Ogólnie do ostatnich 5 minut było spoko. Później już popłynęli.
Spoiler spoiler spoiler

Smierć Franka, Boni
W ogóle ten pogrzeb i ci postarzeni studenci( hahahaha) przesadzili i to ostro.
Aha i Ashera im nie wybaczę.

Poza tym wkurzyło mnie to, ze całkowicie roztrzaskali relacje między studentami a Analisse. Wiem, nigdy nie były to zdrowe i dobre relacje, no ale sorry, kłamać, ze Analisse jest odpowiedzialna za wszystkie morderstwa żeby tylko uratować swój tyłek....
do końca miałam nadzieje, ze jednak oni po cichu ze sobą współpracują i wyciągną jakiegoś asa z rękawa żeby moc wsadzić za kratki gubernator, ale niestety nie.
Jak dla mnie zniszczyli wszystkie sezony tym zakończeniem.

Tak, szkoda, że rozwalili stosunki Analisse i studentów, ale najbardziej mi szkoda Franka i Boni:(

Ogólnie zakończenie wypadło dobrze, ale śmierć Franka to cios prosto w moje serce. Moja ulubiona postać i taki koniec, nie mogę tego przeżyć..

Dla mnie tak samo mega cios.. bardzo bolesne zakończenie dla mnie, mam na myśli śmierć Franka i Bonnie :(

Dokładnie mam to samo! Zakończenie no ostatecznie może być , ale śmierć Franka to cios w samo serce :( Bonnie też mi żal :(

W tym serialu niemal wszyscy, którzy kogoś zamordowali, prędzej czy później, sami też zginęli. I tak też się stało w przypadku Franka i Bonnie.
Zaskakujące jest w sumie to zastosowanie starotestamentowej, biblijnej sprawiedliwości w serialu, który jest jednocześnie wręcz nadgorliwie poprawny politycznie.
Przyznam, że mnie akurat trochę przeszkadzało zarowno jedno, jak i drugie przegięcie. Mimo tego, serial mnie wciągnął. Przede wszystkim z powodu zaskakujących rozwiązań kryminalnych i ciekawej, świetnie zagranej postaci Analisse.

Nie zginal Gabriel, matka Analise, w wiekszosci klienci, ktorych wybronila, Nejtan, nie zginela agentka Pollok, policjanci, ktorzy zabili ojca Nejta. Za to zginal bialy facet matki Gabriela, ktory nikogo nie zabil, Sam ktory nikogo nie zabil bezposrednio, jego siostra, ktora nikogo nie zabila, ojciec Ashera. Sinclair, ktora dobrze weszyla, Denver i Miller, ktorzy nikogo nie zabili, a tez robili raczej swoja robote, pewnie marnie skonczyl Simon. Tak wiec z tylka teoria kto zginal i za co, a kto nie. I owszem poprawny politycznie do wyrzygu na tle rasowym, czyli biali oprawcy i gnebiciele z prezentami od zycia i wladza, a czarni biedni i zdolni i cokolwiek zrobia, w sumie maja miec dalsza szanse i zyc sobie w spokoju. Jednoczesnie zaskakujace, ze tak naprawde zaden czarny nie jest tam porzadnym czlowiekiem, a niefajne zycie to zadne usprawiedliwienie dla morderstw i tortur czy molestowania. Uzalaja sie tam nad zlym traktowaniem i systemem, a sam serial paradoksalnie pokazuje, ze nie jest to jakas propaganda, ze wychodzi, ze popelniaja przestepstwo za przestepstwem i ok.

Właściwie nie ma pewności co do Bonnie, mogła przeżyć (co prawda nie pojawiła się na pogrzebie)

Cały ostatni sezon to pasmo porażek i żenady, nie sądziłam że można aż tak to zepsuć :D

Absolutnie się zgadzam, ten sezon to był dramat. W ogóle najwyższy poziom trzymały pierwsze dwa czy trzy sezony, później zrobiło się słabiej, ale ten ostatni był już naprawdę fatalny.

Kompletnie pominęli sprawy z pozwu zbiorowego (chociaż miało być z nimi tyle pracy, tyle nowych osób, których apelacjami miała się zająć Analisse - swoją drogą czemu ona to wszystko robiła sama? (znaczy ze studentami, ale mimo wszystko); naprawdę w całym kraju nie znaleźli się adwokaci zainteresowani dołączeniem do czegoś tak wielkiego?).
Asher nagle postanowił wszystkich zdradzić, bo poprosiła go o to rodzinka, która wcześniej całkiem się od niego odcięła (zabolało, akurat tę postać bardzo lubiłam).
Studenci (łącznie z Oliverem, który zawsze miał przecież nieco lepszy niż oni kompas moralny) nie mieli problemu z tym, żeby dla ratowania siebie wszystko zrzucić na Analisse (w ogóle nigdy nie rozumiałam ich nienawiści wobec niej i obwiniania jej o wszystko - to oni tuszowali morderstwo (w przypadku Ashera i Wesa - popełniali je), ona im zawsze pomagała, zresztą wbrew własnemu interesowi, a oni zamiast wdzięczności nieustannie mieli do niej o wszystko pretensje, zachowywali się jak banda szczeniaków, a nie dorośli ludzie).
Ale do tej pory przynajmniej zawsze mieli świadomość tego, że to im należała się kara, a tymczasem w tym sezonie postanowili się wywinąć za wszelką cenę (w ogóle ciekawe jakim cudem Michaela została sędzią, skoro wygrana Analisse i oskarżenia wobec FBI dosyć jasno wskazywały, że popełniła krzywoprzysięstwo).

SPOILER:




Ja też mam niedosyt wyjaśnienia pewnych wątków...

Hannah była przyczyną wszystkiego? Czy ta gubernator? Kto się z kim skontaktował?
Rozmiary tych wszystkich morderstw nijak mi nie pasują do motywu. Upokorzona gubernator i zdradzona siostra-kochanka posunęły się aż do skorumpowania FBI i tego całego bałaganu...?!

Zeznanie Nate'a pogrążyło procedury FBI, więc czemu ugody studetów w ogóle były ważne? Czemu Connor siedział w pace, a Micheala - nie? Z czego wynikała różnica ugody? No, i czemu Oliver w końcu nie zeznawał, skoro podpisał ugodę. Chyba odmowa Connora, nie mogła anulować ugody Olivera?

itp. itd.

Jak najbardziej się zgadzam, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Np. co z zabójcą Ashera? Przecież pani agenta go zabiła a oskarżono Annalise o to, Gabriel powinien zeznać jak było. I kto stał za tym spiskiem w końcu?
Ostatnim odcinkiem jestem przez to wszystko rozczarowany, właściwie jakby poza śmiercią kilku osób nic więcej się nie stało i nie miało znaczenia. Trochę bez sensu gdyż ten serial tak galopował z wydarzeniami i zaskakiwał, tak wciągnął, a zakończenie jakby nie wyjaśnia wszystkiego. Serial świetnie się oglądało, ale końcówka nieco za słaba jak na ten poziom zamieszania.