No matka miała by nadzieję że jej dziecko jeszcze żyje .dziwne to że jak byli dziennikarze matka wymalowana nie zapłakana
Skoro Iwona żyje, to gdzie niby jest po tych 13 latach? W czyjejś piwnicy i wróci do domu, jak ją wypuszczą? Gdyby ta matka mówiła o niej w czasie teraźniejszym i miała ciągle nadzieję, że żyje, mimo że absolutnie NIC na to nie wskazuje, to oznaczałoby, że całkiem zwariowała albo że codziennie męczy się niesamowicie mysląc, że jej córka potwornie gdzieś cierpi, przetrzymywana siłą. To akurat normalne i najczęstsze, że w końcu dociera, że spotkało jej córkę coś złego, ale przynajmniej Iwona już nie cierpi i wtedy można zacząć żałobę. I pomalować się i żyć dalej i nawet uśmiechać się znowu można, bo na tym polega przeżycie żałoby. Matka i tak cierpi, ale dla niektórych to chyba tylko popełnienie samobójstwa byłoby odpowiednią i nie podejrzaną reakcją...
Dokładnie... Jak matka wie, że jest maksymalnie 1% szans, że córka żyje, to nic dziwnego, że chce ruszyć dalej. I nie każdy umie płakać przy innych, dla niektórych blokowanie emocji i łez to najlepszy sposób na poradzenie sobie.