Jedyny plus tego serialu to trzymanie widza w napięciu. I to jest wyznacznik popularnosci glupich amerykanskich seriali. Nie ukrywam, serial toczy się szybko, akcja w filmie zmienia się nieustannie czasem nawet o 180 stopni w najbardziej niespodziewanym momencie. Za to należą się wielkie brawa!
Ale obecność tak wielu niemożliwych splotów wydarzeń przyprawia w pewnym momencie o ból głowy. Widz powinien zadać sobie pytanie czy to w ogole możliwe? Rozumiem, wyobraznia nie ma granic. Ale czy aby na pewno?
Parę słów o grze aktorów - która razi w oczy swoją sztucznością, totalna beznadzieja, a brat Michaela - Lincol, normalnie jak Seagal - ta sama mina jak wzruszony, zadowolony, zdenerwowany itd. Scofield - tez istny inteligent, ciągle coś tam planuje i ucieka, zamyślony - ogólnie aktorzy jednostajni. Wchodzą w szuflade i juz tam zostają.
Pewnie jeszcze zobaczymy kilka sezonow tej niekonczacej sie opowiesci o uciekinierach, byle tylko stacje telewizyjne wzbogacaly sie o kolejne miliony a slupki ogladalnosci ciagle rosly.