Kto, co podrobil? Chodzi ci o Bonnie? To odkrylo FBI. Nie wyciagneli tego na swiatlo dzienne, ale zaplacila za to zwolnieniem z pracy. Tak dziala system amerykanski - przekrecanie faktow by przekonac lawe i sedziego. Ze wszystko jest wzgledne, z gruntu nieprawdziwe, do obalenia, lub odwrotnie, mozna tak spreparowac dowod i zeznania, ze wszyscy uznaja, ze to sie kupy trzyma i jest prawda. Dlatego to ich glupie prawo i nasze prawo :) Tam prawnikiem jest sie po 3 latach... i sedzia moze byc niemal kazdy. Ale nieprawda jest tez to, ze polskie procesy, prawnicy nie dzialaja tez na pewnych manipulacjach i przekrecaniu dowodow by byly na ich korzysc, a przede wszystkim na wykorzystywaniu wszelkich luk w przepisach i bledow administracyjnych. Przeciaganie procesow, zle doreczenia, gubienie dowodow, udawadnianie niepoczytalnosci, wyciaganie wszelkich brudow i oczernianie drugiej strony, to tez norma. A ze sfalszowniaem dokumentu krs spotkalam sie raz i to w wykonaniu pelnoprawnego prawnika. Byla tez radca prawny, ktora nie byla radca prawnym od paru lat, a mimo tego przeprezentowala swojego klienta przez kilka instancji i wpadla dopiero w apelacyjnym, bo sedzia byl podejrzliwy czemu na rozprawy przychodzi bez togi... i robila to z pelna premedytacja i jak widac system ja przepuszczal o na to wykorzystywala. Byli tez studencji pracownicy kancelarii, ktorzy czytali akta, mimo ze nie mieli uprawnien w danej instancji, bo malo kto z urzednikow wiedzial, ze trzeba byc na minimum trzecim roku i tak dalej, i tak dalej. Fotografowanie po kryjomu akt... Fochowanie sie roznych swietych krow prawniczych, ze oni dokumentu ze zdjeciem nie pokaza, ze on to on, bo on to ktos znany z telewizji z mordy i urzednik ma znac i wierzyc na gebe.
A w Ameryce jak ktos cie nie oskrazy i nie pokaze dowodu, ktorego ktos nie podwazy i nie zrobi glupka ze skarzacego nie niewiarygidnego to git. Jak z ta sedzia, co ja podeszli, ze cos tam podpisala w winiarni i mogla byc nietrzezwa... albo zdjecie z Asherem na korytarzu.

chodziło tej osobie prawdopodobnie o Laurel, gdy poszła z Wesem do szpitala psychiatrycznego albo o Wesa, gdy wbił do aresztu, podając się za pełnomocnika Rebeki