Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że autorzy serialu na siłę chcieli wcisnąć widzom za dużo romansu? Każdy prawie z bohaterów jest wplątany w zdradę. Nie wiem czy to jeden z elementów fabuły serialu, ale wg mnie złym zabiegiem jest łączenie tego razem z wątkiem morderstw i spraw prawniczych. Być może dla amerykanów to jest chleb powszedni, ale chyba nie co druga osoba, chyba, że już jest u nich tak źle. Oczywiście moja opinia jest tutaj subiektywna, gdyż będąc szczerą nie lubię jak do dobrej fabuły jest dodane za dużo romansu lub każdy z każdym siebie zdradza. Jakbym chciała coś takiego oglądać to bym zaczęła serial romantyczny. Jeśli jednak coś ciekawego wyjdzie z tego wątku to cofam, ale jak na razie to dla mnie zbędny element.
mam identyczne odczucia. serial ma całkiem niezłą fabułę i niezły pomysł, ale zdrady/romanse przechodzą na jakiś wyższy level..
Serial byłby genialny, dałbym mu nawet i 9, gdyby nie te spłycanie całej historii do gejowskiego seksu.
Obejrzałem kilka odcinków i z odcinka na odcinek, wszystko coraz bardziej sprowadza się do jednego tematu. Facet przelatuje innego i dzięki temu zdobywa dowody które pomagają rozwiązać sprawę. Dodatkowo z odcinka na odcinek te sceny zajmują coraz więcej czasu antenowego i są coraz dobitniejsze. Po 4 zaczynam się zastanawiać czy to kryminał, czy reklama promująca LGBT.
Najśmieszniejsze było, jak ta czarnoskóra dziewczyna odkryła, że jej facet miał w życiu epizod gejowski i zamiast się wkurzyć na maksa i pewnie znienawidzić gościa za kłamstwo (tak by postąpiła większość zdradzonych kobiet/mężczyzn), to ona mówi "to nic złego, mam kuzyna geja, możemy się przyjaźnić...". Żeby tylko serial nie został posądzony o homofobię, nawet w kontekście oszukanej dziewczyny. Dla mnie to paranoja.
Mimo że masz rację, muszę nadmienić, że "zostańmy przyjaciółmi" to przecież ładnie brzmiące "z nami koniec, sukinsynu!":P
A w tych czasach, ludzie są odzwyczajeni od prawdomówności i reagują na nią niezbyt przyjaźnie. Teraz to nawet strach powiedzieć "kocham cię" - przynajmniej nie powinno się ryzykować przed rokiem znajomości i miesiącem w łóżku;)
Zresztą Który facet przyznałby się do gejowskiego epizodu?:) A nawet gdyby, to jakby zareagowała kobieta? Pewnie pomyślałaby "skoro opowiedział o tym, to co pominął? W końcu ja mu powiedziałam, że jest moim 3 a nie 25":d
Na ile szczerości i w którym momencie, można sobie pozwolić, aby nie popsuć relacji a okazać szczerość?
I pozostaje jeszcze kwestia okoliczności w jakich wyznanie nie padło. Bo jeśli się nad tym zastanowić, to wiele osób ma problem ze zdefiniowaniem seksu. Są jego różne odmiany i różne okoliczności zaistnienia; czy można go sprowadzić do penetracji lub orgazmu? A jeśli tylko jedna strona otrzymuje "satysfakcję" to jak się to liczy? To może brzmieć śmiesznie, ale dobrym przykładem jest prezydent z USA i jego asystentka. W czasie badania na wykrywaczu kłamstwa, na pytanie o uprawianie seksu, oboje odpowiedzieli inaczej, a oboje mówili prawdę! Jak to możliwe? Otóż, to co dla niej było seksem, nie było tym dla niego.
A przecież pytanie może być dość niejednoznaczne, np "Z iloma dziewczynami spałeś?"
On odpowiada: "z żadną" - bo przecież mógł być męską prostytutką, lub po seksie wracał do domu:d (o pedofilii, zoofilii czy nekrofilii nawet nie wspomnę:p)
Z tym seksem jest jak ze zdradą, Ty nazywasz tak kłamstwo, inni seks w czasie bycia razem.
Wydaje mi się, biorąc pod uwagę szarawą moralność pani prawniczki oraz jej męża, zdrady mogą być elementem podkreślenia. Ponadto, oni nie są w tym małżeństwie do końca szczęśliwi i szukają pocieszenia. Oprócz tej pary mamy Connora, który związków nie uznaje. Nie wiem, może myślisz jeszcze o studentce prawa? Ona prawdopodobnie z tym swoim chłopakiem nie była zbyt szczęśliwa (helou, jest info, że ją zgwałcił). No, to w zasadzie jedna pełna zdrada, jedna nie-do-końca-zdrada i coś dziwnego, co działo się pomiędzy zamordowaną studentką a profesorem.