Może już był taki temat, ale czy tylko ja mam wrażenie, że ten wątek jest meeeega naciągany?? Cały serial jest według mnie bardzo wciągający, ale byłoby bardziej wiarygodne jakby pokazali najpierw więcej zażyłości między nimi. A tutaj, na początku wcale na siebie nie zwracali uwagi, potem kilka odcinków, że niby tacy zakochani, a na koniec po śmierci Wesa, Laurel uznaje go jako miłość swojego życia.... Już bardzej pasowałoby to do niej i Franka czy Connora i Olivera, a w parze Laurel-Wes nie widziałam żadnej chemii..
No ale wiadomo, to dla dobra fabuły:))