Najbardziej zaskakujące w tym serialu jest to, że po 2 odcinkach zrezygnowałem z oglądania tej szmiry. Kiepskie efekty zerżnięte z 300 połączone z wulgaryzmami, krwią i sexem dały efekt tandety i żerowania na niskich instynktach. Gdybym nie obejrzał 3 odcinka z nudów to pewnie nigdy nie wróciłbym do Spartacusa i to pomimo że historia Rzymu to mój konik i każdy film o Rzymie oglądne przymykając oko na niedoskonałości.
Czasami się zastanawiam co się stało takiego, że ten serial dostał takiego kopa. Kiepskie efekty zostały. Krew została. Wulgaryzmy zostały i sex też jak najbardziej. Dlaczego to wszystko przestało przeszkadzać i razić? Dlaczego wręcz dodało kolorytu i mięsa temu serialowi? Na to pytanie trudno znaleźć odpowiedź, ale można próbować. Pojawiła się znakomita fabuła wstrząsająca i rzucająca o ścianę, gra aktorów stała się o niebo lepsza i pojawiły się prawdziwe emocje bo postacie z filmu przestały być komiksowe. Walki gladiatorów były niesamowicie dynamiczne zrealizowane i to dawało emocjonalnego kopa. Czy to jest powód tego że na następny odcinek czekało się jak na łyk ambrozji? Hmmm... chyba nie do końca ale w czym tkwi tajemnica serialu tego nie wiem (choć mam swoją ogólną teorie na ten temat) ale wiem że czasami nie warto zrażać się zbyt szybko bo dziś słusznie uważa się że jest to najlepszy serial jaki się ostatnio pojawił. Amen.