Początek drugiego sezonu jest dla mnie przemilczaną porażką, nie wiem czy moje odczucia
na temat tego serialu zmieniły się diametralnie, czy Sherlock stracił swoją "Świeżość".
Serial po pierwsze przestał mnie śmieszyć - a to bardzo nie dobrze
Po drugie -> przestał mnie pociągać, wciągać i zaciągać swymi pomysłami, a odważyłbym
się nawet rzec że serial zaczął robić się naiwny w pewnych momentach
Po trzecie wszędzie zaczynam dostrzegać małpowanie z innych seriali i archetypów
filmowych.
Po czwarte i ostatnie zaczęły drażnić mnie "maniery" niektórych aktorów.
Odważyłbym się wystawić 8-/10 pierwszemu sezonowi, ale z drugim waham się pomiędzy
oceną 4/5 / 10 ledwo dotrwałem do końca.
Nie polecam
Na koniec dodam że to już 2 brytyjski serial w tym roku który się dla mnie skończył (pierwszy
to Misfitsi z którego moim zdaniem zrobili straszny chłam) mam nadzieję ze chociaż Skinski
utrzymają swój genialny poziom.
Misfits się po prostu zmieniło, jak dla mnie nie jest lepsze ani gorsze, tylko inne :) Tak samo z generacjami w Skins, każda inna, nie lepsza czy gorsza, ale po prostu inna. Z drugiej strony nie widzę wielu innych kierunków, w których mogłoby iść Misfits. Nie można ciągle odgrzewać tego samego pomysłu (choć przyznaję, że najlepszy sezon to nie był - był baaardzo nierówny).
Jesteś chyba pierwszą osobą, która negatywnie oceniła początek nowego sezonu i przyznała się do tego na forum, długo trzeba było czekać :D
Ja zrobiłam sobie seans: ostatni odcinek pierwszej serii i nowy odcinek. Szczerze? Nie było jakiejś zauważalnej przepaści między komicznymi sytuacjami, dialogami, interakcjami między bohaterami itepe - jedyna różnica to to, że w nowym odcinku jest o wiele więcej wszystkiego - komizmu, akcji, wszystko dzieje się o wiele szybciej i nie ma chwili, żeby odpocząć. Chyba rzeczywiście już ci się to nie podoba i jest to tylko i wyłącznie kwestia zmiany gustu i upodobań, bo ja, choć całkowicie subiektywnie, nie uważam tego odcinka za nieśmieszny - tak jak i mnóstwo osób z tematu o odcinku :) Podeszłam do tego bez ogromnych oczekiwań, tylko z nadzieją na utrzymanie poziomu pierwszego sezonu. Podejrzewam, że moje pozytywne zaskoczenie bardzo wpływa na odbiór tego odcinka :) Ot, dostałam więcej niż oczekiwałam i cieszę się jak dziecko :D
Mógłbyś podać przykłady tego, w czym serial jest naiwny czy też gdzie można dostrzec to małpowanie? Ciekawam :p
A maniery... Każdy aktor jakąś ma, a tu są wyjątkowo specyficzni ludzie (Cumberbatch chociażby, żeby daleko nie szukać), doskonale rozumiem, co i u kogo może irytować. Też to zauważam, choć mnie takie elementy rzadko drażnią, wręcz przeciwnie, bardzo te aktorskie maniery lubię i nieraz oglądałam jakiś film tylko z powodu jednego aktora czy aktorki. Wiadomo, inna rola, inne zachowanie, ale szczegóły mimiki, gestów są powtarzalne, lubię to wyłapywać ;)
Ja przed obejrzeniem nowego odcinka jeszcze raz obejrzałem sezon 1 i wrażenie po początku 2 mam jak najbardziej pozytywne. To prawda, że rzeczywiście nieźle upchali tu tego wszystkiego, odcinek wręcz pękał w szwach od tych wszystkich rzeczy, które podobały mi w sezonie pierwszym. Przede wszystkim, Sherlock nie stracił cynizmu i swojej bezczelności, ale widać u niego też pewną dozę zwykłości(przeprosiny, gniew z powodu krzywdy pani Hudson). Ja bez żadnych skrupułów dam mu 9/10 i o ile nie oglądałem jeszcze drugiej części filmowego Sherlocka, to i tak ten od BBC stawiam wyżej :)
Mógłbyś podać przykłady tego, w czym serial jest naiwny czy też gdzie można dostrzec to małpowanie? Ciekawam :p"
Chociażby scena z prześcieradłem w pałacu buckingham ale ona raczej była lekko żałosna "ubierz się"- "nie" "ubierz się" - "nie"
Chodzi mi głównie o zakończenie gdy Sherlock uwalnia Panią z rąk arabów, nie wiem czy autorzy chcieli puścić do nas oko czy zrobili tę scenę na powarznie ale nie było to dobre zagranie (przynajmniej w moim odczuciu)
A małpowanie dostrzegam z seriali takich jak House czy Leverage lub white coolar
A na koniec powiem że nie przepadam też za Sherlockiem Guy'a jest dla mnie robiony zbyt pod publiczkę. Co nie zmienia faktu że jestem zainteresowany nową częścią ;)
Żadnego z tych seriali nie oglądam (poza kilkoma odcinkami House'a daaawno temu), więc mnie pod tym względem nic nie razi ;>
A co do uwolnienia Irene... Gdy oglądałam za pierwszym razem, musiałam przerwać oglądanie kilka minut przed końcem, więc tej sceny dalej nie przyjmuję do wiadomości :D
O scenie z prześcieradłem rozmawiać nie będę, bo jestem pod tym względem wyjątkowo subiektywna i zachwycona.
A co do filmu mam tak samo ;) Nie czuję Anglika w tym Sherlocku Holmesie i mam wiele różnych zastrzeżeń, a mimo to z chęcią obejrzę, jaki by nie był ;)
"A małpowanie dostrzegam z seriali takich jak House czy Leverage lub white coolar"
co do tego drugiego, to nie ogladalem, ale co do pierwszego jest raczej odwrotnie. tzn po prostu postac house'a jest wzorowana na postaci sherlocka holmes'a
Postać House'a jest bardzo luźną adaptacją przygód Sherlocka Holmesa, rozpisaną genialnie przez kilka pierwszych sezonów. Na pewno Moffat korzystał z pomysłów twórców "House'a", jednak postać Holmesa z serialu jest oryginalna, bezpretensjonalna i nietuzinkowa, a Cumberbatch gra ją koncertowo. Skojarzenia z "Housem" będą, ale trudno, by pewne rozwiązania się nie powielały. I tak, że powtórzę, w powodzi aroganckich, wybitnie inteligentnych, ale nieprzystosowanych społecznie jednostek, które wypączkowały po wypuszczeniu "House'a", Sherlock Holmes w wersji BBC się wyróżnia.
Co do sceny z prześcieradłem - mi się bardzo podobała, bo pokazuje tę dziwną relację między braćmi Holmes - trochę nadludzi, potężnych i wybitnych, którzy mimo to siedzą ciągle w piaskownicy a rządzący niemal całą Anglią Mycroft, że zacytuję ze świetnego bloga, "nie może oprzeć się chęci zachowania się w towarzystwie brata jak pięciolatek przy trzylatku". Portret psychologiczny Sherlocka nie dostajemy na talerzu, tylko musimy ją interpretować przez pryzmat ludzi, z którymi przebywa.
A ratowanie Irene? Owszem, mała przesada, ale wybaczam, bo puszcza do nas oko, bo wyjaśnia sytuację z Irene, bo może zapowiada powrót postaci, bo Sherlock znowu był górą nad Johnem i Mycroftem, bo okazuje się, że chyba Sherlockowi ta Irene jest na świecie potrzebna (nie, nie mówię o żadnym love interest, raczej o potrzebie posiadania wśród ludzi kogoś równego sobie - podobnie potrzebny jest Sherlockowi Jim Moriarty).
Mi w 2 sezonie czegoś brakuje nie potrafie określić czego;) Na 2 sezon czekałam z niecierpliwością. Główna przyczyną był finał s. 1 ale kontynuacja tej sceny wielce mnie zawiodła, a szkoda. Mogli zrobić coś naprawdę dobrego.
A ja uważam, że zrobili to fenomenalnie, chyba nikt się takiego finału nie spodziewał, znaczy jak się Bee gees włączyło to miałem taką samą minę jak Sherlock w tej scenie :D
Jednego co mi brakuje, to ciemnej strony Homelmesa - narkotykow. W ostatnim odcinku probowali ja przedstawic z papierosami, ale to nie dziala. Juz w poprzednim sezonie ukazali, ze nikotyny uzywa jako stymulant przy mysleniu (z plastrami), a nie zamiast, tak jak ksiazkowy Holmes narkotykow.