, powiązany z mormonami. Jest jedną z ofiar śmiertelnej tabletki. ACD mocno nabruździł w kwestii mormonów. Przedstawił ich w dość niekorzystnym świetle i jak głosi legenda przeprosił ich za to... (oficjalnie).

Jim Moriarty - w książce ACD nawet pewnie nie pomyślał że go stworzy, w serialu już na tym etapie pociąga za sznurki...

Wiggins - już w pierwszym opowiadaniu czytelnik poznaje bezdomne dzieciaki, które pomagają Holmesowi, w tym ich samego herszta :)

Inne wieści:

nóż i listy - widać w serialu jak Holmes traktuje pocztę :) w książce czyni to w ten sam sposób

"skąd wiedziałeś o Afganistanie?" - Sherlock dedukuje zupełnie jak w książce. Jedyna różnica dotyczy przedmiotu. W książce Sherlock prześwietla Watsona na podstawie zegarka a w serialu po smartfonie... a i brat Johna - Harry... jest siostrą...

"Jak możesz to przyjdź, jak nie to też bądź" - hasełko z opowiadania pt. "Ofiara miłości" ("The adventures of crreping man") tam zapisano je w klasycznym telegramie, a tu w smsie.

"The game is on!" - ten słynny frazes pojawił się w innym opowiadaniu (The adventures of the Abbey Grange) gdzie Sherlock budzi Watsona krzycząc "The game is afoot" dość staromodnie jak sobie przetłumaczycie ;)

Pałac myśli - właściwie jego namiastka, Holmes w książce porównuje myśli do pudeł na strychu, które trzeba odpowiednio poukładać :)

Uff... to chyba wszystko, tak jak pisałam twórcy nie skakali jeszcze tak mocno po temacie, jak w późniejszych odcinkach. Za wszelki chaos przepraszam, za dużo myśli... na raz. Tradycyjnie jak coś mi się zaświeci to dopiszę. Za słowa uznania raz jeszcze raz dziękuję, dzięki nim czuję się jak "przewodnik światła" :). Ciąg dalszy nastąpi...

Kei_Kei

Oczywiscie zapomniałam dodać, źe Amerykanin, którego
SH zatrzymał w taksówce jest nawiązaniem do tego źe w ksíażce wątek ameerykański był bardzo ważny a sam Jeff był Amerykaninem (znowu na odwrót :))

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

Świetna rzecz:) Przyłączam się do podziękowań i ukłonów:) Czekam na więcej.

A o Mike'u Stamfordzie pomyślałam sobie dokładnie to samo - pomnik mu postawić i zapisać jego imię w historii złotymi zgłoskami.

Kei_Kei

"być może znanych, być może nie...się okaże."
Ja tam nic nie wiem : ) xd

"Postać najwierniej odwzorowana :). W książce jest troszeczkę młodszy, ale co tam."
O, a myślałem zawsze, że chodzi o starszego typka. To z 'trzyfajkowcem' też dobre, nieźle to wykombinowali.

"Co do Sherlocka to w serialu zabrał ze sobą Watsona ze względu na jego wiedzę medyczną, a w książce żeby Watson się nie nudził..."
hahaha, dobre xD

"Mycroft w książce opisywany jest jako dość tęgi, mężczyzna, inteligentniejszy niż Sherlock tyle że bardziej leniwy w kwestii ruchu... "
Wow, inteligentniejszy? W serialu, oprócz pewnej sceny z 3-iego sezonu, można wywnioskować, że potrzebuje Sherlocka w wielu sprawach. Ale może to tylko ja..
Dobre też, że w książce założył klub najbardziej antyspołecznych ludzi gdzie w serialu mówi tak tylko o Sherlocku, jaki to on antyspołeczny <bodajże Mycroft mówi, że on nie jest, dla odmiany> i nie pamiętam już dokładnie, ale chyba nawet nawiązał co by Sherlock założył takowy klub <ale to albo sobie dodałem albo rzeczywiście tak było, poprawcie mnie jeśli się mylę>.

Molly nie w kanonie, no proszę : )

""przewodnik światła" "
Jesteś przewodnikiem światła po świecie serialowego <angielskiego> Sherlocka : )

ocenił(a) serial na 10
matiiii

,,Wow, inteligentniejszy? W serialu, oprócz pewnej sceny z 3-iego sezonu, można wywnioskować, że potrzebuje Sherlocka w wielu sprawach. Ale może to tylko ja.. " - ja zrozumiałam w inny sposób fakt, że Mycroft potrzebuje Sherlocka. Po pierwsze, Mycroft jest leniwy i nie lubi pracy w terenie( mówi o tym raz czy dwa), po drugie nie ma czasu na pracę w terenie - w przypadku jednej sprawy napomyka coś o wyborach koreańskich. No i wiadomo, że jako rząd Wielkiej Brytanii z pewnością ma wiele na głowie... Po drugie, zwraca się do swojego brata, gdyż wie, że zaraz po nim ( lub na równi z nim) to Sherlock jest najbardziej inteligentnym człowiekiem i z pewnością szybko i skutecznie poradzi sobie z zadaniem, czego raczej nie można oczekiwać po ludziach nie-Holmesach.

Pani_Zima_1989

Twoje uzasadnienie jest świetne - muszę spojrzeć na to z tej strony <ależ dziwne wrażenie odniosłem, haha> : )

Pani_Zima_1989

Serial chyba jednak próbuje przedstawić Mycrofta jako "zaraz po" Sherlocku - pod koniec 2x01 Mycroft wspomina coś o tym, że jest pewien śmierci Adler na tyle, że "potrzeba by Sherlocka Holmesa", żeby wyprowadzić go w pole" (dokładnego cytatu nie pamiętam). Co, oczywiście, się sprawdza ;)

Maciejas

ACD podaje też zawód Mycrofta - i to nawet dwa razy - w "Greckim Tłumaczu" Sherlock opisuje go jako kogoś w rodzaju księgowego w urzędzie, za to w "Planach Bruce-Partingtona" jest już kimś w rodzaju wszechstronnego analityka na usługach rządu, który czasem decyduje o najważniejszych sprawach w kraju (czyli albo starszy Holmes zmienił zawód i ACD uznał, że nikomu nic do tego, albo po prostu zapomniał kim zrobił Mycrofta wcześniej).

Przy okazji w 2. odcinku 2. sezonu jest nawiązanie do "Greckiego Tłumacza" - jedna z historyjek w blogu Watsona nosi tytuł "Geek Interpreter" ;-)

Kei_Kei

Klasycznie dopada mnie skleroza....

Jefferson Hope czyli pan taksówkarz...w książce, kiedy pracował w Anglii był dorożkarzem - czyli dostał nowszy pojazd :)

Mąż Pani Hudson.... w kanonie książkowym wiadomo że był i zmarł w jakiś bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Nie handlował ziołem ani innymi substancjami, a Sherlock w niczym mu nie pomagał ;) Sama pani Hudson była postacią nie opisaną, nawet nie do końca wiadomo jak wyglądała i ile miała lat (prawdziwi, zapaleni fani sugerują przedział między 30 a 40 rokiem życia).

Co do wieku to faktycznie, przeważnie myśląc o Sherlocku widzimy dojrzałego mężczyznę w towarzystwie tęższego (czasem tępego) pana. Na taki pogląd miała wpływ jedna z filmowych adaptacji. Faktycznie SHi JW spotkali się w przedziale wiekowym 26-28 lat (Watson jest o ok. 2 lata starszy).

Kei_Kei

Oglądałem może ze 2 filmy z Sherlockiem <wliczając w to najnowsze dzieła z RDJ xd> i chyba stąd moje wrażenia <albo w starych filmach o Sherlocku przedział wiekowy był zawyżony, albo w tamtym okresie czasu ludzie tak wyglądali xd>.

Dzięki! To nie skleroza, pisz kiedy masz na to ochotę : )

ocenił(a) serial na 10
matiiii

może jeśli chodzi o wiek Sherlocka to masz takie wrażenie, iż był on starszy niż 26 lat, ponieważ w innych serialach, aktorzy byli tacy bardziej z dystansem, zupełnie inni, niż ci nam współcześni :)

seattlee

Możliwe, albo po prostu aktorzy 'starzej' wyglądali xd

ocenił(a) serial na 10
matiiii

W jednym z wywiadów Moffat mówił o wyborze Cumberbatcha na Sherlocka. Powiedział coś w stylu, że Sh powinien być early-thirties, ale mało któremu aktorowi z tego przedziału wiekowego udaje się oddać "uduchowienie", skupienie czy szerlokowatość generalnie. I pewnie dlatego zawsze wybierano osoby "starsze", które są juz bardziej stateczne, choć tym samym tracą na młodzieńczości (czego nie da się powiedzieć o CB - idealne połączenie skupienia i młodzieńczej wesołości).
Zresztą z wiekiem jest w serialu problem. Kiedy zaczynano, aktorzy mieli idealny wiek - ok. 30 lat. Sherlockowi dawałabym nawet mniej, powiedzmy 28? Kręcenie 2 sezonów zajęło, powiedzmy 4 lata, a tymczasem w serialu minęło tylko 18 miesięcy! (Scena w Reichenbach, na samym początku) Co gorsza, 4 sezon będzie kręcony za 2 lata, czyli kiedy Cumberbatch będzie miał 39 lat, a Martin jakieś 40-kilka. Nie chce być złośliwa, ale nawet facet z wiekiem sie rozkłada, o ile Freeman nie musiał nic ze sobą robić, to Cumberbatch jednak do roli musiał mocno, mocno schudnąć. I wspaniałe efekty widać w 1 sezonie, a także drugim ;) ale potem przyszła siłka do Star Treka i kilka innych produkcji, do których specjalnie przybierał w mięśniach. Zresztą w kilku odcinkach widać, jak koszula ledwo się na nim zapina. I to będzie jeszcze problem, bo Cumberbatch nie jest typem chudzielca...

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

"Co do Sherlocka to w serialu zabrał ze sobą Watsona ze względu na jego wiedzę medyczną, a w książce żeby Watson się nie nudził."
Poważnie? A nie na odwrót? Z kilku opowiadań, które znam, pamiętam raczej obraz Sherlocka od czasu do czasu mówiącego jakiś komplement pod adresem przyjaciela i próbującego jakoś umotywować potrzebę ciągania go za sobą, choćby właśnie jego doświadczeniem lekarskim. Z serialu na odwrót.

ocenił(a) serial na 10
Lidka_q

ACD musiał wymyślic jakiś powód, żeby zabierać Watsona "w teren", zeby ten mógł później opisać to w swoim pamiętniku. Jednocześnie sam nie mógł brać udziału bezpośrednio w akcji, a jedynie obserwować, bo tak wynikało z koncepcji postaci.

Tymczasem współczesna wersja również naciąga wydarzenia, ale chemia między chłopakami jest autentyczna i niewiktoriańska - dzięki temu serial rządzi.

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

Ogólnie bardzo Ci dziękuję za twoje rozważania, one nadają jakiś sens oglądaniu tego serialu. ;) Pozwalają mi się połapać, bo szczerze mówiąc wydaje mi się, że serial ten można dobrze odebrać tylko albo nie znając nic z oryginałów Doyla, albo znając je znakomicie, tak jak ty. ;)

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

Rache - w powieśc był to napis na ścianie wypisany ręką mordercy jego własną krwią. Napis znajduje Lestrade uważając, że w morderstwo zamieszana jest kobieta o imieniu Rachela. To Holmes zwraca uwagę, że Rache to po niemiecku "zemsta" i uważa za śmieszne szukanie jakiejś wyimaginowanej kobiety :) a wszyscy wiemy, że w serialu znajomością języka niemieckiego wykazuje się Anderson i że jego teoria jest wprost wyśmiana przez Sherlocka :)

W powieści pojawia się również wątek ogłoszenia, które daje do gazety wieczornej Sherlock w imieniu Johna w sprawie znalezionej na miejscu zbrodni obrączki, którą zgubił najprawdopodobniej morderca. W serialu przedmiotem "sporu" jest telefon ofiary i to z niego został wysłany sms do mordercy.

Jefferson Hope (będący książkowym mordercą) zabija swoje ofiary z powodu zemsty za śmierć swojej ukochanej Lucy i jej przyszywanego ojca, ma też chorobę serca i w każdej chwili może umrzeć, w Londynie pracuje jako dorożkaż. Serialowy zabójca zaś jest taksówkarzem, zabija, by zdobyć pieniądza dla swych dzieci i ma tętniaka mózgu - w każdej chwili może umrzeć.

Mam nadzieję, że udało mi się wnieść coś nowego do dyskusji, za ewentualne powtórki informacji przepraszam :)

Kei_Kei

Kolejna niedziela, pora rozpracować kolejny odcinek... bardzo mocno chciałabym rozpisać się na jego temat... ale w sumie "niewiele" rzeczy jest tutaj "kanonicznych"...

Tytuł: Blind Banker...nie istnieje w sumie opowiadanie, które mogłoby być inspiracją dla tego odcinka. Patrząc na polskie tłumaczenia tytułów opowiadań "tematycznie" najbardziej zbliżony byłby tytuł "Pracownik biura maklerskiego", ale pod względem fabularnym nie mają ze sobą wiele wspólnego.

Postacie:
Tutaj również... pojawia się pewien problem, ponieważ żaden z bohaterów przedstawionych w odcinku nie ma swojego odpowiednika w książce. Holmes wprawdzie współpracował z wieloma detektywami (innymi niż Gregson i Lestrade) ale nie dane było mu pracować z serialowym detektywem... ale być może chodziło właśnie o pokazanie tego, że na świecie (a przynajmniej w Londynie) istnieją też inni inspektorzy, a wprowadzenie "kanonicznego" nazwiska narzucałoby jakieś "zobowiązania fabularne".

Jedynymi istotnymi postaciami są przedstawiciele "świata ulicy" tacy jak m.in. specjalista od graffiti. To nawiązanie do pomocników Holmesa z którymi współpracował w książce.

Kolega ze studiów... Sherlock kolegów miał niewielu. W książce wspomina, że miał tylko jednego przyjaciela z czasów studiów (oczywiście nazywał się inaczej...), a z resztą ten z serialu to taki wątpliwy kolega... Będąc przy studiach warto chwilę poświęcić edukacji Sherlocka. W książce istnieje jest sprecyzowane co studiował Sherlock. Istnieje nawet pewne twierdzenie, że Sherlock studia rozpoczął ale nie zakończył. Sezon trzeci sugeruje, że miał coś wspólnego z chemią... ale z kolei w pierwszym sezonie Sherlock "ma kolegę" - zajmującego się finansami... drogi są cztery... 1. angielskie studia są bardzo mało precyzyjne i rozległe tematycznie, 2. Sherlock i Sebastian znają się na zasadzie "kolegów z akademika" - nie muszą studiować na jednym kierunku, ale znają się z uczelni (wątpliwe, znając towarzyskość Sherlocka), albo chodzili na wspólne kursy, 2. twórcy serialu zaczynają mieć sklerozę jak ACD i knocą (mniej lub bardziej celowo), 4. Sherlock miał rozległe horyzonty myślowe, ale szybko się nudził i często zmieniał kierunki studiów. Do koloru do wyboru. O stanie wiedzy Sherlocka napiszę przy następnej okazji, kiedy będzie na to miejsce :)

Fabuła:
Bardzo luźno nawiązuje do dwóch opowiadań związanych z szyframi.
Są to: "Dolina strachu", a szczególnie jej pierwszy rozdział i "Tańczące sylwetki".
W przypadku pierwszej z nich można odnaleźć nawiązanie do kodu, który można odczytać za pomocą książki. W przypadku serialu to przewodnik po Londynie (od A do Z") (pamiętam, że widziałam go w jakimś innym serialu/telewizji :)), w książce jest to Almanach Whitakera wydawany od 1868 roku. Opisuje się w nim różne wydarzenia i fakty, które miały miejsce w danym roku. Oczywiście w książce odnalezienie właściwej książki też nie jest proste. Wspomina się o Biblii i almanachu na nowy rok. Fabularnie akcja ma miejsce 7 stycznia, więc Holmes założył że autor szyfru korzystał z wcześniejszego wydania i w ten sposób rozszyfrował zagadkę :).

W "Tańczących sylwetkach" Holmes ma do czynienia z serią kodów przedstawiających tańczące ludziki. To nawiązanie do serialowego szyfru chińskich handlarzy (i tu obrazek i tu obrazek - w rozumieniu człowieka nie korzystającego z pisma "piktograficznego"). W książce wiadomości znajdowane były w różnych miejscach na ścianach, parapetach, zegarach słonecznych....itp. w serialu też oberwało się dziełom sztuki, ścianom, itd. w przypadku tego opowiadania zaszyfrowana wiadomość przeznaczona była do odczytania przez Amerykankę (żónę klienta) - córkę szefa mafii z USA, którzy posługiwali się tym szyfrem. W serialu USA zostało przemianowane na Chiny... Amerykanaka znająca szyfr może być pewnym odniesieniem do Soo Lin Yao,która znała znaczenie kodu handlarzy lub do Sary, która podsunęła Sherlockowi sposób odczytania kodu (ale to moja bardzo luźna interpretacja).
Moja jeszcze luźniejsza interpretacja popycha mnie w kierunku Mary Morstan... po trzecim sezonie to opowiadanie miesza mi w głowie. Owa Amerykanka przybywa do Anglii, wychodzi za mąż za Angielskiego szlachcica, ale w przeddzień ślubu wspomina że ma za sobą nieciekawą przeszłość (córka mafioza). Oczywiście nie mówi o niej mężowi (zostawia ją za sobą), po czym dostaje zaszyfrowane (szantażujące ją wiadomości) i jeszcze pali list z USA w kominku... tu widzę przekombinowaną scenę z ostatniego odcinka trzeciej serii - ale to może być tylko moja chora wyobraźnia...

Jak już wspomniałam w serialu zdecydowano się na Chiny, w oryginalnych opowiadaniach ACD często sięgał po egzotyczne wątki. Kiedy powstawał Sherlock, Imperium Brytyjskie było bardzo rozległe. W nowelach powszechne były nawiązania do Indii, Stanów i innych miejsc powiązanych z Wielką Brytanią. Sherlock dość często zmagał się z przedstawicielami różnych organizacji (mniej lub bardziej groźnych) - Masonów, Mormonów, mafii a nawet Ku Klux Klanu. Więc czemu nie chińscy przemytnicy :) ?

Patrząc na konstrukcje opowieści o Holmesie, są przeważnie dość schematyczne. Wiele historii wbrew pozorom wcale nie koncentruje się na morderstwach, czasem sprawy związane są szantażem, czasem pojawiają się sprawy które praktycznie rozwiązywane są w fotelu :).Dwa inne typy opowieści pokazane są w opisywanym odcinku.
Po pierwsze fabuła typu "locked-room", czyli coś dzieje się w zamkniętym pomieszczeniu - teoretycznie niemożliwe jest wykonanie jakiejś czynności z zewnątrz - mieszkanie Soo Lin Yaoo lub muzeum (lub "scena prysznicowa" z "The sign of three").
Po drugie fabuła koncentrująca się na poszukiwaniu ukrytego (zwykle cennego przedmiotu) - w serialu spinka, w książkach można znaleźć podobne pomysły m.in. w opowiadaniach o popiersiach Napoleona lub o pewnym niebieskim klejnocie ukrytym w gęsi (spragnionych wiedzy jak zwykle odsyłam do lektury książki :)).

Jako ciekawostkę dodam że nakręcone były także sceny, w których Sherlock odnosi spinkę do muzeum, a John oddaje czek od Sebastiana Andemu (chłopak z muzeum) - Soo Lin Yaoo staje się w ten sposób sponsorem muzealnym. Drugą wyciętą sceną była scena początkowa kiedy to Van Coon barykadował się w swoim mieszakniu. Co do pierwszej z nich w sumie to może mało szlachetne, ale przynajmniej chłopców z 22 B stać na opłacenie rachunków :)

Praktyka lekarska Johna. Biedny doktor pracował też w książce, ale powrócił do czynnej praktyki dopiero po śmierci Sherlocka i kiedy był żonaty. Trudniej wyjaśnić jest co się działo kiedy mieszkał z Holmesem, miał swoją rentkę ale możliwe że był w pewnym sensie "utrzymankiem" Holmesa ;p... tzn. opłacanym współpracownikiem.

John i kobiety - książkowy doktor był "tym bardziej romantycznym", puśćcie sobie reklamę pewnej sieci telekomunikacyjnej z mózgiem i sercem w rolach Sherlocka i Johna i wszystko będzie jasne. Watson miał do czynienia z kobietami z "trzech kontynentów", miał żonę (lub kilka). W serialu (aż do sezonu 3) wstępował w mało udane związki (ciekawe dlaczego mało udane ;))... Jak Mary przeżyje w czwartym sezonie to z tym może być krucho z wykorzystywaniem Johna do choćby "celów wywiadowczych" w przypadku kobiet. Pożyjemy zobaczymy.

Holmes i sztuki walki - na początku widzimy jak Sherlock walczy z pewnym zamaskowanym osobnikiem wymachującym kindżałem. Książkowy Holmes nie uprawiał sportu dla samego "uprawiania", ale wiadomo że był biegły w sztukach walki... boksie i w baritsu (które podobno pomogło mu pokonać pewnego złego profesora :)).

To w sumie chyba tyle...jako bonus do poprzedniego odcinka, dodam że przyjacielska czaszka Sherlocka... nazywa się Billy. Dużo tych Billich, ale na szczęście w trzecim sezonie okazuje się że jakiś Billy żyje :).

Przeglądając ponownie opisane powyżej opowiadania czuję że być może pewne wątki w nich zawarte mogą powrócić w czwartym sezonie, ale z tym nigdy nic nie wiadomo...

Na zakończenie dodam, że kolejna część mojego wywodu pojawi się prawdopodobnie z tydzień. Raz jeszcze dziękuję moim wspieraczom, za chaos i błędy jak zwykle przepraszam i do kolejnego postu...

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

kawał świetnej roboty! Dziękuję :)

Kei_Kei

Dziękować : )

Fajna analiza o studiach Sherlocka – wybieram opcję nr 4 xD

„Amerykanaka znająca szyfr może być pewnym odniesieniem do Soo Lin Yao,która znała znaczenie kodu handlarzy lub do Sary, która podsunęła Sherlockowi sposób odczytania kodu (ale to moja bardzo luźna interpretacja).”
Luźna, ale najprawdopodobniej najbardziej trafna : )

„Moja jeszcze luźniejsza interpretacja popycha mnie w kierunku Mary Morstan... po trzecim sezonie to opowiadanie miesza mi w głowie. Owa Amerykanka przybywa do Anglii, wychodzi za mąż za Angielskiego szlachcica, ale w przeddzień ślubu wspomina że ma za sobą nieciekawą przeszłość (córka mafioza). Oczywiście nie mówi o niej mężowi (zostawia ją za sobą), po czym dostaje zaszyfrowane (szantażujące ją wiadomości) i jeszcze pali list z USA w kominku... tu widzę przekombinowaną scenę z ostatniego odcinka trzeciej serii - ale to może być tylko moja chora wyobraźnia...”
Jak się tak nad tym zastanowić – być może tak, być może nie xP Co nie umniejsza, że może być coś na rzeczy kiedy twórcy serialu pisali scenariusz i przekonamy się w 4-tym sezonie.

„Co do pierwszej z nich w sumie to może mało szlachetne, ale przynajmniej chłopców z 22 B stać na opłacenie rachunków :)"
xD

„Holmes i sztuki walki - na początku widzimy jak Sherlock walczy z pewnym zamaskowanym osobnikiem wymachującym kindżałem. Książkowy Holmes nie uprawiał sportu dla samego "uprawiania", ale wiadomo że był biegły w sztukach walki... boksie i w baritsu (które podobno pomogło mu pokonać pewnego złego profesora :)).”
Pozwolę sobie dodać swoją osobistą ocenę tego motywu <oglądałem 3 sezony ‘hurtem’ więc może wychwyciłem coś, co z odcinka na odcinek nie da się wychwycić>, mianowicie: w 1 sezonie Sherlock to ciamajda, jeśli chodzi o sceny walk – od drugiego sezonu już jest o NIEBO lepiej <ocenianie np. części ciała, gdzie uderzyć dla przykładu>, i tak do sezonu trzeciego włącznie. Myślę, że przy 1-wszym sezonie nie wiedzieli twórcy serialu, co chcą z Sherlockiem zrobić w takich scenach.. :x

„To w sumie chyba tyle...jako bonus do poprzedniego odcinka, dodam że przyjacielska czaszka Sherlocka... nazywa się Billy.”
Haha, dobre – Billy Bones xD

ocenił(a) serial na 10
matiiii

Nie powiedziałabym, że Sh był ciamajdą.
Blind Banker - dał radę gościowi w turbanie (prześmieszna scenka!). No i wdrapał się na schody przeciwpożarowe, a John mógł sobie tylko popatrzeć...
Ocenianie wrażliwych punktów ocenianiem. Nie da się z tej sceny nic powiedzieć, bo Sh użył przede wszystkim intelektu - zmniejszył liczbę agentów do jednego (co za idioci), potem obezwładnił go i następnie uszkodził, ale gość był związany. Coś takiego każdy może zrobić (btw, jedna z moich ulubionych scen! Mimika Sh była porywająca, jak rzadko!). Za to w Belgravii "bił się" z Johnem w ciamajdowaty sposób.
Najwięcej przemocy ma rzeczywiście 3 sezon, ale tu John gra pierwsze skrzypce, Sh tylko raz przygwoździł brata będąc na haju (ah, czemu nie Janine...?). Coś poza tym?

Kei_Kei

"Holmes i sztuki walki - na początku widzimy jak Sherlock walczy z pewnym zamaskowanym osobnikiem wymachującym kindżałem. Książkowy Holmes nie uprawiał sportu dla samego "uprawiania", ale wiadomo że był biegły w sztukach walki... boksie i w baritsu (które podobno pomogło mu pokonać pewnego złego profesora :)). "

Jest jeszcze mowa o tym, że oprócz boksu trenował szermierkę. W serialu, nad jego łóżkiem wisi certyfikat mistrzowski judo (2x01).

Luźne a propos złego profesora - nie tęsknię za wskrzeszeniem Moriartyego - czekam na Sebastiana Morana, może będzie jeszcze fajniejszy, niż Moriarty.
I jeszcze w ramach "chaosu", bo nie chcę mnożyć postów ;-) Po swojej książkowej "śmierci" SH odbył podobną wędrówkę po świecie (Nepal itp.), jak Sherlock w "Many Happy Returns"

miau

Nie chciałabym spoilerować, ale podejrzewam że i tak już dużo rzeczy wypaplaliśmy... Nie wiem czy udało Ci się obejrzeć 1 odcinek trzeciej serii... ale Moran już się tam pojawił... i osobiście jego postać mnie bardzo rozczarowała... Taki z niego "zabójca/snajper/prawa ręka Moriartego" jak z koziej **** trąba.... Mary Morstan "ma większe jaja" niż on. Kto wie może to celowy zabieg twórców? Od Morana do Morstana krótka droga...

Kei_Kei

Lord Moran chyba nie miał tam podanego imienia, więc nie ma pewności, czy to Sebastian, czy jego np. brat, za którego S. przyjdzie się mścić w 4 serii. No chyba, że imię mi umknęło, bo jak się okazuje nie zwróciłam też uwagi przy pierwszym oglądaniu na mimochodem rzuconą przez Sherlocka podczas wychodzenia z jakiegoś teatru "Kuracji Morskiej" (mójboszsz...). Dobrze, że przy drugim oglądaniu wyłapałam spod lektora "treatment", co otworzyło właściwą szufladkę. Dotąd zastanawiam się też z czym powiązać "Pępkowe Morderstwo" - oryginał nazwy tak skutecznie zagłusza mi lektor, że nie mam pojęcia, co Cumberbatch tam mówi.

Kei_Kei

Zgodnie z tradycją, pora na odszyfrowanie ostatniego odcinka pierwszej serii. Dziś na pierwszym planie „Wielka gra”.

Tytuł:
„Wielka gra jest nawiązaniem do popularnego swego czasu polskiego teleturnieju prowadzonego m.in. przez Stanisławę Ryster” chciałoby się powiedzieć…. ale niestety nie byliśmy inspiracją dla tego tytułu... ;p
Fani jak zwykle idą dwoma torami, pierwszy z nich zakłada że każde wyzwanie dla Sherlocka było swego rodzaju grą (w książce często grywał z braciszkiem w „dedukcję”),pamiętamy wszyscy słynne „The game is on”, a że w ostatnim odcinku pierwszej serii, wątków jest faktycznie dużo gra stała się po prostu „great”.
Drugi kierunek jest bardziej poważny, a mianowicie w kręgu Sherlockowych maniaków istnieje sformułowanie „Sherlokiańskiej” lub „Holmesiańskiej gry”. Polega ona na…. próbie chronologicznego uszeregowania poszczególnych opowiadań. ACD jak wiadomo stał się niewolnikiem swojego dzieła, tworzył je przez szereg lat, z większymi lub mniejszymi przerwami. Knocił, mieszał i przez to się narobiło. Opcji jak to po kolei leciało jest bardzo dużo. Dodatkowym aspektem tej gry, jest próba stworzenia biografii głównych bohaterów, wiążąca się i wynikająca z fabuły opowiadań.

Co do wątków występujących w tym odcinku, to inspiracji książkowych jest dość dużo:

Sherlock i astronomia…
Nasz serialowy bohater wyznaje, że nie interesuje go astronomia. Wątek ten zaczerpnięty został z pierwszego opowiadania „Studium w różu”. Holmes wykazuje się w nim niezwykłą ignorancją i uważa że obojętne mu jest co krąży wokół czego, czy Słońce wokół Ziemi czy też na odwrót. Watson wykonuje nawet listę dziedzin i stopień ich opanowania przez swojego współlokatora. I tak np. Sherlock nie zna się dokładnie na gleboznawstwie, ale wie która gleba pochodzi z którego kawałka Londynu, botanikę zna od strony roślin trujących, wiedza z anatomii jest spora ale nieusystematyzowana… l mogłabym tak jeszcze trochę powypisywać, ale Watson zrobił to lepiej w pierwszym opowiadaniu, więc jak zwykle odsyłam Was do literatury. Na szczęście nasz serialowy bohater szybko się uczy i po wizycie w obserwatorium wie potrafi nawet rozróżniać supernowe…

:)
Uśmiechnięta buźka, dość sympatyczny znaczek. Nie wiadomo kiedy został namalowany, wiadomo tylko tyle, że po tym jak panowie z 221B znaleźli się w posiadaniu żółtej farby w sprayu. Być może Sherlock bardzo mocno się nudził, a że był artystą…. :) Tak, czy owak ubrany w słynny Sherlockowy szlafroczek strzela sobie do owej uśmiechniętej twarzyczki. Książkowy Holmes też miewał w zwyczaju strzelanie do ścian, tyle że był bardziej patriotyczny gdyż w „Rytuale Musgrave’wów” stworzył inicjały VR, które oznaczały Victoria Regina (Królową Victorię). W serialu zastąpiono ją smilem. Być może to moja kolejna nadinterpretacja, aczkolwiek niedawno czytałam swoją książkę o znaczeniu symboli i natknęłam się na pochodzenie owego znaczku. Powstał on w latach 60 XX wieku i związany był z hippisami. Co ciekawe oznaczano nim miejsce, w którym można było nabyć i/lub spożywać narkotyki… Później jego znaczenie stało się dość oczywiste więc zniknęło, po to żeby pojawić się w latach 80-tych, jako oznaka „dobrego nastroju”. Kto wie co twórcy mieli na myśli. Swoją drogą Holmes jest dość sprzeczny, zarówno w książce jak i w serialu. Watson stwierdza w pierwszym opowiadaniu że Holmes na polityce się nie zna (nie miał jeszcze brata w rządzie..) ale wie że krajem rządzi królowa. W serialu w ostatniej serii będąc pod wpływem alkoholu zastanawia się nad istnieniem króla WB… mimo iż wie że jest królowa… no chyba że w jego mniemaniu Mycroft to królowa… czort go jeden wie…zrzućmy winę na alkohol…

„Pięć pestek pomarańczy”
To tytuł jednego z opowiadań, w którym ofiara dostaje w ramach ostrzeżenia pestki pomarańczy. Współczesne serialowe nawiązanie odnosi się do słówka pips – sygnałów dźwiękowych, wyznaczających czas Greenwiwich. To takie pykanie w radiu, można je też usłyszeć w radiu polskim, szczególnie ok. godziny 12. Pips oznacza zarówno po polsku jak i po angielsku – pestkę. W serialu za każdym razem telefon sygnalizował wiadomość mniejszą ilością pestek…

Mój blogger…
W serialu Sherlock zwraca się do Johna słowami że „I would be lost without my blogger”. Jak bardzo Sherlock jest zagubiony bez swojego bloggera możemy się przekonać w trzecim sezonie, chłopak jest całkiem nieogarnięty i robi straszne głupoty. Oryginalne powiedzonko pochodzi ze „Skandalu w Bohemii”, kiedy to Holmes mówi do Watsona że nie poradzi sobie bez „swojego Boswella”. Jeśli macie inne polskie tłumaczenie możecie natknąć się na tekst o kronikarzu z pominięciem nazwiska… Wspomniany pan był bardzo znanym biografem innego bardzo znanego pana, a mianowicie Samuela Johnsona – pisarza, poety…. Pomimo, że Sherlock często robił wyrzuty Watsonowi odnośnie jego stylu pisania, w jednym z opowiadań przyznaje że się mylił, a i z powyższego zdania wynika jak cenił sobie towarzystwo dobrego doktora.

Patrzysz, ale nie widzisz…
W serialu Sherlock powiedział tak do Lestrada, w „Sandalu w Bohemii” zwraca się tak do Watsona, po krótkiej debacie na temat liczenia schodów do mieszkania… Na szczęście Sherlock policzył schodki i udowodnił że jego misją jest wiedzieć to, czego nie wiedzą inni  Słońce i Madonna się nie liczą, ot co.

Przytyłaś…
Sherlock lubi dbać o linię swoich znajomych, wytykając im dodatkowe kilogramy… W „Wielkiej grze” ofiarą pada Molly, w trzecim sezonie to John… któremu służy małżeński stan. Jak to mawiał mój znajomy, świeżo poślubiony mężczyzna zaczyna przybierać na wadze ponieważ jest to pierwszy objaw posiadania pasożyta (fakt, najpierw się tyje, potem chudnie) – którym jest żona… Tyle z żenujących żartów forumowicza… W książce słowa te oryginalnie były skierowane do Johna. Dlatego niektórzy fani w pewnym sensie uznają Molly za żeńską wersję Watsona. Znane są adaptacje gdzie Watson wykonywał sekcje zwłok. Trzecia seria przynosi Molly w roli asystentki Sherlocka… wszyscy wiemy jak to się skończyło… to nie było to, więc uważam że był to dowód na poważenie tej teorii.

Papier z Czech…
Podobnie jak dwie powyższe, ta aluzja również odnosi się do „Skandalu…” i dotyczy niezwykłej umiejętności rozpoznawania przez Sherlocka przedmiotów pochodzących z różnych miejsc świata… Teraz dla ułatwienia wszyscy mamy napisane „Made in China” więc nie mamy się jak popisywać.

Moriarty…
Pierwszy odcinek z pokazaniem „tego złego”. W książce James Moriarty był arcywrogiem Sherlocka, szanowanym profesorem matematyki, swego rodzaju odkrywcą praw królowej nauk. Bez wątpienia w książce nie paradował z bielizną na wierzchu w celu zainteresowania Holmesa swoją osobą. W serialu jest „informatykiem”, być może to nowoczesne nawiązanie do matematyki. Panowie starli się bezpośrednio w opowiadaniu „The final problem”, ale o nim wspomnę innym razem. W serialu jak i w książce jest konsultantem „ciemnej strony mocy”.

Sieć bezdomnych
Jest w odcinku wspaniale przedstawiona, w odniesieniu do książki zmienił się średni wiek pomocników. W książce były to przeważnie dzieci/nastolatkowie, tutaj przeciętny „bezdomny” to osoba pełnoletnia. Na szczęście czasy się zmieniły i bezdomne dzieci pojawiają się rzadko, to jednak wciąż źle że zdarzają się bezdomni…

Co o tym sądzisz…
Holmes w książkach miewał tendencję do przepytywania Watsona co sądzi o danej sprawie/dowodzie itd. Tendencja ACD była taka, że Watson coś widział ale przeważnie pomijał fakty, istotne dla sprawy. Był to zabieg podkreślający „zajeb****ść” że się tak wyrażę Holmesa. Watson miewał swoje momenty m.in. w „Skandalu…” i „Sprawie tożsamości”. Ciekawostką jest fakt, że swego czasu ACD stworzył parodię swoich własnych opowiadań. Została on stworzona na potrzeby biblioteki miniaturowego domku dla lalek, który był wyrazem umiejętności brytyjskiego stolarstwa. Wielu znanych autorów tworzyło wówczas miniaturowe książeczki do wspomnianego domku. ACD napisał krótkie opowiadanie (później wydane w normalnym rozmiarze) pt. „How Watson learned the trick”, w którym Watson uprawia sztukę dedukcji, oczywiście jak to zwykle bywa totalnie mu to nie wyszło… Na szczęście jest „Pies Baskervilów”, ale o tym kiedy indziej. Ważna jest też tendencja do tego, że w czasie kiedy Sherlock nie mógł gdzieś być wysyłał tam swojego asystenta. Z racji tego że Sherlock „nie był zainteresowany” sprawą jaką zlecił mu Mycroft, John zajmuje się „sprawą poboczną, która nie była do końca poboczna”. W „Wielkiej grze” John pojawia się w domu brata ofiary. Oczywiście winę zrzuca na kota… ale nawiązanie do zapachu odnosi się do opowiadania „Emerytowany sprzedawca farb”, gdzie Watsona zdziwił zapach farby ale nie powiązał go i "nieszczelną" instalacją gazową – ale to też inny odcinek :).

Pierwsza sprawa Sherlocka…
W tym odcinku Sherlock wspomina swoja pierwszą sprawę, związaną z pewnym pływakiem z egzemą. W książce pierwsza sprawa opowiedziana została w opowiadaniu „Gloria Scott”, i nie było w nim ani słowa o pływaku. Jedyne powiązanie z wodą dotyczy nazwy tytułowego statku i kilku rozbitków… w tym pana o nazwisku Hudson (ale nie tym od Pani Hudson :)).

Wątek ni to poboczny ,ni to główny…
Oś całego epizodu inspirowana jest głównie opowiadaniem „Plany łodzi Bruce-Partington”. Zleceniodawcą sprawy jest Mycroft, który prosi brata o pomoc. Ofiara odnaleziona na torach to agent Andrew West, którego książkowym pierwowzorem był Arthur Cadogan West. Sposób w jaki ów pan znalazł się na torach i inne poszlaki związane z tą sprawą są żywcem przeniesione ze wspomnianego opowiadania. Z kolei osoba odpowiedzialna za jego śmierć, to brat narzeczonej ofiary (prawie jak siostra szwagra brata wujka..). I ten pan też ma swoje alter ego w książce. Jest nim Joseph Harrison, który w książce pojawia się w opowiadaniu „Traktat morski”. Zabiera on w nim tajne plany i tak jak w serialu jest bratem wybranki serca ofiary.

Watson w opałach…
John w serialu jest statystycznie najczęściej porywanym bohaterem pierwszego sezonu… Porywają go praktycznie w większości odcinków... Mycroft w „porywa” go pierwszym, chiński gang w drugim, sam Moriarty w trzecim… w książce miał więcej szczęścia, nikt go nie porywał… Ale w końcu John jest ewidentnie piętą Achillesową serialowego Sherlocka i nikt nie zawaha się go użyć w niecnych celach…

Myślę, że dostatecznie się rozpisałam… Zakładam, że za tydzień będzie dość feministycznie. Do następnego postu :)

ocenił(a) serial na 7
Kei_Kei

dzięki wielkie i czekam z niecierpliwością :)

Kei_Kei

"Tytuł:
„Wielka gra jest nawiązaniem do popularnego swego czasu polskiego teleturnieju prowadzonego m.in. przez Stanisławę Ryster” chciałoby się powiedzieć…. ale niestety nie byliśmy inspiracją dla tego tytułu... ;p"
XD

Dziękować, również czekam na więcej : )

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

To ja sobie jeszcze popiszę, z racji tego, że zapoznałam się już z wszystkimi 9 odcinkami (choć warto by było jeszcze sięgnąć do kanonu ;)).

Sherlock i Moriarty
Panowie najwyraźniej lubili spotykać się nad wodą (jak na mokrą robotę przystało). W serialu umieszczono akcję ich pierwszego spotkania na krytym basenie (właściwie okazało się nie być pierwszym, ale dopiero wtedy Moriarty odkrył swoją tożsamość). W książce spotykają się (chyba nie po raz pierwszy) oko w oko nad ... wodospadem w Alpach o nazwie Reichenbach - ale o tym będzie więcej za trzy odcinki, tam też pokazane zostanie ich zamiłowanie do spotkań "na szczycie", tak pasujących do ich wielkich umysłów. ;)

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

"Ludzie lubią zaprzeczać."
Ten sposób wyciągania informacji przez Sherlocka w opowiadaniach Doyla został pokazany choćby w "Psie Baskervillów", gdzie Sherlock szuka podejrzanych osób wśród gości hotelowych. W tym celu prosi portiera o listę gości (którą dostaje bez problemu, inne zwyczaje miały ówczesne hotele, brak ochrony danych osobowych). Następnie twierdzi, że prawdopodobnie zna te osoby i opisuje swoich rzekomych znajomych, na co portier oczywiście zaprzecza, opisując osoby zatrzymujące się właśnie w hotelu. Podobny trick zastosował serialowy Sherlock na żonie zmarłego biznesmena.

Lidka_q

Ludzie nie tylko lubią zaprzeczać, ludzie lubią też zakłady :) Podejrzewam, że zapomniałam o tym wspomnieć w opisie o "posokowcu" jak to ujął dzisiaj tłumacz, a to takie oczywiste. Jak Sherlock pyta Fletchera o psa, mówi że założył się z Johnem o to, który ma rację. Ten sam motyw pochodzi z książki, z opowiadania o błękitnym korundzie, kiedy to Holmes mówi że założył się z Watsonem, o to skąd pochodzą gęsi (dość istotne w fabule) :) Brytyjczycy to namiętni hazardziści ;p

Kei_Kei

Jeszcze deklarowane 7 pomysłów dotyczących śmierci z ochroniarza z galerii Hickmana - to cytat z "Traktu Morskiego"

Kei_Kei

Skandal w Bohemii

Fantastycznie się złożyło, obiecałam że w tym tygodniu będzie „feministycznie”, a że przed nami dzień kobiet czegóż chcieć więcej jak nie podsumowania epizodu z „kobietą”…. Z góry przepraszam jeśli niektóre wątki będą się powtarzać. Twórcy tak skaczą po temacie, więc stąd te zawirowania.

Nie tracąc czasu…

„Skandal w Belgravii”…
To tytuł pierwszego odcinka drugiej serii wiadomo jakiego serialu. Jest nawiązaniem do pierwszego opowiadania w zbiorze „Przygody Sherlocka Holmesa”. Różnice… jedna znacząca, w książce mamy do czynienia z Bohemią. A z czym to się je? Bohemia to nazwa jednej z krain, którą można porównać obecnie do kawałka Czech. W przypadku Belgravii, to luksusowa londyńska dzielnica (ta sama, na której policję wzywa się strzelając w niebo…). Wersja serialowa odnosi się do miejsca zamieszkania „kobiety”, a książkowa do miejsca z którego pochodzi klient Holmesa.

Sherlock Holmes i kobiety…
Temat jak rzeka, obiekt spekulacji Sherlockian, Holmesian, ludzi którzy zobaczyli film/serial, generalnie wszystkich, którzy spotkali się z postacią Irene Adler. Zanim przejdę do wspomnianej pani, może kilka słów ogólnie na temat kobiet. Oficjalnie, w książce nigdzie nie pada oficjalne sformułowanie, że Sherlock Holmes kochał kiedyś jakąś kobietę… Większość opowiadań widziana jest oczami Watsona, to on opisuje i opiewa pojawiające się wokół kobiety. To John jest „Lady’s trzykontynentalnym man’em”, Sherlock jest kwintesencją umysłu – nie dla niego miłosne uniesienia, o czym w serialu mówi już w pierwszym odcinku. Wspomniana tu kiedyś przeze mnie i innych forumowiczów „biografia” Holmesa zakłada, że Sherlock dość wcześnie stracił matkę i babkę, z którymi był mocno związany emocjonalnie i w ten sposób nabawił się swoistego lęku przed „budowaniem relacji z kobietami” – bo przecież tak łatwo odchodzą. Nie będę się może nad tym mocniej rozwodzić, w końcu „Sherlock Holmes” to zbiór opowiadań o tematyce detektywistycznej, a nie kącik samotnych serc. Psychologię emocjonalną bohatera pozostawiam do interpretacji własnej. Wspomnę tylko, że najbliższymi kobietami w otoczeniu książkowego Sherlocka były Pani Hudson – gospodyni, wspomniana babka, służąca Milvertona – narzeczona na niby. Dwie panie zasługują na osobne zdania. W opowiadaniu „Lwia Grzywa” – opowiedzianym oczami Sherlocka (na emeryturze), to on opisuje jedną z bohaterek tego opowiadania i wynika z niego, że Holmes potrafił docenić kobiecą urodę (ale generalnie uważał kobiety za zmienne, niestałe, itd.). Druga pani to oczywiście Irenka, a o niej poniżej:

Kim była ta pani?

W serialu, ewidentnie domina, taka trochę „Sailor Moon”, lubi karać wszystkich (ale niekoniecznie w imieniu księżyca) najlepiej bogatych. Gadżeciara, nie rozstaje się ze swoim smartfonikiem, zakochana w sobie – kod do sejfu to jej wymiary… Nie wiadomo co by się stało jakby przytyła… wiecie jaki Sherlock jest wrażliwy na punkcie wagi swoich znajomych. W serialu kumpluje się z Jimem, można powiedzieć, że gdyby nie jej telefon to serial skończyłby się po pierwszej serii…

W książce: Amerykanka, solistka Opery w Warszawie (czy Wy też czujecie słowiańską moc tego opowiadania :)?). Ps. Opera z opowiadania wówczas nie istniała… ale że z Warszawy bliżej do Bohemii niż z Londynu ACD zatrudnił ją w Polsce. Po przejściu na emeryturę (przed 30-ką) przeniosła się do Londynu. Jak wychwyciliście, w serialu pada sformułowanie że przyszła na świat w latach 80 – czyli też teoretycznie w czasie „Sherlockowym”, jej wiek powinien zawierać się w tym samym przedziale co w książce. Jedno jest pewne, w książce nie zna się z Jamesem/Jimem M. To raczej nawiązanie do filmu Ritchiego, gdzie ta dwójka ma „wspólne cele”. W opowiadaniu po angielsku, Sherlock miał w zwyczaju mawiać o niej „The Woman”, w serialu to pseudonim „artystyczny” IA – stworzony przez nią.

Kto się zgłasza po pomoc?
W książce to następca tronu Bohemii, który swego czasu strzelił sobie fotkę z IA, a teraz ma się ożenić i nie daj Boże żeby panna młoda i jej rodzina się o tym dowiedzieli…(dobrze że nie było wtedy Facebooka). Wiadomo skandal murowany… W serialu zleceniodawcą pośrednim jest Mycroft, ale początkowe sceny z tekstem „Wasza wysokość…” i cała wizyta w pałacu są nawiązaniem do tego, że mamy do czynienia z monarchią. A że niewiele państw, a już na pewno nie Czechy nie mają króla, BBC umieściło akcję na rodzimym gruncie.

Czego trzeba?
W książce książątko chce zwrotu „kompromitującej” (oczywiście w sensie wiktoriańskim) fotki, w serialu też ma się obyć bez kompromitacji dworu.

Jak to zrobić?
Cała serialowa akcja z księdzem jest praktycznie w całości inspirowana opowiadaniem „Skandal w Bohemii”… tyle że Watson nie ma ochoty w nim bić swojego przyjaciela…

Zapłata…
Holmes w książce nigdy nie pracował dla pieniędzy (no może na początku). Jako zapłatę za sprawę IA chce zdjęcie „kobiety”. W serialu pożąda telefonu owej pani.

Śmierć „kobiety”…
W polskim przekładzie opowiadania, Watson używa sformułowania „nieżyjącej już”. Wskazuje to na to że IA ewidentnie nie żyje – w serialu też jest o tym przekonany (aż dwukrotnie). W oryginale posługuje się zwrotem „the late Irene Adler”, które może oznaczać kogoś kto „odszedł” ale nie koniecznie w sensie przejścia na drugi świat. Książkowa śpiewaczka wyszła za mąż (nie za Holmesa) i była tak szczęśliwa że nie w głowie był jej szantaż. Być może jej „odejście” związane jest ze zmianą stanu cywilnego.

Kobieta, która „pobiła” Holmesa
Irene Adler uznawana jest za jedyną kobietę, która przechytrzyła Holmesa, czym zasłużyła sobie na miano ”Kobiety”. W serialu mamy do czynienia z „women that beat the Sherlock Holmes”. „Beat” to dosłownie manto, stąd serialowa pasja do bicia ludzi. Sherlock miał okazję poczuć się jak zwłoki, które sponiewierał w pierwszym odcinku :). To tylko potwierdza starą prawdę, nie rób drugiemu co tobie niemiłe”.

Reszta smaczków:
Watykańskie kamee
Wszyscy, którzy oglądają pamiętają hasło dotyczące kamei. Uruchamia ono odruch obronny – coś na kształt padnij/pochyl głowę. Hasło to nawiązuje do opowiadania „Pies Baskervillów”. Wspomina się w nim o sprawie dotyczącej watykańskich kamei – to jedna z historii wspomnianych, ale nie roztrząsanych. Grupa Sherlockowych spiskowców zakładała, że wspomniany gest nawiązuje do tego że często na kameach rzeźbione były głowy i dlatego należy pochylić głowę/paść na twarz. W serii trzeciej hasło to oznacza „generalnie” niebezpieczeństwo, więc ta wersja chyba raczej nie ma już racji bytu…

Blog Watsona…
W odcinku pojawiają się „wpisy” na blogu dotyczące spraw, którymi zajmował się słynny duet. Część z nich dotyczy spraw klientów, którzy pojawili się przelotnie w odcinku. I tak:
„The Naval Treatment" nawiązuje do „The Adventure of the Naval Treaty" („traktat morski”) – o którym mowa była w zeszłą niedzielę.
„The Geek Iterpretor” to przekształcony „The Greek Intrpreter” („Grecki tłumacz”) – pierwsze opowiadanie z Mycroftem – o nim kiedy indziej.
„The Specled Blonde” to parodia „The Speckled Band” („Wzorzysta/cętkowana wstęga”).

1895…
Na blogu Watsona pojawia się liczba odwiedzających równa 1895. Sherlock uważa, że to być może to hasło do telefonu Irene…a tak w rzeczywistości to nawiązanie do utworu Vincenta Starreta pt. 221B, w którym pisze że „it’s always 1895”. Rok uznawany za fanów za rok, w którym miejsce miały najciekawsze sprawy detektywa. To także hołd epoce wiktoriańskiej, z którą od zawsze kojarzony był świat Holmesa.

„Sherlock Holmes Baffled”
Jeden ze wpisów na blogu, zatytułowany jest „Sherlock Holmes Baffled”. Wpis ten można przeczytać tutaj: http://www.johnwatsonblog.co.uk/blog/01august. To ukłon w stronę tytułu pierwszego „filmu” z Holmesem, który powstał w 1900 roku. Reżyserem był Arthur Marvin. Sherlock, próbuje w nim złapać przestępcę który pojawia się i znika (pierwsze efekty specjalne :)). Film trwał niespełna 30 sekund, a obejrzeć go można było za pomocą mutoskopu.

240 typów popiołu
W „Znaku czterech” dowiadujemy się że Sherlock stworzył dzieło opisujące 140 typów popiołu… współczesny Holmes jest jeszcze lepszy, jego monografia wzbogaciła się o 100 nowych, ale pewnie w tym momencie jest ich już więcej.

Słynne nakrycie głowy….
W serialu jest scena, kiedy to Sherlock i John chroniąc się przed fotografami, zakładają czapki „które akurat znalazły się pod ręką”. Tak się dziwnym zbiegiem okoliczności złożyło że były to nakrycia głowy, które są mocno kojarzone z tymi postaciami. Jak wyobrażamy sobie „klasycznego” detektywa widzimy płaszcz, fajkę w zębach i słynną czapkę „łowcy jeleni”. Ironią jest to, że w utworach ACD nigdzie nie ma mowy o tym że Holmes w ogóle posiadał taką czapkę, a więc już na pewno że taką nosił. Skojarzenie to wywodzi się z ilustracji, jakimi opatrywane były opowiadania drukowane w odcinkach w prasie. Ilustratorem był Sidney Paget, którego brat Walter był naczelnym (też) ilustratorem w „The Strand Magazine”. Wydawnictwo pomyliło braci i tak Sidney stworzył rysunek przedstawiający swojego brata Waltera w słynnej czapce. Pomyłka ta zaowocowała powstaniem wizerunku detektywa jaki znamy.

Nawiązując do mody w Sherlocku, trzeba stwierdzić że w książce nie paradował w prześcieradłach… po domu poruszał się przeważnie w szlafroczku :).

Hamish…
John podsuwa swoje drugie imię jako potencjalne imię dla dziecka SH i IA… To wymysł pani Dorothy Sayers, która stwierdziła że „H” z oficjalnego John H. Watson. Pochodzi od Hamish – szkockiej wersji imienia James, którym pewnego razu użyła Mary nazywając tak swojego męża. (Tyle teorii spiskowych lęgnie się w mojej głowie jak pomyśle o mężu Mary o imieniu James…).

„O rety Panie Holmes”
W wiadomości jaką otrzymał Mycroft pada sformułowanie „Dear me Mr. Holmes…” takie samo zdanie zapisano w „Dolinie strachu”. W polskim przekładzie opowiadania brzmi to „O rety Panie Holmes, o rety”.

I cóż na tym koniec… w kwestii tego odcinka. Jak zwykle postaram się coś skrobnąć w wolnej chwili. „Czytaczom” dziękuję za poświęcony czas, za błędy przepraszam i tradycyjnie do następnego postu ;).

Kei_Kei

Dzięki!

"To tytuł pierwszego odcinka drugiej serii wiadomo jakiego serialu."
xD

„The Woman”
Faktycznie, coś jest na rzeczy - Sherlock w jednej ze scen <tylko nie pamiętam, czy to miało miejsce w tym odcinku czy było to w którymś z 3 serii> mówi, że Irene to nie " a woman" a "THE woman" co by podkreślić, że nie jest byle jaką kobietą : )

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

Dzięki i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy

Kei_Kei

Świetna sprawa ten Twój tekst, dzięki wielkie :)

ocenił(a) serial na 10
Kei_Kei

A sprawa faceta z bumerangiem?

Mi przypomina się jakieś opowiadanie, gdzie było pozorowane samobójstwo za pomocą broni, faktycznie będące zmyślną pułapką, broń chyba też ulotniła się do strumienia, bo przypomina mi się jakiś mostek nad rzeczką, ale tytułu opowiadania nie pamiętam.
Pomożesz? ;)

Lidka_q

"Zabójstwo przy moście". Notabene motyw wykorzystany przez scenarzystów "Elementary"

ocenił(a) serial na 10
ACCb

Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź, to, że pytanie nie do ciebie nie ma chyba większego znaczenia, po prostu Filmweb opiera dyskusje na formie drzew wypowiedzi zamiast forum, ale to nie znaczy, że mamy nie odpowiadać na pytania teoretycznie skierowane do kogoś innego. ;) Po przecież nie prywatne pogaduchy.
Jeszcze raz dzięki, bo to chyba moje pierwsze opowiadanie z Sherlockiem, trudno mi określić, które znam, bo czytałam zbiorek pt. "Przygody Sherlocka Holmesa", a takich książek jest wiele i zawartość zależy od wydawnictwa. :(