Ooooo....
Oglądałam bez napisów (nawet angielskich) i to na szybko, także nie zrozumiem wielu spraw, ale po tym odcinku naprawdę uuuu...
Zaczęłam już się przyzwyczajać do sukcesu Jackie, a tu taki klops. Chyba o to chodziło. Wcześniej uznałam, że to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe... Twórcy pociągnęli ten wątek, sprawili, że właśnie przyzwyczaiłam się do Jackie w czystości, nawet mnie to rozczulało. A tu proszę - z grubej rury... No nie mogę tego przeboleć... Z drugiej strony pokłony dla twórców. To było mocne, wszyscy świętują, tort, oklaski, Jackie odpicowana i tylko my widzowie wiemy, jak jest prawda. To było jak obuchem w głowę, pokazano jak bardzo podstępny jest nałóg.
Co do reszty odcinka... Akalitus z różańcem w kaplice - boska! Uwielbiam te kobietę :)
Aj nie napiszę nic więcej - muszę ochłonąć!
Bardzo podoba mi się Wasza dyskusja! :-)
Ja jestem zaskoczona, nie spodziewałam się, że ot, tak sobie weźmie tę tabletkę :-(
A policjant ciągle mnie niepokoi. Dorosły człowiek, po rozwodzie, widać, że z niejednego pieca chleb jadł, a tak się wściekł.
Z niecierpliwością czekam na nową serię.
Nie wiadomo, czy policjant będzie w przyszłym sezonie. Wiele było takich jednosezonowców.
Tak, masz rację. Ale on jest taki niepokojący, niejednoznaczny. Niby taki wspaniały, wyrozumiały, piekący chleb, a z drugiej strony - jak sam mówi - zrobił wiele złych rzeczy (jak i dobrych) i ta jego reakcja, kiedy Jackie zwlekała z otworzeniem prezentu i kiedy mu powiedziała o Kevinie wieczorem w domu.
No powiedz - dziwne, żeby postawił wszystko na ostrzu noża, a za kilka godzin przyjechał wesoły z przeprosinami.
Pisałam wcześniej, niekoniecznei w tym temacie, że ten policjant mi nie leży. Głównie dlatego, że mam wrażenie, że uznaję, że skoro on jest uszkodzony przez życie i Jackie jest uszkodzona to musi coś z tego wyjść. Jackie pasuje mu do obrazka.
Wiesz, on zaczął ją podrywać zanim się dowiedział, co jest z nią nie tak. To, że nie przeraziła go otwartość Jackie w sprawie jej nałogu i rodzinnej sytuacji, mogło być dobrą monetą, ale im dłużej obserwuję ten wątek i reakcje pana władzy, tym mniej on mi się podoba i tym bardziej wierzę w to, że on ją skrzywdzi w najmniej oczekiwanym momencie.
Tak, tak - oboje po przejściach, doświadczeni, lalala, on sam jest "uszkodzony".
On chyba za bardzo chce "żeby się udało". I za szybko. Ten tekst "kocham Cię"... Za wcześnie, nie wiadomo, co z tym zrobić. Stosowniejsze było by chyba "zakochałem się w Tobie". Wtedy jest jakaś przestrzeń, miejsce na spokojnie rozwijające się uczucie. A tak, duża presja. No ale w sumie niewiele o nim wiemy, więc trzeba się chyba szykować na potencjalne niespodzianki. Może pojawi się była żona, dzieci.. Bo na razie widzimy go tylko w kontekście relacji z Jackie, trochę mało żeby wyrobić sobie jakąś zdecydowaną opinię.
Ja nie wiem, czy on chce, "żeby się udało", nie ufam mu. Mam podskórne przeczucie, że to jakiś manipulator (swoją drogą, fajny scenariusz, jego autorzy prowadzą mnie na linie jak chcą) i tą szybką deklaracją chce uwiązać Jackie.
I tak - ja też zastanawiałam się, dlaczego patrzymy na niego jednostronnie: tylko w mieszkaniu Jackie, tylko w szpitalu czy gdzieś na spacerze. Brakuje mi czegoś więcej o nim. Może dlatego wydaje się taki niepokojący.
No tak, nie wiadomo np. dlaczego rozstał się z żoną, jakie naprawdę łączą ich stosunki, co z dziećmi. Może też ma jakąś bolesną tajemnicę, niekoniecznie nałóg. Nie wiem czy jest "klasycznym" manipulatorem , ale na pewno jest zmienny w nastrojach i tak, zgodzę się, że jest w tym wszystkim niepokojący. Szkoda, bo muszę przyznać, że na początku go lubiłam. No, ale to co w realu byłoby klęską, dla serialu jest dobre. Mam na myśli, że jeżeli to rzeczywiście jakiś freak to czeka nas emocjonujący szósty sezon, o czym świadczy chociażby nasza konwersacja. Krótko mówiąc, zaserwowali nam dobre zakończenie (z fabularnego punktu widzenia, rzecz jasna).
A co do tej tabletki, to wydaje mi się, że podświadomie tak dobrze się trzymała, bo ta tabletka cały czas "była z nią". Z jakiegoś powodu ją tam przecież włożyła, trzymała przy łóżku w honorowym miejscu...
Miała już kilka takich tabletek. Według mnie ta była dla niej ostatnią deską ratunku, jak te papierosy za szybką, którą trzeba zbić, kiedy zachce się palić.
Nie wiem, może coś przeoczyłam, może nie dość dobrze oglądałam. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ją wzięła... Przerażała ją ta rocznica?
Ale co innego mieć pochowane w swoich skrytkach w czasie nałogu, a co innego trzymać jedną tableteczkę po odwyku w honorowym pudełeczku... Zresztą w poprzednich odcinkach była scena, gdy Jackie sobie ją ogląda. To wyglądało jakby chciała powiedzieć "Jak dobrze, że jesteś. W razie czego mogę na ciebie liczyć".
Wiesz to nei był rok prawdziwej czystości. Ona tak naprawdę tylko odbębniła odwyk, bo ubzdurała sobie, że musi wrócić do Grace. Nie przeżyła tego odwyku tak naprawdę.
Czyli co? Kolejne kłamstwo Jackie? Ona już nigdy nie będzie szczera? Zawsze będzie robiła wszystko po to, aby inni uwierzyli, że ma dobre intencje, a ona - hop! - i już wciąga?
Trudno mówić o typowym kłamstwie, kiedy w grę wchodzi nałóg. Ona jest manipulatywna, kłamliwa itd gdy maskuje swój nałóg. Nie kłamie dla własnych korzyści będąc "normalną, czystą". Właściwie kim Jackie jest oprócz nałogu? Może aż tak długo określała siebie przez pryzmat uzależnienia, że już nie wiem kim jest poza tym?