Co myślicie o tym odcinku?
Dla mnie był to jeden z najlepszych odcinków tego serialu. Sprawa z matką Olivii była do przewidzenia i pewnie nikogo nie zaskoczyła, ale to, co stało się Mellie... Pokazano, dlaczego ta postać jest taka, a nie inna. Wcześniej widzowie raczej nie przepadali za Mellie, ale po tym odcinku wiele osób jej współczuje. Bardzo prawdopodobne, że ojciec Fitza jest ojcem jego najstarszego dziecka.
Dobrze, że od początku sezonu twórcy mało czasu poświęcają romansowi Fitza i Olivii.
Nie wiem jak innych, ale od początku tego trzeciego sezonu Quinn strasznie mnie wkurza. W poprzednich sezonach dało się lubić tę postać. Jest za bardzo naiwna. Ciekawe, jak rozwiążą jej angaż w B613 i czy Huck jakoś jej pomoże w tej sprawie.
Ja od początku lubiłam Mellie, teraz lubię ją jeszcze bardziej. Bardzo ciekawa postać, wielowymiarowa i skomplikowana. Fitz jest za to strasznie grubo ciosany, ale może o to chodzi? Taki tępy i zacięty mi się wydaje. Tendencja utrzymuje się przez wszystkie sezony, więc to pewnie ma jakiś cel. Pan prezydent, a zupełnie nie ma pojęcia o tym, co się dzieje jego najbliższym otoczeniu, zupełnie nie panuje nad sytuacją.
Ciekawe, jak rozwinie się wątek matki Olivii, ale jeśli chodzi o Quinn, to jest tak irytująca, że nie zmartwię się, jeśli skończy tragicznie. Ale pewnie Huck jej pomoże.
qrcze ja to się najbardziej obawiam tego że Quinn będzie teraz kretem w Pope&Associates, od B613