Zachęcony świetnym pierwszym odcinkiem zacząłem oglądać HTGOWM. Niestety, dalej równia pochyła. Bardzo powierzchownie zarysowani bohaterowie (zachowanie studentów po takich wydarzeniach kompletnie nierealistyczne). Nie potrafiłem nawiązać więzi z żadnym z bohaterów. Ich historie w żaden sposób nie potrafiły zainteresować. Sztampa - czarny kujon zakochuje się w niegrzecznej dziewczynie, inna bohaterka ma wyjść za mąż za gościa i jego matka jej nie lubi (aż tu nagle zwrot akcji rodem z Dlaczego ja?, bo gościu okazuje się gejem). Fabuła niemiłosiernie rozwleczona. Finał kompletnie bez fajerwerków. Najzwyczajniej nudny. Jest tak przeciągnięty, że widzowi już tak naprawdę wszystko jedno kto zabił. Na plus ostatnia scena jako dobry wstęp do drugiego sezonu. Viola Davis mimo, że serial nie najwyższych lotów gra świetnie, a jej postać wyróżnia się na tle innych bezbarwnych i nijakich bohaterów. Nie mogę nie wspomnieć o matce Annaliese, która swoim pojawieniem się wprowadza trochę ożywienia, a przede wszystkim pokazuje, że twórcy są w stanie napisać postać, która miałaby jakiś charakter. Ogólnie serial oceniłem na 6 (choć nie wiem czy nie trochę na wyrost)
Zabawne, dajesz taką samą ocenę, ale dla mnie jest ona pozytywna (lekko powyżej przeciętnej przecież) a dla Ciebie negatywna. To prawda, że postacie są trochę schematyczne, ale to serial dla młodzieży.
Przynajmniej w ocenie Violi Davis się zgadzamy, bo to prawda, że ona to wszystko ciągnie zaś bez niej ten serial nie miałbym połowy swojej wartości.
Mimo schematycznych postaci, serial miał coś w sobie, na swój sposób był nawet oryginalny.
Bardzo ciekawa jest muzyka w tym serialu. Nietypowa, dynamiczna, nadająca werwy. Zwykle producenci dopasowują muzykę pod klimat serialu. Tu jest inaczej, ale o dziwo też bardzo pasuje.
Czy bez Annalise serial by nie przetrwał? Aż daleko bym się nie posunął, ale faktycznie Viola gra jedną z wiodących ról. Co nie zmienia faktu, że sukces jej postaci zawdzięcza w ogromnej mierze charakteryzacji. W przypadku tej aktorki to jest prawdziwy makeover.
Że co? Davis była dwukrotnie nominowana do Oscara i jest bez wątpienia aktorką wybitną, specjalizującą się w sztukach teatralnych. Czemu zagrała w serialu młodzieżowym? Może chce kupić nowy dom. Niemniej ten serial dzięki niej i tylko dzięki niej ma jakąś wartość.
Nie napisałem, że to zła aktorka, bo jest bardzo dobra, co nie zmienia faktu, że w przypadku granej przez nią postaci Annalise zmiana jest totalna jeśli chodzi o charakteryzacje. W ciągu ostatnich lat nie miała dobrej passy. Jak sama przyznała wszystkie seriale-piloty z jej udziałem okazywały się klapą. Przełomem okazał się dopiero How To Get Away With Murder. To pierwszy serial, który odniósł sukces z udziałem Davis. Postać Annalise i charakteryzacja bardzo jej służą.
Nie zgodzę się, że tylko dzięki Annalise serial ma wartość. Dostrzegam bardzo ciekawe role w postaciach Rebeki, Connora Walsha oraz asystentki Annalise. Bez nich również serial nie byłby tym samym.
Gra w takim, a nie innym serialu, bo dla niezbyt urodziwej czarnej aktorki wieku średniego nie ma za dużo ról. Zgadzam się jednak, ona swoją grą podniosłabym poziom reklamy kondomów.
Nie sądzę aby to miało znaczenie, że jest niezbyt urodziwa, czarna i w średnim wieku. Na takie aktorki też jest zapotrzebowanie, o ile są wybitne. I pani Davis ewidentnie ten poziom w swoich kreacjach tu czy tam osiąga. Stąd nagrody.
Ten serial bez tej znakomitej aktorki straciłby niezwykle dużo, bo ta młodzież historii by raczej nie pociągnęła. Starsi aktorzy przy pani Davis też wypadli jak "młodzież".
No, na takie aktorki jest zapotrzebowanie w serialach jak ten. Naprawdę, Hollywood rzadko zatrudnia Murzynki w znaczących rolach.
Np. taka Zoe Saldana może tu być jedną z niewielu czarnych aktorek, które obecnie robią znaczącą karierę, ale to też raczej tylko w blockbusterach.
Po prostu czarne aktorki często biorą pierwszą lepszą pracę, bo innej mogą nie dostać.
Jak jest zrobiona to jest urodziwa, a taka właśnie jest w serialu. Totalna przeróbka względem tego jak ta aktorka wygląda na co dzień. Poza tym w aktorstwie uroda ma niewielkie znaczenie, bo dla aktorów o każdej urodzie jest zapotrzebowanie na taką czy inną rolę. W przypadku Davis największe znaczenie ma charyzma, umiejętności aktorskie i "to coś" dzięki czemu reszta obsady stoi w jej cieniu. Przykładem jest choćby Jack Falahee wcielący się w Conora Walsha. Bardzo przystojny pociagający facet, ale umiejętności aktorskie ma raczej przeciętne i pomimo swojej urody Violi nie podskoczy :)
Generalnie w aktorstwie uroda ma znaczenie jeżeli jest się aktorką. Oczywiście są aktorki jak Tilda Swinton, której nie nazwałabym klasyczną pięknością, ale ona jest aktorką charekterystyczną. Nie ma wielkiego zapotrzebowania na takie aktorki, bo żeńskie rolę często nie są zbyt skomplikowane i estetyczny wygląd jest wystarczający.
No, ja jestem fanką pani Davis, ale twoje porównanie jest niesprawiedliwe. Jack Falahee to nowicjusz, podczas gdy Davis ma za sobą wieloletnią karierę w filmie ;p
Po za tym Falahee ma grać postać dupkowatego mądrali i jest w tym całkiem niezły.
Ciekawe, że piszesz, że jest przeciętnym aktorem, a zarówno jemu i Davis dajesz tą samą ocenę 9 za ich role w HTGAWM...
Muzyka jest faktycznie fenomenalna. Nawet piosenki są odpowiednio zmiksowane z głównym motywem przewodnim. To świetnie buduje nastrój.
Nudny? Szanuję Twoją opinię, pomimo że oglądałem bez przerwy przez dwa dni. Uzależnienie. Uważam, że serial jest niesamowity. Perfekcyjny montaż wątków, ich stopniowe wprowadzanie, budowanie napięcia, poszerzanie fabuły o kolejne motywy. Ale jeśli dla Ciebie jest nudny - ok, to kwestia subiektywna, rożne tematy nas pochłaniają.
Ale z jednym nie mogę się zgodzić. Płytkie postacie? O NIE! Scenarzystka jest niesamowita - każda postać ma swoje "coś", ma swoje zachowania, swój sposób bycia, swoje sekrety, swoje niejasności. Ja nie widzę płytkości.
Connor - taki slutty, a jednak nagle potrzebuje chłopaka. Z jakiego powodu? Czemu angażuje się w ten związek? Co sprawiło, że potrafi zaufać tylko i wyłącznie Oliverowi?
Michaela - taka stereotypowa, poszukująca idealnej pracy, domu i męża. Cała jest idealna do bólu. Typowa kujonka. Wydaje się, że wiesz o niej wszystko. I nagle okazuje się, że sama się taka stworzyła. Wymyśliła siebie. Ma inną przeszłość, pochodzi z zupełnie innego kręgu społecznego.
Doucheface - irytujący podrywacz, synek wpływowego tatusia. Nagle na idealnym tacie skaza. I co dalej? Jak doucheface będzie rozwijał swoją etykę w pracy? Związek z Bonnie - co z tego będzie?
Sama Bonnie - czemu taka chłodna? Czemu taka zapracowana? Gdyby leciała na Franka - wtedy byłoby schematycznie, po prostu pracownica zazdrosna o studentkę. Ale nie, leci na męża Annalise. I jak w związku z tym czuje się, kiedy Sam znika? Co dalej? Po jakiej stronie się opowie? Czemu jest taka lojalna wobec Annalise, nawet po zwolnieniu? Co nią kieruje? Brak alternatyw, ślepa lojalność, a może przyjaźń? Annalise raczej ciepło jej nie traktuje, a Bonnie zawsze jest na swoim miejscu, gotowa do pracy. Czemu? I czemu nagle ulega związkowi z idiotycznym, raczej żałosnym studentem? Rzeczywiście jest TAK zdesperowana? Nie jest słabą kobietą - udowodniła to w sądzie w sprawie pielęgniarki. Mnie jej postać fascynuje.
Frank - z każdym kolejnym odcinkiem okazuje się coraz bardziej... okrutny? Frank od brudnej roboty. Co sprawiło, że tak bezgranicznie ufa Annalise, a ona jemu? Czy jest coś winny Annalise, że wykonuje jej polecenia, tak trudne, niebezpieczne i niezgodne z prawem? Czemu? Co z tego ma? Czy ma jakiś dług wobec Annalise? Czekam z niecierpliwością na poznanie ich wspólnej przeszłości.
Oliver - kompletne przeciwieństwo Connora, a jednak próbują być razem. O dziwo, działa. Ale jest grunt pod kłótnie, pod konflikty, ale i pod prawdziwy związek. Czekam na rozwój ich relacji. Czy Connor odwróci się od Oliviera, gdy ten okazuje się chory? Przecież Connor może złapać "easy f**k" gdziekolwiek, może mieć kogokolwiek. Jednak gdy sam był w traumie, zwrócił się do Olivera.
Wes - jak jego przeszłość, strata matki, wpływają na jego tożsamość? Kim jest? Czy jest po prostu zakochanym idealistą? Zaufał Rebecce, ale i Annalise, a Annalise jemu. Ta dwójka cały czas prowadzi właściwie własną grę, na zupełnie innym poziomie. Nagle są zmuszeni zaufać sobie - poznali swoje sekrety. A co po zniknięciu Rebeccii? Czy dalej będzie współpracował z Annalise?
Laurel - wydaja się taka przezroczysta. A jest genialna. Brakuje jej animuszu, jednak na pewno nie inteligencji. Wydaje się tak silną kobietą jak Annalise, a jednak ma młodsze, a przez to bardziej idealistyczne, moralne postrzeganie świata. Co z tej mieszanki może wyniknąć? Ma rodzinę i środowisko, do jakiego aspiruje Michaela - ponieważ nie wiemy, czy ta druga rzeczywiście z takiego pochodzi (co potwierdzają jej słowa, że wymyśliła się na nowo). W I sezonie poznajemy wyłącznie teściową i środowisko narzeczonego Michaeli. A co z jej rodziną? Wydawałoby się, że pochodzi z idealnej, bogatej rodziny - takowej nie ma na ekranie. Czy to ją tak popychało do małżeństwa? I ta jej nagła odwaga, żeby tak odmówić mamie narzeczonego, pomimo że wcześniej podpisała prenup wbrew swojej woli? Kim jest i czego chce w takim razie?
Wracając do Laurel - zaskoczyła mnie kilka razy w tym sezonie pomysłami, uwagami. A jednocześnie lubię ją - ma w sobie tę skłonność do przyjacielskości, jakiej brakuje reszcie.
O Annalise nie muszę chyba się wypowiadać. Wydaje mi się, że nikt nie zakwestionuje tego, jak bardzo nieprzezroczysta, skomplikowana, nieczarno-biała jest jej persona. Tajemnice z przeszłości, gwałt wujka, jej relacja z matką. Jak zdeterminowały jej wybory pracy, ją jako kobietę? Wątek matki był znakomity - słuchałem z zapartym tchem. Jak i sama matka znakomita. Co Annalise myśli o Bonnie, czemu ją trkatuje? Jej wspomniana specyficzna relacja z Frankiem - chłopakiem na "brudne" posyłki? Metody Annalise, jej siła i odwaga w sądzie i szczątki ludzkiej kruchości. Moment, kiedy załamuje się po śmierci Sama - poruszający. Żyjesz z nią na ekranie, przeżywasz wszystkie jej rozterki, bóle, słabości, a mimo to wciąż widzisz jej potęgę, jej stalową wolę. Czy ma plan? Czy jest... winna? Czy do pewnego stopnia zaplanowała to, co się dzieje? Czy ochroni studentów kosztem Nata? Czy poświęci Nata, kiedy już straciła Sama? Czy tak bardzo tęskni za Samem - jej telefon po kłótni w nocy, kiedy Sam zginął - czy był tylko telefonem dla alibi, czy prawdziwym wyrazem żalu? Jeśli alibi - tzn że już wtedy wiedziała, że Sam zginie. Czy to możliwe, skoro wydaje się, że jednak jego śmierć była wypadkiem? Z drugiej strony - czy to nie szokujące, że tak bardzo kochałaby swojego męża (telefon), a mimo to broniła studentów, którzy przyczynili się do jego śmierci?
Serial jest znakomity moim zdaniem. Nikt nie jest dobry lub zły. Wszyscy są z krwi i kości, mają przywary, mają swoje słabości, mają swoje sekrety i przewinienia. Nikogo nie da się całkowicie żałować lub komuś całkowicie kibicować. To, że nie identyfikujesz się z nikim tak bardzo, to idealnie. Ponieważ bohaterowie są inni od Ciebie, w swojej "ludzkości" są po prostu niepowtarzalni.
Majstersztyk.
fantastyczna ocena, zgadzam się w stu procentach. na głębi i niejednowymiarowości postaci opiera się przecież cały fenomen i piękno tego serialu. plus mistrzowski montaż, wprowadzanie i prowadzenie wątków - i mamy arcydzieło.
inaczej bym tego nie ujęła sniko :) należy tu jeszcze dodac o świetnym pokazie wszelkich manipulacji....ALE LUDZIE, skąd wyście wzięli bzdurę, że to serial młodzieżowy??? Ręce opadają, negatywne i starszliwie uparte podkreślenia o młodzieżówce świadczą prawdopodobnie, że właściciele takich opinii mniemają o własnych "większych możliwościach" ;)