Już dziś wieczorem będzie można zobaczyć nowy odcinek. Mam nadzieję, że się nie zawiedziemy :)
Still Sherlocked :D
Jeżeli masz zainstalowany program TunnelBear, to możesz zobaczyć Sherlocka na stronie BBC One, o 9.30 polskiego czasu. Jeżeli nie - polecam zainstalowanie, gdyż to dobry sposób na bezproblemowe oglądanie materiałów ze Stanów i UK. TB zmienia nasze IP na np. brytyjskie, dzięki czemu ich hosty są oszukane i z łatwością możemy ominąć blokady. Tu jest strona, gdzie można go pobrać: http://www.tunnelbear.com/.
Inny sposób to oczywiście livestreamy. Jest ich wiele, ale większość jest niepewna; przerywają nadawanie, mają słaby obraz itd. Jednak ten: http://www.livestream.com/paulina27, polecam. Pewny, bez limitu.
Bez limitu, owszem, ale przerwać nadawanie mogą, szczególnie, że właśnie jest bez limitu. ASiB przerwali, kiedy oglądało ok.4000 osób z powodu naruszenia praw autorskich.
właśnie obejrzałam i zaznaczam, że to pierwsze moje spotkanie z tym serialem.
nie wierzę, że na 11. miejscu w rankingu seriali..
pod wzgledem technicznym wszystko wydaje się być ok - zdjęcia, muzyka, aktorstwo
ale serial, a może powinnam powiedzieć odcinek, jest po prostu nudny - jedyne dobre momenty to rozkminki Sherlocka. W pewnym momencie poczułam się, jakbym oglądała Mission Impossible.
powiem ci ze ogladalem wszystkie odcinki i moim osobistym zdaniem ten byl najslabszy do tej pory
Trochę zły odcinek, żeby zacząć, bo rzeczywiście ze wszystkich jest jednym z mniej ciekawych - zaraz obok "The Blind Banker" ;) Polecam 3 odcinek pierwszej serii lub 1 drugiej, tych dwóch na pewno nie można nazwać nudnymi ;)
SPOILERY
Odcinek inny niż ostatni i, niestety, wiedziałam, że na nim piszczeć nie będę, jak piszczałam w zeszłym tygodniu. Mimo to uważam "The Hounds of Baskerville" za odcinek bardzo dobry i mi się diabelnie podobał. Podoba mi się rozpisanie fabuły "Psa" i twist, kiedy sam Sherlock wątpi, czy nie dostrzegł czegoś "nadnaturalnego". Podoba mi się, że - w nawiązaniu do książki - mamy ogromną, samodzielną rolę Watsona, który nagle staje się bardziej racjonalny niż Sherlock. Podoba mi się postać Henry'ego i to cudowne puszczenie oka do fanów "Być człowiekiem" (Russell Tovey w odcinku o monstualnym, groźnym psie, lol). Ale najbardziej mi się podoba, że "Pies Baskervillów" to powieść o silnie gotyckim osadzeniu i - paralelnie - "The Hounds of Baskerville" również kładą nacisk na strach, na wzbudzeniu w odbiorcy poczucia niepewności. Niektóre sceny są scenami a la horror (John na bagnach, "atak" psa przy basenie u Henry'ego), wprowadzenie tajemniczego laboratorium rządowego też jest nawiązaniem do fantastyki/s-f/horroru. No i "Sherlock Holmes" wątpiący - super, bardzo fajnie zagrane.
Szkoda, że wiele wątków jest oczywistych dla widza (kawa Johna i to, co się z nim dzieje w laboratorium), wolałabym troszkę mniej ideologicznego wyjaśnienia zagadki (powinno chodzić o pieniądze :P), no i postać dr Mortimer mogłaby więcej wnosić do odcinka. Ale źle nie było i kilka smaczków też mi osładza pewne "niedociągnięcia" odcinka (bo w ogóle ja tu sobie/my tu sobie narzekamy, a mówimy o jednym z najlepszych seriali, które lecą w tv i same te "niedociągnięcia" uczyniłyby niejeden serial lepszym o paręset procent, no ale apetyt w miarę jedzenia ;) ). Liczę, że podobnie jak w pierwszym sezonie pierwszy odcinek był dynamiczny, drugi spokojniejszy (i najsłabszy, bo "Blind Banker" też najmniej mi się podobał z pierwszej serii), natomiast trzeci wgniecie nas w podłogę i zasypie toną cementu. I kowadłem.
Na świeżo :)
Dokładnie takie same odczucia, nie będę się powtarzać :)
Dodam tylko, że był jeszcze jeden smaczek, tym razem dla fanów Benedicta Cumberbatcha. Gdy Sherlock był w swoim "mind palace", wyszukiwał słowa na "in". W pewnym momencie na dłuższą chwilę pojawia się Ingolstadt - miasto, w którym Frankenstein stworzył potwora. A jak wiadomo, Cumberbatch wystąpił we "Frankensteinie" w National Theatre i podobno można tylko żałować, że się go nie widziało :) Jest to też takie porównanie do tego, co działo się w laboratoriach - ludzie bawiący się w bogów, tworzący potwory (wtedy jeszcze można było myśleć, że potwory).
Dobry odcinek, choć całkiem inny, akcja toczy się spokojniej. Za to sprawa chyba nawet ciekawsza niż poprzednio. Promienny uśmiech Sherlocka, gdy John zdecydował się wypić kawę po prostu mnie urzekł ;D I zdziwienie, że Lestrade nazywa się Greg - czy może raczej, że w ogóle ma imię :D
Miałam nadzieję na więcej Mycrofta i pani Hudson.
Nie wyłapałam Ingolstadt :) A "Frankensteina" widziałam, niestety nie w teatrze, ale w kinie, bo transmitowano na żywo - Cumberbatch grał wtedy Monstrum i był fenomenalny :D
Co do smaczków...
SPOILER
Jednym ze smaczków, który tak naprawdę zepsuł cała intrygę, było pewne nazwisko. W momencie pojawienia się doktora _Frank_landa od razu było wiadomo kto jest mordercą, a pewnosci co do tego mozna było nabrać obserwujac jak Frankland próbuje przeszkadzac w sledztwie (np. podczas rozmowy Watsona z psycholożką).
,,I zdziwienie, że Lestrade nazywa się Greg - czy może raczej, że w ogóle ma imię''
hahaha :D
Żeby nie pisać tego samego dorzucę tylko co nie co od siebie ^^
Sceny a la horror - miałam flashback z lat ledwo-nastoletnich: oglądając "Z archiwum X", gdy bohaterowie wyciągali latarki, wiadome było, że zaraz coś wyskoczy zza rogu :-P muzyka świetna w tych scenach i przyznaję, że lekko się wystraszyłam kilka razy ^^'
Relacje Sherlock'a z John'em są fantastyczne, jak w każdym odcinku :-P
Nie spodziewałam się dużo Mycroft'a, ale jego poirytowana mina wystarczająco mnie ucieszyła ^^'
I oczywiście Sherlock ciskający się po pokoju jak nadpobudliwy nastolatek :-D
Ten odcinek był nieco inny niż poprzedni. Nie chce powiedzieć gorszy, bo po prostu grał na odmiennych emocjach u widza niż poprzedni. Tam mieliśmy napięcie pomiędzy Sherlockiem a Irene, a tutaj raczej skupiono się na niepewności i lęku. Co mnie zaskoczyło to oczywiste rozwiązanie zagadki, którą sama rozkminiłam już w momencie pierwszego spotkania Sherlocka z psem.
Co mi się podobało i co chyba już zawsze będzie mnie bawić to relacja Sherlocka z Johnem, jestem wdzięczna twórcom za kreację tego wątku specjalnie pod publikę.
Powiem, że naprawdę dobrze oglądało się ten odcinek.
Mam pytanko, kim była ta osoba z ostatniej sceny, zamknięta w jakiejś celi i pisząca Sherlock na ścianach/ szybach
skąd takie rzeczy wytrzasnąłeś? podejrzewam, że ma w sobie cos z szaleńca i jak ma napady, muszą go zamykać. kurcze, nie czekałem na zaden odcinek z takim zniecierpliwieniem od czasuf lostów.
Tylko pytanie, kto go zamyka. Nie jestem pewien czy na początku tej sceny nie widać Mycrofta.
Z zapowiedzi trzeciego odcinka wynika - http://www.youtube.com/watch?v=MimV42deNMA :)
A skąd wiesz, że to napisał Moriarty?? Też właśnie nie rozumiem tej ostatniej sceny...
napisy, napisy, kiedy napisy? Ktoś się orientuje? Już normalnie nie mogę wytrzymać:D.
właśnie sprawdziłam i już są!!Aaa...mam nadzieję że jutro jak wstanę to będzie już odcinek online z napisami!!O ile w ogóle zasnę z tych emocji, haha :D
co do relacji Watson - Sherly która jest świetnie pokazana
nie wiem czy ktoś zauważył ale jest jeszcze taki jeden moment
(jak watson zostaje zamknięty w laboratorium i próbuje się dodzwonić do sherlocka)
mówi parę słów, nie jestem pewna ale mi to brzmi jak : naive ... lovely, ridiculous ... pick up
Średnio mi się podobał ten odcinek. Był tak kiepski na tle tych pozostałych, że jego druga połowę obejrzałam dopiero na nastepny dzień, co wcześniej mi się nie zdarzyło w tym serialu. Mimo to zwiastun nastepnego odcinka sugeruje dużą dawkę emocji! SPOILER: Moriarty złapany przez Sherlock'a? :D Nie mogę się doczekać!:)
To widzę, że jedynie ja odebrałam ten odcinek jako rewelacyjny. Porównywalny z początkiem pierwszej serii i świetnym finałem. Było dużo zagadek "dla widza", odpowiednia dawka humoru, uroczy wątek Sherlocka i Johna. No i lubię "Psa Baskerville'ów".
Za to nie przekonał mnie pierwszy odcinek drugiej serii. Za dużo wątków, przepakowany nachalnymi żartami. No i okropnie irytująca postać Irene, denerwowała mnie już na wstępie. Strasznie mnie rozdrażniło banalne granie na zaskoczeniu widza tym, że Sherlock może się "zakochać". No i zakończenie - poczułam się jak w komedii romantycznej. Mam nadzieję, że nie będą tego ciągnąć!
Po raz kolejny się nie zawiodłem na Sherlocku on jest jak wino co odcinek lepszy. poprostu odpadam jeżeli chodzi o fabułe i o rozkminy sherlocka zniecierpliwoscią czekam na ostatni odcinek II sezonu i czekamy na 3
oj slabioto na tle innych. zreszta 1 odcinek 2 serii rozkrecil sie dopiero od polowy.
Ten odcinek był niezły. Spodobało mi się przekuwanie ludowych przesądów (u Doyle'a) w dzisiejsze 'przesądy popkulturowe'. No i rozbawił mnie Sherlock słuchający w swoim 'umysłowym pałacu' znajomej melodii. :D http://www.youtube.com/watch?v=l6Dd0EaEbqg
Odcinek bez wątpienia inny. Wydaje mi się, że to dobrze, przyda nam się trochę oddechu przed ostatnim odcinkiem.
Najbardziej podobało mi się, że w tym odcinku widać wyraźnie, że Sherlock to absolutny wariat. :D
Kocham ten serial. xD
A ja, powiem szczerze, jestem trochę zawiedziony.
Oczywiście nie chodzi mi o to, że odcinek kiepski, bo poziom jest, ale....
Za dużo nowoczesności.
"The Hounds of Baskerville " aż się prosi, zeby robić maksymalnie klasycznie.
Moim zdaniem gdy zaczęto wszystko wyjaśniać, od razu zeszło sporo klimatu.
Przez pół odcinka się darłam do ekranu: 'opary, opary, ludzie!' No i miałam rację... Chociaż nawiązanie do 'Diabelskiej stopy' wyczaiłam w sumie dopiero pod koniec, jak zaczęli opowiadać, że widzi się to, czego się najbardziej boi.
Oj, mój umysł chyba się stępił, zbyt rzadko go używam...!
Wszystko super, tyle że wiedziałam, iż to mgła jest wszystkiemu winna jak tylko Sherlock wlazł do tej zapadliny i zaczął widzieć psa. To była najbardziej oczywista rzecz, ale nie SH sporą część odcinka uważał, że to wina cukru xD Trochę naciągane to było :P
Ciut... Ale bywa, niestety. A w 'The study in pink' powinien wiedzieć, o co chodzi z tymi dwoma pigułkami. Każdy głupi by się domyślił, że jedna to fake. A rosyjską ruletkę wersji pigułkowej też można wymyślić bez problemu...
No, ale z tego co pamiętam, to właśnie mówił morderca.
Moim zdaniem rozwiązanie było dużo prostsze.
Obie kapsułki zawierały truciznę.
Tylko morderca był na nią odporny. W ten sposób którą kapsułkę nie wybrałaby ofiara - zawsze by przegrała...
Albo nawet nie musiał być odporny na truciznę, po prostu jej nie połykał, tylko udawał, czego ofiara już stwierdzić nie mogła..
Tak samo jak byli na ulicy i Sherlock pyta sie Watsona, kto jest zawsze na ulicy, ale jest niewidzialne, kto moze Cie powrac z chodnika... I nie wpadl na taksowkarza? Zagadki sa troce zbyt oczywiste w calym serialu, ale jakos mi to nie przeszkadza.
Ja wpadłam na taxi driver gdzie w okolicach tych właśnie pytań. Jak byli w barze, zaczęłam się drzeć do ekranu :) Ale nie słyszeli...
O tym także myślałam, ale chodziło o wywiezienie niespostrzeżenie w nietypowe dla ofiary miejsce. Gdybyś wpuścił do domu kuriera-morderce, zabiłby Cie na miejscu, bo na zewnątrz ktoś mógłby zauważyć coś dziwnego w fakcie, że pakujesz się do transportówki... Taksówka jest neutralna,,,
Kurier czy listonosz reczej Ciebie jako paczki nie zabiora, w dodatku oni sa raczej narmalnie widziani tylko w pewnych godzinach. Policjant moze szybciej, ale czesto widok policjanta pakujacego kogos do radiowozu juz by mogl zapasc w pamiec. Zgadzam sie z DianaReachel. Tez momentalnie taksowkaz wpadl mi do glowy.