właśnie skończyłem oglądać pierwszy sezon i zastanawia, a zarazem śmieszy mnie jedna rzecz, Sherlock i Watson nie mają, pieniędzy ich lodówka zawsze świeci pustkami, a zawsze jeżdżą bardzo dużo taksówkami, ciekawy paradoks:)
no to jest trochę z dupy, bo niby nie stać ich na osobne mieszkania więc mieszkają razem w centrum Londynu (czyli trochę jakby płacą podwójnie), ale już Sherlock jest przecież bogaty z domu i rozwiązuje zagadki za free XD W książkach miało to więcej sensu.
Chyba że Mycroftowi zależy na tym, żeby Sherlock miał z kim mieszkać i się socjalizować, kontroluje jego wydatki żeby ten np. nie kupował dragów...
Paradoksem byłoby, gdyby ich było stać na samochód i wszelkie opłaty, jakie wiążą się z poruszaniem się i parkowaniem w ścisłym centrum Londynu :-)