Chciałem się was zapytać jak tam oglądalność 5 sezonu?? Podoba się wam?? Dajcie znać.
chyba nie ma tu zbyt wielu fanów Jackie...
jak dla mnie 5 sezon nieźle się zapowiada, wątki się powoli rozwijają, nowi bohaterowie tez calkiem ciekawi, ale bedzie mi brakowac akcentu Ohary...
Odejście O'Hary to największy minus nowego sezonu :( Wiecie czy to juz na dobre?
I czy ktoś robi napisy do 5tego sezonu, bo z tego co widzę to nigdzie nie ma.
Chcialem zaczac ogladac piaty sezon, ale zauwazylem na poczatku odcinka pare niewidzianych wczesniej przez siebie scen z poprzedniego sezonu - chodzi mi o zwolnienie Jackie i narodziny potomka O´Hary i teraz jestem troche w kropce, bo wiem, ze ogladalem ostatni, 10 odcinek i pamietam smierc syna Cruza ale nie pamietam tych innych momentow, dlatego moze ktos napisac, czy cos ominalem czy po prostu zapomnialem o tym?
Jeśli nie pamiętasz, to obejrzyj znowu ;-) Każdy odcinek serialu jest śmieszny, a w dodatku dużo się dzieje na przestrzeni ostatnich, by je pominąć.
Bardzo mi się podoba rozpoczęcie sezonu i nowi bohaterowie. Wielka szkoda, że nie ma O'Hary :( To jedna z moich ulubionych postaci. Swoją drogą ciekawi mnie dlaczego jej tam nie ma. W oczy rzuciły mi się straasznie chude nóżki aktorki w pierwszym odcinku nowego sezonu. Wiecie może czy wszystko z nią w porządku?
Jak zobaczyłam ją w około 15. minucie pierwszego odcinka, to od razu pomyślałam, że chyba jest chora.
Oglądamy, oglądamy. Pierwszy odcinek był trochę nudnawy, ale drugi i trzeci były już lepsze.
Mnie też brakuje O'Hary i jej nieziemskiego akcentu, może Eve Best na prawdę była w ciąży i dlatego poszła na urlop. Wyczuwałem jej brak w V sezonie, bo na zwiastunach nie było jej widać w ogóle.
Ta nowa dr Roman wydaje się niezłym ziółkiem, zastanawia mnie jak ona się do tego szpitala dostała, patrząc jak lekceważy swój zawód. No, ale nie wszyscy lekarze muszą być bohaterami. W końcu ten serial to czarna komedia.
Nowy obiekt Jackie, jako oficer Verelli wydaje się być wporzo gościem, trafił się w idealnym momencie, kiedy Jackie się rozwiodła, on też jest po rozwodzie. Mam nadzieję, że coś z tego będzie.
Napisy są dosyć szybko publikowane, chyba były już nawet wczoraj wieczorem.
Każdy kolejny odcinek lepszy. Trzeci już znakomity. Nowi lekarze są bardzo ciekawi. W ogóle w tym serialu zawsze nowe postacie sie sprawdzają. Skleroza Glorii to już majstersztyk. Policjant - adorator też ciekawy pomysł. Serial cały czas trzyma wysoki poziom. Oby były kolejne sezony.
No wreszcie znalazłem trochę czasu, obejrzałem 3 odcinki. Całkiem fajnie się to zapowiada, problemy rozwodowe zabawne i nie, wjazd autem do zadka - GIGANT!!!, fajny policjant z jajem, szkoda O'Mary rzeczywiście, no i mamy już dwie karykatury lekarzy plus nowy wojskowy co by się House-MacGajver mógł się nazywać. Fajnie idzie, dobrze się ogląda, wręcz mam wrażenie że lepiej jak poprzedni sezon. Zobaczymy.
Malo tutaj fanów :)
Odcinek 5 - bomba :D Piękny... A zapowiedź 6... Ojoj... Biedna Jackie ... Nie wiem jak to z Cruzem może się skonczyć...
Ten policjant jakoś mi nie pasi... Wydaje mi się, że Jackie pasuje mu do układanki... Też miała trudności rodzinne, życiowe i idealnie pasuje do jego obrazka. Ale mam wrażenie, że gdyby Jackie go olała to byłby w stanie się mścić. Jakoś no nie pasuje mi...
A może to dlatego, że ewentualny związek z Cruzem wydaje mi się lepszą perspektywą?
W sumie to jakby policjant miał się mścić mogłoby być dobrym wątkiem :D ale wychodzimy strasznie w przyszłość. Z Cruzem teoretycznie Jackie się pożegnała, ale myślę, że to co łączyło ją z Charlim nie pozwoli tak po prostu sie od niego odciąć. Perspektywa lepsza, dr Cruz o wiele przystojniejszy od Franka :D
Tylko jakby mieli pracować razem ona i Cruz? No nie wiadomo... Masz rację, że go od tak nie zostawi ze względu na Charliego :)
Oglądam na bieżąco.
Nie płaczę za Oharą, bardziej nad demencją Akalitis.
O ile podoba mi się postać nowego czarnego (rasizm) szefa oddziału, to Romanka całkowicie mnie drażni. O dziwo przy jej nieodpowiedzialności i chamstwie życiowej, Coop się nam wyprostował i zmądrzał, choć wiemy, że to nie do końca możliwe. Jest jakby bardziej odpowiedzialny. Gdyby stworzyli parę, pewnie by zginęli. Dwa nieogary.
Szkoda Eddiego, Jackie zawsze wybierze kogoś innego, choćby nie wiadomo jak się starał.
Kevin stał się prawdziwym s.k.u.r..., ale w sumie nie wiadomo jak by zareagował ktoś inny, gdyby ktoś urządził mu taką jatkę.
Wątek z Cruzem jakąś pomyłką. Przecież wiadome było, jakim jest gnojem i nawet przeżycie straty nic w nim nie zmieniło.
Policjant jest spoko, w końcu normalny facet, ale jak znam życie Jackie odrzuci go jak Eddiego, ponieważ woli bardziej skomplikowane relacje. Póki co na razie się zaangażowała.
Jackie pośród wysypiska tabletek, należy ją jednak podziwiać, że nowy sezon się zaczął, a ona ciągle sober. Przyznaję, że cały czas patrzę, kiedy jej pośliźnie się noga, bo jakoś jej nie wierzę jak Kevin :)
Zoe przesadza z tą radością, kochaniem wszystkim, tęczą i jednorożcami. Dziewczyn mnie bawi, ale nie dziwię się, że irytuje innych.
Brakuje Boga.
O, mi tez brakuje Boga, czekam na jakiś chociaż mały epizod z nim. Zgadzam się co do Jackie, ze specjalnie dobie komplikuje wszystkie związki, a Eddie byłby najlepszy, pod koniec 4 sezonu miałam cichą nadzieje, ze jeszcze sie zejda... A Gloria.. tylko czekać, aż ktoś inny sie pojawi...
Mi żal Eddiego, za O'Harą tęsknię. Jackei wybierze coś bardziej skomplikowanego, ale ja akurat nie mam ciepłych uczuć do jej związku z Frankiem. Wolę Cruza przy Jackie :)
Roman - przewijam, nie potrafię poczuć tej postaci. Nowy doktor - interesujący, ale irytował mnie. Obecnie nie mam zdania. Zoey lubię :) Ona ma taki kwiatkowy styl, kocha wszystko co się rusza, ale jest dobrą dziewczyną.
Hmm czyżby cisza przed burza jeśli chodzi o uzależnienie Jackie? Idzie jej tak dobrze, czyżby za dobrze? :)
Coooo?! Jak to nie ma O'Hary?! (na trzecim sezonie jestem) Jedyna seksowna babka w tym serialu!
Co do Akalitus - żal mi jej. Jest postacią ze starej gwardii, miała to coś w sobie. Mam nadzieję, że Thor i spółka znajdą przyczynę tak jak mają zamiar i jej utrata nie okaże się demencją.
Akalitis musi zostać, to moja ulubiona postać. Co najwyżej znowu będzie pielęgniarką bo to cały czas robi dobrze.
A Jackie maksymalnie komplikuje sobie życie. Nie wierzę, aby do końca sezonu pozostała czysta.
Po siódmym odcinku wycofuję się ze swoich słów. Jackie jednak pozostanie czysta. Fabuła idzie cały czas do przodu i kolejny odcinek zapowiada się znakomicie. Wreszcie się okaże co z Akalaitis.
Moim zdanie nie. Zbyt często dają odczuć jak Jackie sobie dobrze radzi... Jedno załamanie, jedna przykra rzecz np z Grace i Jackie wsiąknie.
może zostanie a może nie. cała koncepcja postaci jackie opierała się w dużym stopniu na jej uzależnieniu od leków i związanymi z nim problemami. nie wiem czy jej całkowite wyleczenie nie byłoby dla serialu początkiem końca. tak czy inaczej kibicuje jackie, mam też nadzieję, że Akalaitis zostanie, bo to jedna z moich ulubionych postaci. szkoda O`Hary, ale nowy lekarz "daje radę", choć doktor Roman bardziej niż irytująca. W każdym razie , piąty sezon trzyma poziom :).
uuuu Z Grace nie będzie tak łatwo moim zdaniem. Niby pozamiatane, ale naprawdę to było coś, że Grace do tego stopnia ma żal do matki, że bez skrupułów na nią zwaliła sprawę z tymi lekami :)
Akalitus - dzięki Bogu! Ta postać nie zasługiwała na taki koniec :)
Dr Roman - przewijam :) Może kiedyś dostrzegę coś w tej postaci. Teraz skupiam się na Jackie - czyżby cisza przed burzą?
No i plus nr 1 - Zoey i dr 'Printis' czy jak mu tam - bomba! BRAWO DLA ZOEY!
Tak, zestaw Zoey i Prentiss ma duży potencjał. Gdyby tak jeszcze wróciła O`Hara... Chciałabym usłyszeć jej dialogi z panem doktorem, mogłoby być ciekawie :). Z trudem jestem w stanie uwierzyć, że Roman mogła ukończyć studia medyczne. Z tego co wiem, rezydentura w szpitalu to okres wyjątkowo trudny dla młodych lekarzy (mnóstwo pracy i nauki), mało prawdopodobne aby ktoś mógł aż tak olewać. Jak dla mnie może zniknąć z serialu - mała strata.
Może jej postaćma pokazać, że to wcale taki łatwy piękny zawód nie jest :D
OHara niby ma wrócić :)
Też tęsknie za O'hara ale może lepiej że jej nie ma? pierwszy odcinek i te wszystkie sceny z jej dzieckiem.. nie było to ani tak fajne ani porywające jak wszystkie poprzednie sezony. Jeżeli na tym opierać miałaby się jej rola postać to może lepiej że wyjechała.
Moim zdaniem serial wrócił na swój pierwotny, bardzo wysoki poziom. Sezon 4 był moim zdaniem najgorszy, a 5 zaczęłam oglądać z sentymentu do pierwszych 3 sezonów. Okazał się świetny. Nowi bohaterowie są bardzo dobrze napisani i zagrani. Motyw Zoe-Prentiss bardzo fajny, dość niespodziewany. Trochę mało Eddiego nad czym ubolewam ale taka już jego rola.
Nie rozumiem skąd ten atak na dr. Roman. Moim zdaniem jest świetna. Chyba w żadnym serialu medycznym nie ukazali nigdy lekarza w takim świetle. Wszystkie sceny, w których się pojawia, "bada pacjetna" sprawiają że widz czuje się wręcz niezręcznie ale o to chodzi. Uważam że to wielka zasługo aktorki, świetnie wywiązuje się z zadania i mam nadzieję że zostanie to dostrzeżone. Po drugie dr. Roman daje możliwość zmiany Coopa. Twórcy doszli zapewne do wniosku że nie może on być 5 sezon taki sam. Teraz staje się bardziej odpowiedzialny i nawet widzom, a przynajmniej mi, uświadamia to że jest on jednak dobrym lekarzem.
Podsumowując - 5 sezon jest światny, powrót do poziomu z sezonów 1-3. Nowi bohaterowie świetnie napisani i zagrani - wprowadzają nowe elementy całej hostorii przez co jest ona wciąż interesująca. Dr. Roman jest moim zdaniem świetna a to że wielu przesuwa momenty z nią jest tego gwarantem, bo ma ona moim zdaniam sprawiać że czujemy się niezręcznie i to się aktorce i scenarzystom udało osiągnąć.
Jeśli chodzi o doktor Roman to, moim zdaniem, trzeba odróżnić grę aktorską od samej postaci. Masz rację, aktorka jest dobra w swojej roli, już sam fakt, że budzi tyle kontrowersji o tym świadczy. Być może będzie katalizatorem zmiany Coopa, co też może wyjść serialowi na dobre. Natomiast sama postać... trudno żeby budziła sympatię widzów. Jackie, choć praktycznie przez cały czas chodziła naćpana była zawsze w pełni profesjonalna, jak zresztą większość ekipy w szpitalu. Roman nie jest, a oglądanie jej kolejnych "wyczynów" staje się męczące. Prawie każda z głównych postaci mogła "podpaść" czymś widzom, nikt nie jest ideałem (a już na pewno nie Jackie ;)) natomiast Roman póki co nie pokazała żadnych pozytywnych cech charakteru, które równoważyłyby minusy. Trudno powiedzieć w jakim kierunku rozwinie się jej rola, ale na razie, jej postać mnie nie przekonuje. Mieliśmy już kontrowersyjnego lekarza, który olewał pacjentów, był ostatnim chamem i gburem. Ale przy okazji też geniuszem, który faktycznie ratował ludzkie życie. Roman na razie tylko szkodzi. A może przeciętny widz woli oglądać lekarzy, którzy przynajmniej udają, że im zależy? Może masz rację, że chodzi o to "aby widz czuł się niezręcznie" w końcu to czarna komedia. Ale trudno oczekiwać, że taka postać będzie budzić sympatię.
Oj już zapomniałam o głębi tego serialu :)
Oglądam czekając na to coś :) Ale przypomniałaś mi o pierwszych sezonach, które były wręcz nieziemskie :)
Co do Roman to może w innych okolicznościach pochyliłabym się nad nią, próbowała inaczej ją ocenić, ale w takim wypadku, gdy to tak ważny dla Jackie sezon to prostu mi się nie chce :)
O'Hara zawsze miała to coś. Nie dziwię się, że twórcy zdecydowali się ją pokazać jako matkę, bo to było dla niej ważne. PO kilku obowiązkowych scenach z dzieckiem nie katowaliby nas tym więcej.
Myślę że O'Hara wróci i mam taką nadzieję bo w poprzednich sezonach była moją chyba ulubioną bohaterką. W sumie to że jej nie ma w tym sezonie, może być katalizatorem zmian w Jackie - musi ona wziąć za siebie odpowiedzialność, nikt jej nie "pilnuje". Masz rację jocisko "O'Hara miała w sobie to coś" :D.
Co do dr. Roman, to chyba teraz mój ulubiony temat :), jej postać jest trochę przrysowana żeby jak najmocniej kontrastować z Prentissem, który ma być lekarzem jakiego wszyscy chcielibyśmy mieć - oddany pracy, działa niekonwencjonalnie, szybko, papierkowa robota to według niego strata czasu - coś jak house tylko miły. Po prostu ideał. Roman - zupełne przeciwieństwo, zlew na wszystko. Ale czy na pewno? W ostatnim z wyświetlonych odcinków wzięła się do roboty, nie? Coop i Prentis byli zajęci bezsensowną, której tematem byli oni sami, gdy tej pacjentce coś się stało, I wtedy Roman wreszcie się ogarnęła!:D Może od tego momentu zacznie się jej wielka przemiana? Byłoby fajnie.
A tak w ogóle to "team Akalitus" :D
I a propos Housa to niech mi ktoś wytłumaczy skąd ten szał na niego bo nie rozumiem. Może jeden sezon ale nie więcej. Bohater ciekawy, nie powiem - trochę dr. Sherlock House. Ale mnie denerwowało zawsze jak schematyczne są odcinki, te które widziałam przynajmniej, oraz to że nie wiedziałam przez większość czasu o czym oni mówią bo te wszystkie przypadki, medyczne określenie etc. to dla człowieka, posiadającego wiedzę z tej dziedziny w zakresie podstawowym, czarna magia.
Rzeczywiście, chyba się trochę ogarnęła, zwłaszcza, że Jackie jej nie odpuściła ;). Nie chciałabym, żeby nagle stała się "aniołem w białym kitlu" (to by nie było wiarygodne), ale może zacznie nieco ewoluować :).
Co do House`a to poniekąd sama odpowiedziałaś sobie na pytanie nazywając go dr Sherlock House. Serial łączył w sobie elementy kryminału i medycyny a nie od dzisiaj wiadomo, że widzowie lubią zagadki. A jeszcze kiedy "śledztwo" prowadzi lekarz? Do tego łamiący stereotypy zwyczajowo łączone z tą profesją. Świetne dialogi, dobre postacie drugoplanowe, brak nadziei na "cudowną przemianę House`a" (choć jestem pewna, że wielu widzów na to skrycie liczyło). Ten serial zrywał z wieloma schematami. Z drugiej strony, faktem jest, że same medyczne przypadki mogły się w końcu znudzić, ile może być nieznanych schorzeń, które może rozpoznać tylko jeden człowiek na świecie ;). Dlatego dobrze, że serial się skończył bo i formuła się już trochę wyczerpała. A tak na marginesie Jackie przypomina nieco House`a, w tym sensie, że też jest niekonwencjonalną postacią. Tyle tylko, że jej stosunkowi do pacjentów nic nie można zarzucić, aż chciałoby się mieć taką pielęgniarkę na podorędziu, nawet jeśli na haju ;).
Ale się ładnie rozpisałyście :) Szkoda, że muszę już iść :)
O'Hara wróci, jestem tego pewna :)
Co do House'a - można o nim pracę pisać :)
Jackie natomiast mimo swojego nałogu ma w sobie jakąś taką zadziorność. Jak ktoś jest chamem - trzeba mu dowalić, jak ktoś źle pracuje - trzeba coś z tym zrobić. Nie wolno krzywdzić dzieci itd Jest paradoksalnie bardzo zasadnicza , a przy czym tak zakłamana i tak niedoskonała.
Co do Roman. To była postać na przełamanie wszelkich ultrakompetentnych lekarzy. Ale jest w jakiś sposób irytująca. Nie potrafię kibicować jej ogarnięciu. Ale choć mały gest i jej zbywało to dała Jackie szminkę. To było raczej szczere z jej strony, a nie chęć przypodobania sobie królowej oddziału.
I podoba mi się bardzo Zoey z Prentisem (?). Niby kwiatkowa lady, lekko lekceważona, ale też w jakiś sposób doceniana, a tu nagle tak się wybiła :)
Dokładnie dlatego lubię Jackie :). Jest postacią wielowymiarową, jak sama napisałaś w jednych sprawach zasadnicza i uczciwa w innych totalnie zakłamana. Ale jednak nie mam wątpliwości, że to "dobra dusza". A, że niedoskonała? Chwałą Bogu, łatwiej się z taką bohaterką utożsamiać i łatwiej jej kibicować :).
Mam nadzieję, że masz rację co do O`Hary. Bardzo mi jej brakuje. Angielskiego akcentu, wspólnych wypadów z Jackie na lunch, jej ironicznych i zdroworozsądkowych komentarzy. Ciekawe jak by wypadła konfrontacja pomiędzy nią a Roman. Dużo bym dała żeby to zobaczyć :), bo jestem pewna, że O`Hara by nie odpuściła. No a jakby jeszcze wrócił Cruz ... Ten raczej nie tolerował niekompetencji. Choć ja akurat nie lubiłam tej postaci i jestem zadowolona, że Jackie poznała pana policjanta :).
Ja też za Cruzem nie przepadałam choć dla oka przyjemny. Zgadzam się też z tym że dobrze że Jakice poznałą pana policjanta choć ciągle boje się że z jakiegoś powodu im sie nie uda. On wydaje się być jedyną osobą w życiu Jakice, która jest stosunkowo normalna. I dzięki niemu serial nadal jest komedią - przed jego pojawieniem się (jest chyba od 3 odcinka serii) nie było zbyt wesoło.
Przypomniałyście mi jak świetna była O'Hara, bo chyba zapomniałam na chwilę. Kiedyś w kółko mogłam oglądać niektóre sceny z nią. I te ciuchy!! O matko, niektóre były tak świetne że szukałam podobnych po sklepach;) Konfrontacja O'Hary i Roman - marzenie:P
No i niezawodna Zoe, od pierwszego sezonu jest niesamowita - nie da się jej chyba nie lubić, z pozycji widza przynajmniej.
ogarnęło mnie chyba zmęczenie umysłu, nie mogę juz dzisiaj więcej sklecić, cdn. :)
nigdy w życiu tyle o jednym serialu nie gadałam/pisałam jednego dnia:D
A ja akurat uważam, że temu panu policjantowi Jackie pasuje do obrazka, bo jest nieźle poturbowana. Gdyby coś się stało chyba nie byłoby tak różowo :) A to może dlatego, że raczej widziałabym love story z Cruzem :P Tuta j z kolei Cruz potrzebuje Jackie, bo ona znała Charliego? Nie wiem, nie wiem... W każdym razie scena, gdy w kaplicy Cruz oglądał rękę Jackie była moim zdaniem piękna.
Oj - powtórka sezonów 1-3 wykonać natychmiastowo :) O'Hara jest świetną postacią, Zoey jest świetną postacią... Podpuściłyście mnie do powtórek.
Zoey pokochali chyba nawet współpracownicy. Jak miała żałobę po tym krytyku filmowym i nie nosiła swoich strojów to kazali jej to zmienić :)
Albo jej "I'm bleeding" - cudo :)
Co do Roman i O'Hary - O'Hara zjadłaby ją na śniadanie.
Mnie też zastanawia Coop. Długo zajęło mi odkrycie w jego infantylności czegoś fajnego. Teraz, może też na tle Roman uważam go za całkiem przyzwoitą postać.
Też on był bardzo zainteresowany dzieckiem O"hary. Chcialabym widzieć parę scen jego wujkowania.
Jackie i Zoey są tak kontrastującymi osobowościami, że samo ich zetknięcie musi powodować efekt komiczny. Jackie bardzo ceni swoją prywatność (pamiętacie zdziwienie jej współpracowników kiedy okazało się, że ma męża) podczas gdy Zoey chce wiedzieć wszystko, a zwłaszcza o Jackie ;). Czasami to irytuje, ale w sumie trudno się na nią złościć, jest w tym wszystkim rozbrajająca, trochę jak przerośnięty pluszak ;). I te jej kolorowe wdzianka. Ta postać ma charakter.
Tak, Coop zyskał dzięki pojawieniu się Roman. Myślę, że to w gruncie rzeczy bardzo samotny facet, który za wszelką cenę chce być lubiany i akceptowany, zwłaszcza przez mężczyzn. Co nie jest dziwne biorąc pod uwagę, że wychowywały go dwie kobiety, które na dodatek się rozwiodły ;)). Może w końcu przyszedł czas, żeby i on dorósł. Też chciałabym go zobaczyć w roli wujka.
Co do policjanta... Na razie go lubię, zachowuje się ok. Łączą ich podobne doświadczenia życiowe, rozwód, nastoletnie dzieci, takie rzeczy ludzi zbliżają. Podobała mi się scena w której najpierw prosił Jackie żeby pod żadnym pozorem nie odbierała jego telefonu, kiedy będzie pijany, a potem kiedy już odebrała "zaliczyła" policyjny koncert. Jest bezpretensjonalny, a tę cechę akurat cenię.
Cruza nie lubię i nie wydaje mi się żeby pasował do Jackie. Jedyne co ich łączy to Charlie, ale na podstawę normalnego związku to się nie nadaje. Jest w tej postaci dużo bezwzględności a nawet (być może niezmierzonego) okrucieństwa. Teraz wprawdzie rozpacza po śmierci syna, ale jego stosunek do Charliego był delikatnie, rzecz ujmując, problematyczny. Jeżeli gość się jeszcze pojawi, to chyba nie będzie to pozytywne wejście.
Co do Zoey to ona jest inteligentna mimo swojej aparycji. Na tym lunchu z O'Hara nieźle jej wygarnęła i co najważniejsze miała racje. Umiała też zrozumieć, że nie może dłużej mieszkać z Jackie. Bardzo szczera była w stosunku do Pritisa (xD), gdy mówiła o tym, że nie jest pielęgniarką, która po ciężkim dniu idzie z lekarzem do łóżka itd. Kurczę Zoey ma w sobie wiele normalności, której brak wielu innym :)
Co do Cruza to ja rozumiem, że jego relacja tudzież stosunek do syna mógł być trudny, co pewnie w jakiś sposób odbijało się na jego postawie w pracy, czyli powodowało jego chamstwo :) Niemniej jednak coś pcha mnie do tego, że widzę te dwójkę razem. Może już tam mam o tego snu Jackie? :)
Ten policjant - no ok, jestem w stanie go zaakceptować u boku Jackie, ale mam wrażenie, że albo on ma coś za uszami albo wręcz przeciwnie - mimo swej przeszłości jest święty. Tak czy siak, mam wrażenie, że w złym kierunku zmierza jej związek z Frankiem. Może dlatego, że uważam, iż V sezon w ogólności prowadzi do złego? Że to zbyt pięknie się udaje?
Właśnie - jak widzicie zakończenie V sezonu? Moim zdaniem jeśli Jackie pozostanie czysta to może coś z Grace?
No właśnie, zakończenie to ciekawa sprawa. W sumie teraz zastanowiło mnie czy Kevin będzie kogoś miał. To by bardzo skomplikowało sprawę. Może np ta kobieta lepiej dogadywałaby się z Grace czy coś w tym stylu i przez to mógłby nastąpić kryzys Jackie, powrót do narkotyków itp. I przy kryzysie O'Hara musiałaby wrócić - takim bądź innym. W każdym razie myślę że O'Hara wróci bo będzie musiała pomóc Jackie. Myślę że z Grace nic poważnego nie będzie, raczej nie wpadnie w nałog ani nic podobnego, ale myśle że to przez nią Jackie weźmię tą tabletkę z pierścionka.
Też myślę że sezon się źle skończy bo jak na razie jest zbyt pięknie. No i musi się źle skończyć żeby był kolejny:P Może coś z Eddie'm? Byłoby fajnie bo to on w pierwszych sezonach najbardziej kręcił a teraz ucichł jakoś.
Też sądzę, że przez Grace Jackie upadnie. Zresztą po co trzyma w tym pudełku te tabletkę? Po co ją pokazują? Po co sceny, gdy Jackie wręcz pływająca w lekach nic ulega pokusie? Jackie upadnie, tego jestem pewna. Jeżeli uda jej się wytrwać w czystości to niech pokażę ile ją to kosztowało.
Mam wrażenie, że może się złamać. Z punktu widzenia postaci w realu byłaby to katastrofa, ale dla serialu porzucenie problemu uzależnienia mogłoby być zabójcze. W końcu na tym opierały się cztery sezony i właściwie piąty też (w sensie wytrzyma czy nie wytrzyma). Jakby miała wytrwać to jakie mogłyby być pomysły scenarzystów na ewentualny szósty sezon?
Wydaje mi się, że jeżeli Jackie się podda to raczej nie z powodu jednej konkretnej przyczyny, ale nagromadzenia różnych problemów. Przede wszystkim Grace, ale mogą też pojawić się problemy w relacji z policjantem (mimo, że go lubię, czasami też mam wrażenie, że nie wiemy o nim wszystkiego), Kevin może sobie kogoś znaleźć, mogą się pojawić jakieś problemy w pracy (a pamiętajmy, że nie ma przy niej jej najbliższej przyjaciółki). Co więcej Jackie nie ma chyba najlepszego zdania o grupach wsparcia, więc raczej trudno liczyć, że ktoś z takiej grupy poda jej rękę lub że ona przyjmie pomoc. Myślę, że w głębi duszy ona chyba tęskni za swoimi "małymi przyjaciółmi" i trzyma się tylko siłą woli.
Zakończenie piątego sezonu zależy, moim zdaniem, od tego czy planowany jest szósty. Jeśli nie, to teoretycznie mogą ją nawet uśmiercić, czego bym sobie oczywiście nie życzyła.
Tak Zoey to zdecydowanie pozytywna postać. Nie widziałam jeszcze odcinka 9 odc, może przyjdzie mi coś do głowy jak go obejrzę.
Zgadzam się z każdym słowem :)
W szczególności podoba mi się uwaga, że ona tęskni za swoimi przyjaciółmi. Oni dodawali jej czegoś, czego nic innego nie mogło jej dać. Nie wiem czy zauważyliście, ale Jackie jest również bardzo inteligentna. Wydaje mi się, że ona widzi, rozumie i odczuwa bardzo dużo. Nie jest "prosta emocjonalnie". Dlatego tak zachowuje się na mitingach. Coś tam gada, odbębnia swoją śpiewkę i koniec. Robi to mechanicznie, bo uważa, że to może być dobre narzędzie do walki z nałogiem, ale nie czuje tego w sobie. Wydaje mi się, że mało kto jest w stanie ją w pełni zrozumieć. O'Hara dawała jej wiele, bo Eleonor za swym sarkazmem ukrywała osobę zdecydowanie nieprzeciętną, zatem była w stanie dorównać Jackie w postrzeganiu świata.
To prawda i prawdopodobnie dlatego uzależniła się od leków. Biorąc jeszcze pod uwagę charakter jej pracy, ciągłą konfrontację z cierpieniem i śmiercią z jednej strony i głupotą systemu z drugiej ... Trudno zachować "zdrowe zmysły", zwłaszcza jeśli się jest osobą wrażliwą i empatyczną. A leki dawały jej pewnie poczucie dystansu, czasami sprawiała na mnie wrażenie jakby duchem była zupełnie gdzie indziej. Trudno uzyskać taki stan bez wspomagaczy.
Co do mitingów, to patrząc na to co pokazali w serialu to trudno się Jackie dziwić. Uczestnicy sprawiali wrażenie jakby mieli głęboko w d... co mówią inni, a myślę, że Jackie potrzebowała czegoś więcej niż pustej "gadki - szmatki".
A tak swoją drogą to zastanawiam się jakim cudem Kevin nie połapał się, że coś jest nie tak. Zgoda, lekomanię łatwiej ukryć niż np. alkoholizm, Jackie to "zaprawiona w bojach" pielęgniarka, ale mimo wszystko... Zmiany charakterologiczne są widoczne, zwłaszcza jak ktoś jest całe lata na permanentnym haju. Może więc wcale nie znali się tak dobrze?