Był już wątek o najbardziej irytującej postaci, a mnie ciekawi, kogo polubiliście? I dlaczego?
Oliver i Frank :) moze jeszcze Asher. Frank genialny, człowiek o wielu twarzach, do końca lojalny i honorowy w tym co robił. Asher - największa metamorfoza tego serialu. A Oliver - po prostu pozytywna postać ;)
Oliver za jego wierność, kompas moralny i miłości do conora która go odmienila. (Na szczęście bo początkowo wnerwial widzą swoją zuchwałością).
Bonie bo była najsilniejsza postacią a zarazem dramatyczna. Zakończenie tej postaci było niesprawiedliwe.
Asher i jego przemiana na duży plus ale najlepszy był z Michellia.
Wes mimo że wielu denerwował bo zachowywał się itracjonalnie ale jego heroiczna i uczciwą postawa wobec cierpiacych osób chwyta za serce. Po ukazaniu jego historii z mamą tym bardziej go polubiłam.
Tiger ( nie wiem jak się pisze jej nazwisko- ta prawniczka co się podkochiwała w głównej) silna ambitna i lojalna kobieta
Asher i Oliver. Chociaz ten ostatni tez zostal zepsuty przez okolicznosci i bohaterow w sumie.
Frank zamienil sie w psychola i beczacego od byle czego, wiec stracil moje poparcie jako postac. Rola matki swietna, jezeli chodzi o aktorke, ale postac irytujaca. Tigan tak samo. Lubilam jeszcze Sama, bo nie kupowalam tego robienia z niego potwora wstecznie. I lubilam szefa kancelarii Gold... Mam mieszane uczucia co do Millera, bo najpierw byl robiony na f...ta, lacznie z wygladem, a potem bardzo spoko gosc... A i lubilam ojca Lauren, za wyglad aktora :P No bardzo ciezko bylo mi uwierzyc, ze to zlol heh. I niestety, zadnego czarnego bohatera nie dalo sie w tym serialu polubic, kazdy naprawde koniec koncow zly, niemily czlowiek, ktoremu uchodza zle rzeczy na sucho, a ma byc niby pozytywny i wzbudzac poparcie widowni.