Po obejrzeniu serialu mam strasznie mieszane uczucia. Już po pierwszym odcinku chciałem go zostawić. Czemu? A to dlatego że strasznie raziły mnie te 'efekty', które wyszły żałośnie, jedno małe cięcie i 30 litrów krwii rozbryzguje się w promieniu 10 metrów. Żal!! Jeszcze te motywy pseudo - slow-mo, komputerowe flaki i to tak perfidnie komputerowe że aż mi się słabo robilo, z odcinka na odcinek jednak zaczynałem się już do tego przyzwyczajać, a wszystkie te minusy zaczynały być czwartym, a może nawet piątym planem, który mnie zaczął już mało obchodzić. Najważniejszym stała się fabuła, która umiejętnie z odcinka na odcinek się rozkręca, pokazuje metamorfozę bohaterów serialu, jak się zmieniają, niby wrogów, którzy tak naprawdę są przyjaciółmi walczącymi o wspólną sprawę. Liczba 'cocków' mi nie przeszkadzała, oglądałem (i to juz kilkukrotnie) Rzym, więc taki obraz tamtych czasów jest mi znany. Podsumowując, serial z ewidentnie małym budżetem, ukazujący 'prawdopodobną' historię Spartakusa (bo nie wspomniałem, że serial ociera się o prawdę historyczną - postaci te same, Spartakus Trakiem, trafia do Capui, etc etc ), kiepskimi efektami i to bardzo, ale bardzo przyjemną dla oka grą aktorską, trzymającym w napięciu wątkiem. Podczas oglądania raz ma się ochotę płakać (Varro), a niekiedy cieszyć jak dziecko (końcówka odcinka 'Kill'em all' ) :)
Ogólna ocena 6,5 / 10 - byłoby wyżej, ale te efekty... mimo wszystko serial godzien tego, żeby go obejżeć. Dla samej fabuły polecam i z niecierpliwością czekam na drugi sezon :)
tyle, że pobawisz się troszkę ferrari i ci sie znudzi, w limuzynie siądziesz na wygodnej kanpie i będziesz już siedział latami ;)
Inne. Rome jest na powaznie a Spartacus ociera sie o pastisz i pokazy kulturystow.