Chodzi mi konkretnie o śmierć Sury i Varro. Strasznie mnie to rozczarowało. Kiedy umierała Sura to
Spartakus ledwo wycisnął łezkę a gdy umierał Varro to płakał jak małe dziecko. W serialu ukazane
jest ,że Spartakus robi wszystko by odzyskać żonę a ta gdy umiera po prostu się z nią żegna i życie
leci dalej. Natomiast po śmierci Varro Spartakus jest załamany , nie może się skupić na treningach
itd . Więc kto był dla niego ważniejszy?.. Dla mnie to była dziwna sytuacja. Może ktoś sie podzieli
swoim zdaniem? :)
Spartakus rozpaczał po tym, jak odebrano mu Surę. Dla niego tym momentem wielkiej złości, rozpaczy, bólu, pytań był moment, kiedy Rzymianie rozdzielili ich, jego wysyłając do Kapui a ją cholera wie gdzie. Spartakus wszystkie emocje tego "rozstania" musiał podzielić z radzeniem sobie w nowej dla siebie sytuacji. Miał zostać stracony, ale to właśnie rozpacz za Surą dała mu siłę do walki na arenie. Trafił do niewoli, do Batiatusa i wszystko co tam robił było skierowane na przetrwanie, ucieczkę i odnalezienie żony. Czas mijał, jego myśli zaczynały coraz bardziej skupiać się na codzienności. Poznał Varro, wreszcie z kimś spędzał czas normalnie. Bez gniewu, konkurowania, ot z kolegą. Przyjacielem. Dalej, Spartakus zaufał Batiatusowi. I kiedy ten, z bólem w głosie opowiadał o strasznym wypadku jaki "spotkał" Surę Trak nie miał wyjścia a mu uwierzyć. I co miał wtedy zrobić? Był bezsilny. W tamtym momencie myślał, że zrobił wszystko (swoją postawą stał się czempionem domu, co przekonało Batiatusa do pomocy w odzyskaniu Sury), myślał, że to wszystko to wypadek, chichot losu, nie mógł tego zmienić, nie miał siły z tym walczyć. Stracił Surę dawno temu, teraz myślał, że przynajmniej mógł pożegnać się z nią mając ją w ramionach.
Varro - jego bliski kolega, z którym w jednej chwili śmieje się i dobrze bawi, by za moment musieć zabić go własnymi rękami na oczach tłumu, na kaprys jakiegoś gówniarza. Wszystko w przeciągu kilku chwil.
Pojął?
O proszę jaka analiza :) Dla mnie ta sytuacja po prostu wydała się trochę dziwna ale jak widać każdy interpretuje ją w swój sposób :)