Myslalem, ze to bedzie naiwna, plastikowa amerykanska papka bez ladu i skladu. Tymczasem serial ma na tyle duzo wdzieku w sobie, ze ogladam juz drugi sezon.
Zaczalem od Bogow Areny. 6 odcinkow, spojne to i ogolnie stanowiace do pewnego stopnia zamknieta calosc. Nie lubie tasiemcow, wiec forma miniserialu bardzo mi przypadla do gustu. Mysle, ze ci, ktorzy nie sledzili Spartakusa od poczatku i na biezaco, i teraz dopiero postanowili sie z ta seria zapoznac, powinni rozpyczynac ogladanie wlasnie od Bogow Areny, a nie od nakreconej wczesniej Krwi. Akcja Bogow toczy sie w koncu wczesniej.
Plusem serialu jest brak patosu. Poza tym mozna sie do wielu aspektow tego dziela przyczepic, ale ogolnie dobrze sie to oglada i jest dosc sprawnie zrealizowane. Konwencja przerysowywania scen walk i dodawania krwistej animacji zupelnie mi nie przeszkadzala.
W Bogach olsniewa uroda Marisy Ramirez. To jest pierwsze odczucie ;) 6 odcinkow dla serialu to optymalna ilosc, nie nudzi, nie nuzy, nie drazni, zamyka wszystkie glowne watki, dlatego Bogowie Areny wywarli na mnie pozytywne wrazenie. Niestety Krew liczy juz az 13 odcinkow. Nieporozumienie.
Mimo wszystko wystawiam pozytywna note. Mocna szostka sie nalezy.
Ten post pisze po obejrzeniu Zemsty. Absolutne zaskoczenie! Nigdy w zyciu nie widzialem serialu, ktory by az tak obnizyl poziom. Zemsta wyglada jak parodia poprzedniego sezonu. Koszmarnie niespojna, beznadziejnie glupia, chaotyczna, zle zmontowana i wyrezyserowana. Niewiarygodne jak mozna bylo tak obnizyc loty. Mistrzostwo swiata w tej konkurencji.