Spodziewałem się dobrej rozrywki przygotowując się do obejrzenia tego filmu, niestety rozczarowałem się niesamowicie.
Sceny wal słabiutkie, niedopracowane, efekty cięć mieczem zrobione komputerowo i niedokładnie, film mało realistyczny....
Gladiatorzy walczą na arenie i żadne koście im nie zostają złamane, non stop tylko śmierć lub życie, wracają przy tym do pełni zdrowia po zaiste niewielkim czasie, choć wiadomym jest, że bokser po walce dochodzi do siebie co najmniej kilka tygodni ścisłej rekonwalescencji, po czym kolejne tygodnie żmudnych treningów.
Spartakus dostaje w pysk, po czym jak zwykle daje sobie radę, i zwycięża choć wiadome jest, że człowiek po otrzymaniu silnego ciosu przeważnie nie podnosi się, lub też podnosi się tylko po to, aby upaść z jeszcze większym hukiem.
Przecież widujecie zapewne walki bokserów, gdy ktoś otrzymuje cios w twarz pada, sędzia liczy i może się podniesie, a gladiator nie ma nawet czasu na dojście do siebie, nie ma sędziego, który by wstrzymał pojedynek i zaczął liczyć, więc po ciosie Spartakus zginąłby w ataku przeciwnika, a nie błyskawicznie doszedł do siebie, zebrał jeszcze większe siły, i pokonał hordy gladiatorów.
Sceny seksu całkowicie popieprzone, zboczone, perwersyjne i nienaturalne.
Facet siedzi z żoną, po czym służąca ssie jego pałę, a druga służąca pieści łono żony, a za chwilę razem bzykają się jak króliki.
Albo też facet bzyka laskę, a obok żona zażywa kąpieli i patrzy na to, nie no to jest jakaś perwersja reżysera, który zapewne cierpi na jakąś przykrą przypadłość, jakiś uraz z dziecięcych lat.

Jedyny film, który w 1000% spełnił moje oczekiwania w tym temacie to "Gladiator" z Russelem Crowe, zjada on ten serial na śniadanie, przeżuwa i wypluwając obsrywa po kolana.