Po obejrzeniu serialu Breaking Bad byłam przekonana, że nie obejrzę już nic lepszego. Jednak 3 sezon Sherlocka pokazał, że a juści, można się postarać i stworzyć coś równie wspaniałego :)
Wszystko mi się podobało w tym sezonie - który uważam za lepszy, niż poprzednie. Moja uwaga był cały czas skupiona na tym co się dzieje i oglądałam na przysłowiowym brzeżku krzesła (podczas gdy np. odc. 2 pierwszego sezonu wynudził mnie na maksa).
Nie pojawiła się żadna irytująca postać kobieca w stylu Irene Adler, ani budzący zażenowanie infantylizmem czarny charakter.
Poziom i ilość humoru wzrósł o jakieś 521%, dogryzanie miedzy braćmi o 645%, dialogi, rozwój bohaterów, interakcje - wszystko, co w poprzednich sezonach osiągało stratosferę (w porównaniu z innymi serialami), teraz poleciało w kosmos.
Powiem tyle - dawno się tak nie dośmialam i nie upiszczałam, jak na tym sezonie Sherlocka. Daaaawno.
Co mnie również cieszyło ponad miarę, to więcej Mycrofta, więcej Pani Hudson, więcej wspólnej historii naszych ulubionych braciszków :)
Niestety mniej Lestrade :(
Do tego pojawienie się Mary - no proszę Państwa, takich kobiet oczekuję w kulturze.
Mary istnieje dla samej siebie, ma charakter, ma historię, ma własną przestrzeń i nie jest definiowana ani przez Jawna ani Szerloka. Jest kobietą, którą znając prywatnie mogłabym polubić, mieć w gronie znajomych, przegadać pół nocy przy kawie, pogadać o ciuchach w "thumbs up" (moja ulubiona jej koszula z 2 odcinka^^). To jest kobita, która zachowuje się, jest zabawna, wygląda, jak kobity, które znam i lubię. Jak sobie ją porównam z Irene, to się zastanawiam, jak jeden serial może stworzyć dwie tak różne postaci kobiece!
Do tego nie została wprowadzona jako zapychacz, ani żeby mącić między bohaterami, żeby ich skłócać - WRĘCZ PRZECIWNIE. How cool is that?
Mary jest i w ogóle nie przeszkadza. Przynajmniej mi :D
Bardzo się cieszę, że nie skończyła jak książkowa Mary Morstan, I was worried. Kurde, na palcach jednej ręki mogę policzyć kobiety w popkulturze, o których los bym się martwiła i które chciałabym widzieć dalej w historii!
No i przechodzimy do cudownego brata Hannibala Lectera, czyli Mister Magnussen. Takich czarnych charakterów to ja bym sobie życzyła zawsze w serialach i filmach.
Przerysowanie? Brak
Infantylizm? Nie stwierdzono
Prawdziwa wredność. Tzn. PRAWDZIWA wredność? Oł jes
Dorabianie ideologii do działałnosci? A co to ideologia
Biznesowa ogłada połączona z byciem kompletnym zasrańcem? *sik na dywanik*
Charakter mający odbicie w powierzchowności? Unf-unf
Magnussen jest świetny a wybór aktora jest doskonały. Uwielbiam rywalizację jego i Szerloka na kości policzkowe.
Ogólnie - super, ekstra, zajefajnie, majkroftowo. Więcej pliz.