Od początku serial krył w sobie podłoże rewolucyjno-socjalistyczne. Cały pierwszy sezon to w zasadzie walka "ogonowców", czyli najniższej, biednej klasy społecznej o DOMINACJE w pociągu. Oczywiście sa zawsze usprawiedliwiani i dopuszczają się różnych zbrodni by osiągnąć cel (znamy to historii). Fabuła tak naprawdę to ukazanie tej biednej hołoty jak tych "dobrych". Natomiast cały ład i porządek który panuje w pozostałej części pociągu musi zostać zniszczony a zasoby podzielone "po równo" (brzmi jak w ZSRR w 1920).
Dodatkowo skoro to netflix to musza pojawiać się odniesienia do kobiet posiadających prawdziwa władze (i że oczywiście na nią zasługują). Lecz szczytem jest, gdy główny bohater (ciemnoskóry) oskarża Pana Wilforda, że "cała zagłada planety to wina białych, chciwych mężczyzn, jak on).
We wcześniejszych tematach omówiłem tą kwestię. Na tym forum nie ma ich wiele, możesz je odszukać.
To nie jest walka o DOMINACJĘ lecz o warunki do życia klasy, która została wrzucona poza margines tego społeczeństwa. Utrzymywanej w takim stanie sztucznie w celach wynikających ze socjotechniki.
Tak nawiasem mówiąc brak jej zrozumienia to główna wada wszystkich domorosłych historyków, którzy mają problem z szerszą perspektywą. ;)
Druga strona (wąski krąg bogaczy i "Wilford") cały czas dopuszczają się takich samych zbrodni w celu zastraszenia tak pasażerów na gapę jak i III klasy (robotniczej). W pociągu istnieją specjalnie zaprojektowane urządzenia "mrożące", które służą właśnie w tym celu. Co więcej klasa bogata wykorzystuje swą pozycję nie tylko dla lepszego statusu bytowego ale przede wszystkim do stawiania się nad pozostałymi w kwestiach elementarnych jak poczucie sprawiedliwości (ukazuje to proces w pociągu).
Owa "hołota" jest właśnie elementem owego "ładu i porządku", któremu przestało odpowiadać jej miejsce w hierarchii i rola w społeczeństwie. Bez której te nie mogłoby tak długo istnieć (Divide et Impera).